Fans chat, rozmowa z Rafałem Tomaszewskim, kibicem Arsenalu

Dzisiaj na zzapołowy będzie dość nietypowo. Zdecydowałem się na przeprowadzenie rozmowy z fanem jednej z drużyn Premier League. Z Rafałem poznaliśmy się na studiach. Od razu znaleźliśmy wspólny język i pomimo animozji klubowych (Rafał to kibic Arsenalu, ja jestem sympatykiem Tottenhamu) szybko się porozumieliśmy i przeprowadziliśmy liczne rozmowy na temat futbolu. Można powiedzieć, że głębszej analizie poddawaliśmy wyniki sobotnich meczów niż wyborów samorządowych. Zawsze siedzieliśmy razem w ławce. Można to poznać, bo do dzisiaj na jednej z warszawskich uczelni, na ławkach widnieją napisy Tottenhamu oraz Arsenalu. Dziwnym przypadkiem ławki te znajdują się obok siebie.  Niestety, po egzaminie licencjackim, nasze drogi się rozeszły. Mimo to, zdarza się nam od czasu do czasu porozmawiać, nie tylko o futbolu. Wczoraj spotkaliśmy się w warszawskim pubie i postanowiliśmy obejrzeć mecz West Ham – Swansea, rozmawiając nie tylko o sytuacji naszych ulubionych klubów, ale i całej Premier League. Zabawiliśmy się nawet w typera, Rafał obstawił 3-1 dla West Hamu, ja natomiast przewiduję 2-1 dla „Łabędzi”. Wspólnie zapraszamy do lektury wywiadu z Rafałem Tomaszewskim, wielkim sympatykiem „Kanonierów”!

J.W: Rafał, przede wszystkim chciałbym Cię zapytać o to jak oceniasz obecny sezon w wykonaniu Arsenalu?

R.T: (śmiech) Przede wszystkim odczuwam rozczarowanie po wydawałoby się udanym okienku transferowym. Wydawało mi się też, że po zdobyciu Pucharu Anglii oraz Tarczy Wspólnoty, Arsenal włączy się do walki o najwyższe cele. Jednak wiara ta wynikała chyba tylko z kibicowskiej naiwności. I choć okienko transferowe było udane, to wciąż brakowało pewnego „klucza”, czyli zawodnika na najbardziej newralgiczne pozycje. Chodzi mi tutaj głównie o defensywnego pomocnika.

J.W: Transfer Alexisa Sancheza okazał się strzałem w dziesiątkę. W zeszłym okienku transferowym mieliśmy Ozila, w tym Sancheza. Myślisz, że teraz możemy się spodziewać co roku głośnego transferu w wykonaniu Arsenalu? Czy Arsene Wenger przestał w końcu trzymać pieniądze w skarpecie i dąży do zbudowania wielkiej drużyny?

R.T: Myślę, że obecne wyniki nie dadzą Wengerowi wyboru. Narasta też presja kibiców, którzy coraz ostrzej oceniają Francuza i żądają sukcesów, zwłaszcza teraz, kiedy stadion został spłacony i pieniądze na piłkarzy są. Dość powiedzieć, że na pensje Arsenal wydaje więcej od Chelsea! Wyższe apanaże dla zawodników mają jedynie kluby z Manchesteru. Trzeba zadać sobie pytanie: kto będzie chciał przyjść do Arsenalu? Kiedyś magnesem na dobrych piłkarzy był trener, teraz jednak Wenger traci pomału swój autorytet i może się to przyczynić do odwrócenia tej sytuacji.

J.W: Wiem, że nie należysz do zwolenników Wengera. Zakładam, że Twoje stanowisko nie zmieniło się od naszego ostatniego spotkania? (czerwiec przyp. red.)

