Elektryzujący początek. Pierwszy taki przypadek w historii Ligi Mistrzów!

Uff… Co to był za mecz! Po tym jak Ajax wyeliminował Juventus, niewielu kibiców oczekiwało większych emocji w środowych meczach Ligi Mistrzów. Piłkarze Manchesteru City i Tottenhamu zagwarantowali nam niesamowity spektakl. Potwierdza to pewna ciekawa statystyka!

Niemałą niespodziankę sprawili nam zawodnicy londyńskiego zespołu już w pierwszym meczu ćwierćfinałowym. Zwycięstwo do zera postawiło podopiecznych Pochettino w dogodnej sytuacji. Nikt jednak nie miał wątpliwości, ze „The Citizens” na własnym stadionie powalczą o awans do półfinału.

Odbierz darmowy zakład 20 zł

Środowy mecz zaczął się dla gospodarzy wręcz doskonale. Już w 4. minucie straty z pierwszego spotkania odrobił Raheem Sterling. Wydawać by się mogło, ze Manchester City ma już wszystko pod kontrolą. Goście zadali dwa poważne ciosy. Autorem tych ataków został Son Heung-Min. Trzeba jednak przyznać, że sporą cegiełkę w bramkach Koreańczyka dołożyli defensory „The Citizens”. Po dziesięciu minutach, mieliśmy już 2-1 dla Tottenhamu.

Nowy rekord

Na odpowiedź piłkarzy Guardioli nie musieliśmy długo czekać. Już kilkadziesiąt sekund później, futbolówkę do siatki umieścił Bernardo Silva. Rezultat spotkania zmienił się na 2-2. Cztery bramki w takim czasie spowodowały, iż jest to pierwszy taki przypadek w historii Ligi Mistrzów, gdy w spotkaniu do tego fragmentu meczu pada aż tyle goli.

Na tym elektryzujący początek się nie skończył. W 21. minucie, drugą bramkę w starciu strzelił Raheem Sterling. Tym samym byliśmy po raz kolejny świadkami niecodziennej sytuacji. Kolejny rekord został pobity.

Po trafieniu reprezentanta Anglii, sytuacja nieco się uspokoiła. Czwartego gola dla Manchesteru City w drugiej połowie zanotował Sergio Aguero. Bramka Argentyńczyka przybliżyła gospodarzy do upragnionego awansu.

Ostatnie słowo należało jednak do gości. Bramkę gwarantującą grę w półfinale strzelił Fernando Llorente. Trafienie Hiszpana spowodowało, iż to właśnie „Koguty” zmierzą się z Ajaksem w dwumeczu o finał. Patrząc na grę holenderskiej ekipy, ciężko wskazać faworyta w tej rywalizacji. Co więcej, nie będzie większej sensacji, jeżeli bukmacherzy będą płacić mniej za grę Ajaksu w wielkim finale.

Odbierz darmowy zakład 20 zł

Komentarze

komentarzy