
Fani Yeovil Town bez wątpienia nie mieli udanego weekendu. Ich ulubiona drużyna zebrała solidne baty od Luton Town, które ograło ich aż 8:2. Zadośćuczynienie fanom oglądania tej kompromitacji przyszło jednak szybciej, niż zapewne myśleli. Wszystko za sprawą piłkarzy oraz sztabu szkoleniowego.
Spotkanie miało miejsce na czwartym poziomie rozgrywek w Anglii. Gospodarze spotkania z Luton dość solidnie dali do zrozumienia przyjezdnym z Yeovil, że nie wywiozą z ich terenu trzech punktów. Zrobili to jednak tak drastycznie, że piłkarze wręcz postanowili zapłacić z własnej kieszeni za ten wybryk.
Z tego względu 258 kibiców, którzy odbyli 280-miliową podróż do Luton, otrzymali zwrot pieniędzy za zakupione bilety. To głównie inicjatywa zawodników oraz sztabu szkoleniowego. Przepraszając w imieniu graczy, kapitan Yeovil – James Bailey – stwierdził: – Wiemy, że pozwoliliśmy sobie i fanom na kompromitację. Czuliśmy się tak samo jak wszyscy inni związani z klubem i wiemy, że ten występ był nie do przyjęcia. Jedynie w taki sposób możemy przeprosić za nasza grę.
Z kolei menedżer zdradził, że przeprosiny kapitana oraz zwrócone pieniądze to za mało, a najlepszym zadośćuczynieniem będzie poprawa wyników na boisku, co jest w tej chwili najważniejsze dla klubu.
Warto dodać, że nie jest to pierwszy przypadek w Anglii, kiedy to piłkarze zwracają pieniądze za bilety swoim fanom. W grudniu ubiegłego roku zawodnicy Preston North End, Jermaine Beckford oraz Eoin Dyole, poprztykali się na boisku podczas starcia z Sheffield Wendesday. Z tego powodu postanowili postąpić podobnie jak zawodnicy Yeovil. Trzy lata temu Sunderland także zaoferował zwrot pieniędzy swoim fanom po dotkliwej porażce 8:0 z Southampton. Wówczas na stadionie było obecnych 2500 sympatyków „Czarnych Kotów”. Podobnie rok temu zachowali się piłkarze Charltonu Athletic. Jak widać, w Anglii jest to dość oklepane zachowanie klubu po dotkliwych porażkach. W Polsce niektóre kluby mogłyby się nie wypłacić…