R.T: Cały czas myślę o tym w nerwach po meczach. Negatywne emocje świeżo po spotkaniach powodują, że czasem przesadzam w swojej opinii. Należy mu się szacunek za jego dokonania do tej pory, ale zastanawiam się czy Arsenal to klub, dla którego czwarte miejsce i 1/8 Ligi Mistrzów są szczytem możliwości i aspiracji. Wenger utrzymał drużynę w ciężkich czasach, kiedy nie było pieniędzy na piłkarzy, ale kiedy pieniądze się znalazły, okazało się że francuski szkoleniowiec nie ma po prostu pomysłu na racjonalne ich wydanie oraz stworzenie kolektywu. Wenger jest za bardzo uparty i nie daje dojść do głosu innym ludziom, którzy lepiej znają się na swojej robocie. Przykładem jest gra w obronie i postać Steve’a Boulda, asystenta Wengera. Bould tworzył przecież legendarną obronę wraz z Tonym Adamsem, Nigelem Winterburnem i Martinem Keownem. Był fantastycznym obrońcą, z pewnością wiedziałby jak poukładać grę defensywną, tymczasem to Wenger uparcie dąży do pewnego rodzaju dyktatury. Tak samo jest z kontuzjami. Większość urazów to wina jego metod szkoleniowych, które są po prostu, moim zdaniem, przestarzałe. Do Arsenalu przyszedł też fizjoterapeuta Shad Forsythe, który przez ostatnie lata był częścią sztabu szkoleniowego reprezentacji Niemiec, jednak problemy z kontuzjami nie ustały. Czarę goryczy przelała sytuacja z Cescem Fabregasem. Nie jestem w stanie pojąć jak można nie sprowadzić z powrotem takiego zawodnika, który otwarcie deklarował że z chęcią do Arsenalu wróci. Na dodatek klub posiadał klauzulę pierwokupu. Argumenty o silnie obsadzonym środku pola są dla mnie totalnie niezrozumiałe. Piłkarz o pokroju Fabregasa grałby w każdym zespole w pierwszym składzie i decydowałby o jej obliczu. Teraz Hiszpan prowadzi do tytułu inny londyński zespół.

J.W: Jak odniesiesz się do słów Wengera, który w ciągu trzech lat obiecał wygranie ligi?

R.T: Mój uśmiech na twarzy wynika z świadomości, że jest to marzenie ściętej głowy. Zadaję sobie pytanie, czy Francuz jest naprawdę tak naiwny i sam w to wierzy, czy z braku szacunku do kibiców kłamie im prosto w oczy. Nie chcę też być pesymistą, ponieważ wszystko w angielskiej piłce jest możliwe, jednak żadne racjonalne argumenty na obronę tych słów nie przychodzą mi w tym momencie do głowy.

J.W: A jak nie Wenger to kto? Który menedżer Premier League przekonuje Cię najbardziej? A może widziałbyś w roli trenera Arsenalu kogoś zza granicy? Ostatnio słyszałem o Jurgenie Kloppie.

R.T: Pierwsza myśl: Diego Simeone. Moim zdaniem jest to w tej chwili najlepszy trener na świecie, wiem jednak że Argentyńczyk do Północnego Londynu nie przyjdzie. Potrzeba nam trenera z charyzmą i charakterem a wspomniany przez Ciebie Jurgen Klopp też posiada te cechy. Również widziałbym go na ławce trenerskiej „Kanonierów”. A jeśli chodzi o Premier League? Jedynym kandydatem wydaje mi się Roberto Martinez z Evertonu. Jest to młody trener z pasją i świeżym spojrzeniem na futbol. Facet zna się na swojej robocie i wydaje mi się dobrym kandydatem na zastępstwo Wengera. Wiem też, że zwolnienie Wengera obarczone jest dużym ryzykiem, bo pracuje w tym klubie od 18 lat, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana.

J.W: Czy plaga kontuzji, która co roku panuje w Arsenalu jest poniekąd winą szkoleniowca?

R.T: Poniekąd na to pytanie odpowiedziałem już wcześniej. Oprócz metod szkoleniowych Francuza trzeba wspomnieć też o sporym pechu, który prześladuje Arsenal. Wynika to też z taktyki, którą preferuje Francuz. Jest ona oparta na szybkich i zwrotnych zawodnikach na skrzydłach, którzy są podatni na urazy, a w środku pola grają przeważnie piłkarze o kiepskich warunkach siłowych.

J.W: Arsene Wenger ostatnio zapowiedział kreatywność w zimowym okienku transferowym. Jakie pozycje w Arsenalu wymagają koniecznych wzmocnień?

