Fantasy Premier League: Co wypaliło, a co nawaliło w 19. kolejce?

Wczoraj byliśmy świadkami zakończenia ciągnącej się w nieskończoność 19. serii gier. Większość naszych zawodników grała w poniedziałek, ale mimo to musieliśmy czekać na wtorkowy i środowy wieczór, aby pojedynczy piłkarze zrobili różnicę.

Co wypaliło?

Arsenal

„Kanonierzy” wrócili na zwycięską ścieżkę, a polecany przeze mnie kapitan wypalił w 100%. Mesut Özil zdobył czternaście punktów strzelając gola i zaliczając asystę, ale gdyby nie rozregulowane celowniki jego kolegów, miałby tych asyst dużo więcej. Arsene Wenger skorzystał ze zmienników w obronie, więc Laurent Koscielny i Nacho Monreal nie zapewnili nam czystego konta, ale zrobił to chociażby Petr Cech, który przy okazji pobił rekord czystych kont w Premier League.

Mecz Everton – Stoke

Jeżeli patrzymy na wynik jakiegoś meczu i widzimy tam „4:3”, to od razu zastanawiamy się, czy mamy w swoich składach zawodników ofensywnych z tych drużyn. Romelu Lukaku zdobył trzynaście punktów, do tego dwanaście dołożył Marko Arnautovic. Gorzej z defensywą obu zespołów. Obrońcy Evertonu nie zdobyli ani jednego punktu, bo przecież za cztery stracone gole, odejmowane są im dwa „oczka” za występ.

Obrona w spotkaniu Crystal Palace – Swansea

Tak jak pisałem w zapowiedzi – padł bezbramkowy remis. Scott Dann z ekipą oraz Ashley Williams ze swoim gangiem z obrony „Łabędzi” zdobyli po cztery punkty za czyste konto, a Walijczyk po raz trzeci z rzędu dołożył do tego trzy punkty bonusowe. Oznacza to, że Williams jako obrońca zdobył w trzy kolejki dwadzieścia siedem punktów. Całkiem nieźle!

Co nawaliło?

Mecz Leicester – Manchester City

Tak jak w spotkaniu „Orłów” z „Łabędziami” mogliśmy się spodziewać bezbramkowego remisu, tak w spotkaniu na szczycie oczekiwaliśmy popisów strzeleckich, a nie jakiegoś 0:0. Po swojej „setce” mieli Jamie Vardy i Sergio Aguero, ale okazali się mniej skuteczni od Aleksandra Kwaśniewskiego i ich nie wykorzystali. Do tego bez punktów pozostali chętnie przez nas kupowani Riyad Mahrez i Kevin de Bruyne – kompletna porażka.

Kapitan Kane

Jeżeli Tottenham strzela rywalowi dwie bramki, to aż dziw bierze, że żadnej z nich nie strzelił Harry Kane. Anglik zaliczył tylko asystę przy pierwszym trafieniu swojego zespołu, a na kapitanie miało go 10% z wciąż aktywnych graczy. Mimo wszystko był to jednak trochę ryzykowny wybór, bo przecież obrona Watfordu jest jedną z najlepszych w lidze, no ale skoro „Koguty” zdobyły dwa gole, to Kane’owi wypadało coś trafić…

 

Komentarze

komentarzy