Fantasy Premier League: Co wypaliło, a co zawiodło w 17. kolejce?

17. seria gier przyniosła nam świetne zawody na Emirates Stadium, sensacyjną porażkę Manchesteru United oraz jeszcze bardziej sensacyjne zwycięstwo Chelsea. Jak to się miało do punktów w Fantasy Premier League? Już mówię!

Co wypaliło?

Riyad Mahrez

Algierczyk przechodzi w tym sezonie samego siebie. W spotkaniu przeciwko Evertonovi na Goodison Park ustrzelił dublet, pewnie wykonując dwa rzuty karne. Dało to Leicester pozycję lidera Premier League na święta Bożego Narodzenia, a posiadaczom Mahreza w Fantasy kolejne punkty. Zdobył ich aż piętnaście, a dużo osób zdecydowało się powierzyć mu opaskę kapitańską, co poskutkowało aż trzydziestoma punktami.

Watford

Wiem, że się powtarzam, ale zawodników z Vicarige Road po prostu trzeba pochwalić, mimo że zrobili oni to co zawsze. Obrońcy po raz kolejny zachowali czyste konto, a kolejne bramki zdobył Odion Ighalo, który jest już w czołówce strzelców całej ligi. „Szerszeniom” nie przeszkodził nawet fakt, że grali oni przeciwko teoretycznie silniejszej drużynie Liverpoolu. Może jak pojadą teraz na Stamford Bridge, to znowu sprawią niespodziankę?

Duet Özil&Giroud

Nie od dziś wiadomo, że na świetnych podaniach Niemca w barwach Arsenalu najlepiej wychodzi francuski napastnik, który zawdzięcza Özilowi mnóstwo bramek zdobytych z armatką na piersi. W tym sezonie widać to najbardziej. Niemiec ma na swoim koncie już piętnaście asyst w szesnastu rozegranych spotkaniach, a Giroud strzelił już dziesięć bramek w obecnej kampanii. W tej kolejce zdobyli razem dziewiętnaście puntów. Przed „Kanonierami” w okresie świąteczno-noworocznym mecze z Bournemotuh i Newcastle na swoim boisku, więc warto kupić przynajmniej jednego z tej dwójki.

Co nawaliło?

Manchester United

Wprawdzie wszyscy przyzwyczailiśmy się w tym sezonie do indolencji strzeleckiej napastników z Old Trafford, ale dotychczas „Czerwone Diabły” nadrabiały to szczelną obroną, w której prym wiódł Chris Smalling. Tym razem nawet obrona nawaliła i w efekcie tego podopieczni Louisa van Gaala przegrali u siebie z dużo słabszą ekipą Norwich.

Southampton

„Święci” ostatnio kompletnie zawodzą i w ostatnich pięciu spotkaniach zdołali zdobyć zaledwie jeden punkt, i to w spotkaniu z Aston Villą na własnym boisku. Ostatnimi czasy wśród zawodników z St. Mary’s w FPL nie punktuje praktycznie nikt. Goli nie strzelają napastnicy i pomocnicy, a gole tracą obrońcy. Kompletna klapa. Może to koniec pięknego snu w Southampton i drużyna „Świętych” przez kilka najbliższych lat już nie wróci do górnej części tabeli Premier League?

Manchester City

„The Citizens” w ostatnich pięciu spotkaniach ligowych przegrali aż trzykrotnie. Swoimi wynikami nie pomagają utrzymać posady Manuelowi Pellegriniemu. Bez Vincenta Kompanego kompletnie nie radzi sobie obrona, a pod nieobecność (tą w spotkaniu z Arsenalem również) Sergio Aguero, nie ma kto seryjnie strzelać goli i zapewniać zwycięstw ekipie z Etihad.

Komentarze

komentarzy