R.T: Przede wszystkim defensywny pomocnik. Ta pozycja jest najsłabiej obsadzona. Myśląc jednak o styczniowym okienku transferowym, mam przed oczami zeszłoroczne wypożyczenie Kima Kallstroma. Mieliśmy wtedy szanse na odzyskanie po 10 latach mistrzowskiej patery, a Wenger zdecydował się na wypożyczenie kontuzjowanego Szweda zamiast dokupić brakującego napastnika. Co do zapowiedzi Francuza – niestety nie wierzę już w ani jedno jego słowo. Chciałbym bardzo, aby zapowiedzi te były prawdziwe, ale za długo kibicuję już Arsenalowi, żeby naprawdę w to uwierzyć. Chciałbym nawiązać do defensywnego pomocnika. W letnim okienku przewijało się kilka nazwisk, takie jak William Carvalho, Morgan Schneiderlin, Sami Khedira. Do żadnego transferu jednak nie doszło i za bezpieczeństwo w środku pola wciąż odpowiadają Mikel Arteta i Mathieu Flamini.

J.W: Wyczytałem ostatnio, że Arsenal interesuje się piłkarzem Tottenhamu – Vladem Chirichesem, który prezentuje się żenująco. Wybacz, ale pozwolę sobie zacytować szefostwo Liverpoolu: „co oni palą na tym Emirates”?

R.T: Pamiętam jak pokazywałeś mi kiedyś filmik z pijanym Chirichesem, który opierał się o ścianę przed wyjściem z jednego z rumuńskich klubów. Moje pierwsze skojarzenie z rumuńskim obrońcą to właśnie ten filmik. Pytanie to pozostawię więc bez komentarza.

J.W: Którego zawodnika „Kogutów” chętnie przywitałbyś na Emirates?

R.T: Dwa nazwiska: Hugo Lloris i Christian Eriksen. Lloris to obok Courtois i de Gei to najlepszy bramkarz Premier League a mimo patriotycznej sympatii do Wojtka Szczęsnego, uważam że wiele brakuje mu do wymienionej trójki. A co do Eriksena – chętnie wymieniłbym Ozila na Duńczyka. Tottenham kupił go za śmieszne pieniądze, a Arsenal zapłacił za Niemca 40 milionów funtów. To Eriksen sprawiał jednak dużo lepsze wrażenie w pierwszym swoim sezonie.

J.W: Skąd wynika marginalizowanie roli Lukasa Podolskiego i Tomasa Rosicky’ego? Wiemy, że to piłkarze, którzy mogliby dużo dać w zespole, tymczasem Wenger uparcie trzyma ich na ławce rezerwowych. Co jest tego przyczyną?

R.T: Sam bym chciał znać odpowiedź na to pytanie. Owszem, Rosicky ma już 33 lata na karku, jednak w zeszłym sezonie niejednokrotnie notował świetne spotkania. Nie muszę Ci przypominać pięknej bramki strzelonej w derbach północnego Londynu. Co do Podolskiego,  mało gra, ale jest to zawodnik o dziwnej specyfice. Nazwałbym go człowiekiem duchem. Potrafi być niewidoczny przez 90 minut, żeby pod koniec meczu strzelić decydującą bramkę. Poniekąd rozumiem tu jednak decyzję Wengera, że „Poldi” nie gra w pierwszym składzie, jednak powinien dostawać więcej szans chociażby z ławki, szczególnie w obliczu słabej postawy zespołu.

J.W: Andrzej Twarowski, komentując mecz Arsenalu, powiedział że Santi Cazorla to taki czarodziej z dziurawym cylindrem. Zgadzasz się z tą tezą?

R.T: Hiszpan ma duże wahania formy. Nie potrafię na niego spojrzeć na niego obiektywnie, bo gdy tylko widzę jego słabą grę, od razu przypomina mi się jego piękne trafienie z finału Pucharu Anglii, po którym Arsenal wrócił do gry i zdobył pierwsze trofeum od 9 lat. Ostatnio Cazorla gra całkiem nieźle, więc ze zdaniem Andrzeja Twarowskiego nie jestem w stanie się zgodzić. Uważam, że Hiszpan grając na swojej nominalnej pozycji (w środku pola) potrafi decydować o obliczu gry Arsenalu, jak mało który piłkarz, pomijając oczywiście Alexisa Sancheza.

