Nie da się ukryć, że sprowadzenie Luisa Suareza z Liverpoolu było jedną z najlepszych decyzji „Blaugrany” w ostatnich latach. Absolutnie topowa „dziewiątka” na świecie, waleczna, świetnie rozumiejąca styl gry, zapewniająca nie tylko wiele bramek, ale i asyst. Urugwajczyk na stałe zapisał się w historii klubu z Camp Nou, ale pewnych rzeczy się nie oszuka.
Suarez okresy fenomenalne przeplata z tymi absolutnie beznadziejnymi. Problem sprawia mu podanie piłki, razu niedokładnością, ale przede wszystkim marnuje wyborne sytuacje. Idealnie zaprezentował to w sobotniem meczu Barcelony z Realem Valladolid (1:0), w którym wydawało się, że Masip go zaczarował. Świetna postawa bramkarza gości to jedno, ale od napastnika tego pokroju trzeba wymagać bramek.
Patrząc na całokształt, nie ma dramatu. Suarez w sezonie 2018/2019 w 32 meczach zdobył 16 bramek i zanotował osiem asyst. Dorobek niespecjalnie imponujący, ale też jakoś bardzo nie razi. Co innego statystyka zmarnowanych „setek”. Poniższe zestawienie idealnie pokazuje, jak często Urugwajczyk się myli i o ile większy dorobek strzelecki powinien mieć.
Czy to wymaga jakiegoś komentarza? Liczby chyba mówią same za siebie. Alba i Messi robią swoje kreując na potęgę, a pewien pan z „9” na plecach na potęgę pudłuje. To ten moment, w którym trzeba sobie uświadomić pewne rzeczy – Suarez nie gwarantuje już tego, co powinien.
Klasowa „dziewiątka” potrzebna na gwałt
Od razu zaznaczam, że nie chodzi o to, by go sprzedać/wyrzucić, bo jest beznadziejny/słaby/irytujący. Nie – Suarez to wciąż napastnik, który marnując pięć setek pod rząd nagle może strzelić z niczego i zapewnić zwycięstwo z najważniejszymi rywalami. To także wciąż zawodnik, który na boisku „robi swoje” i nie można odmówić mu pracowitości. Jest to jednak tak nierówne, tak chwiejne i tak nieobliczalne, że Barcelona musi mieć nie tyle plan B, co nowy plan A.
WTF SUAREZ #BarcaRealValladolid pic.twitter.com/Vn2EGSbuXf
— . (@kunincrvg) February 16, 2019
W ostatnich latach „Duma Katalonii” szukała zawodników, którzy mieli za zadanie odciążył Urugwajczyka. Był Paco Alcacer, był Munir, teraz jest Boateng. Ci zawodnicy grając tyle, co nic, nie gwarantowali jakości, kiedy pojawiali się na murawie. A Suarez dalej wie, że jest jedyną słuszną opcją na środek ataku. To się powinno zmienić, a Barcelona powinna poszukać napastnika na pierwszy skład. Nie takiego, który z góry będzie na przegranej pozycji. Odmładzanie skałdu idzie nieźle (Dembele, Arthur, de Jong etc.), pora więc na atak.
Nadszedł moment, w którym należy przewartościować niektóre rzeczy. Teraz to Suarez powinien być rozpatrywany w kategorii „nowego Larssona”, czyli kogoś niezwykle doświadczonego, kto wchodząc z ławki zawsze da wartość dodaną. Potrzeba nowej gwiazdy, świeżej krwi, kogoś z najwyższej półki. Wyszłoby to na dobre nie tylko Barcelonie, ale może i samemu Suarezowi, który czując mocny oddech na plecach mógłby zaliczyć renesans formy. Jak myślicie, który z napastników pasowałby najlepiej?