J.W: Mówi się też dużo o powrocie Thierry’ego Henry’ego. Przypomina mi się od razu jego powrót na mecz z Leeds United i bramka strzelona Pawiom. Mimo, że jestem kibicem Tottenhamu, byłem pod wrażeniem. Zapewne chciałbyś zobaczyć jeszcze „Titiego” cieszącego się po bramce zdobytej dla Arsenalu? A może widzisz go w innej roli?

R.T: Thierry Henry był powodem, dla którego zacząłem kibicować Arsenalowi. Pamiętam, że jako mały chłopiec oglądałem mecz Francji z Włochami na Euro 2000. Mimo, że byłem za reprezentacją Włoch, w trakcie spotkania byłem pod wrażeniem Henry’ego i moja sympatia przekierowała się na Francję. Nie jestem oczywiście obiektywny, jednak Henry to moim zdaniem najlepszy piłkarz wszech czasów. Chciałbym aby wzorem Didiera Drogby, Henry zagrał jeszcze w barwach Arsenalu jeden ostatni sezon, a później dołączył do sztabu szkoleniowego.

J.W: Które miejsce przewidujesz na koniec sezonu dla „Kanonierów”?

R.T: Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. W ostatnich latach, nieważne jak słabo wyglądała gra, zawsze lądowaliśmy na tym czwartym miejscu. Ciężko mi wyobrazić sobie Arsenal poza czwórką Premier League, jednak jedynym racjonalnym argumentem na obronę tezy o Arsenalu w „Big Four” jest słaba dyspozycja innych kandydatów do zajęcia tego miejsca – Liverpoolu, Tottenhamu oraz Evertonu.

J.W: Odchodząc nieco od Arsenalu. Czy według Ciebie walka o tytuł jest już rozstrzygnięta?

R.T: Moim zdaniem była już rozstrzygnięta przed rozpoczęciem sezonu. Ciężko przechodzi mi to przez gardło, jednak Chelsea w pełni zasługuje na mistrzostwo Anglii. Oczywiście jeszcze go nie zdobyła, jednak patrząc na skład „The Blues” oraz na osobę menedżera, jestem przekonany, że to oni w maju będą cieszyć się z piątego mistrzostwa w historii swojego klubu.

J.W: Który zespół najbardziej Cię zaskoczył na plus, a który na minus i dlaczego?

R.T: Wbrew pozorom nie zaskakuje mnie świetna postawa Southampton. Zaskakuje mnie natomiast West Ham, który właśnie strzelił bramkę na 3-1 (PS. Sprawdza się mój typ, który założyłem przed meczem). Na minus Hull City. Po ostatnim niezłym sezonie, finale Pucharu Anglii i ciekawych letnich transferach ekipa Steve’a Bruce’a spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań.

J.W: A co sądzisz o sytuacji największego rywala Arsenalu – Tottenhamu? Dlaczego Twoim zdaniem drużyna z takim potencjałem gra tak słabo i zajmuje dopiero 10 miejsce w tabeli?

R.T: Wydaje mi się, że duże znaczenie ma brak stabilizacji na stanowisku trenera. Oprócz tego, brakuje Tottenhamowi dobrego napastnika. Mimo pozornie mocnej ekipy, brakuje tam jednostek wybitnych, takich jak Gareth Bale. Futbol to gra zespołowa, jednak indywidualności odgrywają ogromną rolę. Widać to doskonale na przykładzie Tottenhamu, a od tego sezonu także Liverpoolu.

J.W: Jacy są Twoi kandydaci do opuszczenia Premier League?

R.T: Przed sezonem typowałem QPR, Burnley i Aston Villę. Wydaje mi się, że do grona spadkowiczów, obok QPR i Burnley dołączyć może trzeci z beniaminków Leicester. Mimo mojej sympatii do tej drużyny, dobra piłka grana przez „Lisy” w tym sezonie niestety nie przynosi im punktów. Na dodatek, na niekorzyść Leicester działa historia, która wyraźnie pokazuje, że mistrz Championship nie ma łatwo w pierwszym sezonie Premier League. W ostatnich dwóch sezonach mistrzowie zaplecza ekstraklasy żegnali się z najwyższą klasą rozgrywkową po zaledwie jednym sezonie.

J.W: Ostatnio zadebiutował w Premier League Marcin Wasilewski i zaczyna radzić sobie coraz lepiej. Moje pytanie będzie dwuczłonowe: dlaczego w Premier League grało do tej pory tak mało Polaków w polu i kto Twoim zdaniem poradziłby sobie w angielskich realiach?

R.T: Dobre pytanie. Odpowiedź na pierwszy człon wydaje się banalna: poziom ligi angielskiej jest po prostu zbyt wysoki. Kto by sobie poradził? Pierwsza moja odpowiedź to Robert Lewandowski, który umie się zastawić, grać tyłem do bramki, jest silny i ma odpowiednie umiejętności aby zostać gwiazdą w każdej zagranicznej lidze. Ciekaw jestem jak poradziłby sobie Grzegorz Krychowiak. Jest to zawodnik, który moim zdaniem pasuje do tej ligi. Swojego czasu krążyły nawet plotki, że może on dołączyć do Arsenalu. Wydaje mi się jednak, że byłby to troszkę za wysoki poziom dla reprezentanta Polski.

J.W: Inna sprawa, która wydaje się dla mnie interesująca to postawa Manchesteru City. Po dość niemrawym początku, drużyna wraca na właściwe tory, nie dając szans każdej napotkanej na drodze drużynie. W kapitalnej formie jest Sergio Aguero. Czemu zatem tak kiepsko ta „maszyna” spisuje się w Lidze Mistrzów?

R.T: Jest to pytanie, na które próbuje sobie odpowiedzieć wielu ekspertów piłkarskich na świecie i chyba nikt nie jest w stanie tego dokładnie zrobić. Na pewno wpływ na to ma fakt, że „The Citizens” byli do tej pory losowani z zaledwie trzeciego koszyka, co skutkuje oczywiście trudną grupą – Bayern, Roma i CSKA to bardzo wymagający przeciwnicy. Nie zapominajmy o tym, że jednak remis bramkowy w meczu z Romą daje ekipie Pellegriniego awans do 1/8 Ligi Mistrzów.

J.W: Czy City jest w stanie zagrozić Chelsea w walce o tytuł?

R.T: Jak najbardziej. Jednak wydaje mi się, że skończy się zaledwie na postraszeniu „The Blues”. Pamiętajmy bowiem, że tytuł mistrzowski w Anglii dużo łatwiej jest zdobyć niż go obronić.  Poza tym pamiętać trzeba, że drużyny Jose Mourinho osiągały szczyt swoich możliwości w drugim sezonie pracy Portugalczyka. Tak było ostatnio w Intereze oraz Realu Madryt.

J.W: Zakończymy tę rozmowę akcentem północnolondyńskim. Dzisiaj udowodniłeś, że znasz się na typowaniu wyników. W pierwszym meczu derbowym na Emirates padł remis 1:1. Jaki rezultat przewidujesz w rewanżu na White Hart Lane?

R.T: Pomyślmy o tym racjonalnie. W zeszłym sezonie udało nam się wygrać na White Hart Lane pierwszy raz od 7 lat. Obecny sezon w naszym wykonaniu jest fatalny, więc nie spodziewam się pozytywnego rezultatu w kolejnych derbach. Patrząc jednak przez pryzmat kibicowskiej naiwności oraz braku obiektywizmu, liczę na okazałe zwycięstwo. Derby rządzą się zawsze swoimi prawami, więc czekam z niecierpliwością na nasze kolejne starcie.

J.W: Dziękuję bardzo za rozmowę.

A oto wspominany pijany Vlad Chiriches:

https://www.youtube.com/watch?v=qhXNZ1bEH88

says George Simonton
miranda lambert weight loss Hair Care Tips and Tricks From Nature

it can carry carry a lot of baggage for some people
weight loss tipsfashioned Apple Pie With Pastry Recipe That Could be From Your Grandma