Gdyby spróbować jednym słowem określić dzisiejsze granie Premier League, byłaby to „zmiana”. W Bournemouth doszło do jednego z lepszych spotkań tej kolejki, a bohaterem meczu został rezerwowy Ryan Fraser. W Liverpoolu natomiast antybohaterem meczu został Marouane Fellaini, który w 85. minucie zameldował się na boisku. Belg jeszcze nie zdążył dotknąć piłki, a już sprokurował rzut karny, dający – jak się później okazało – gospodarzom remis. Dysproporcja widoczna – Eddie Howe trafił w dziesiątkę, a Jose Mourinho wbił sobie gwóźdź do trumny.
W pierwszej połowie fortuna uśmiechała się do portugalskiego szkoleniowca i jego ferajny. Najpierw sędzia Michael Oliver nie wyrzucił z boiska Marcosa Rojo za brutalny faul na Romelu Lukaku, by później technologia goal-line uznała prawidłowo rzecz jasna zdobytą bramkę przez Zlatana Ibrahimovicia (co robił w tej sytuacji Funes Mori?!). Generalnie rzecz biorąc, dzisiejszy dzień był bardzo udany dla nowinek technologicznych, gdyż w Bournemouth technologia goal-line uratowała Artura Boruca i jego zespół przed utratą gola. A od gola (braku gola) dzieliły ich dosłownie milimetry…
It's unbelievable how close this was. Game changing decision pic.twitter.com/Cqu3P671Lm
— The Anfield Talk (@TheAnfieldTalk) December 4, 2016
[TOP GOAL ?⚽️] – Barre, poteau, goal line, … le superbe lob #WTF de Zlatan Ibrahimovic ! #EVEMUN #PL #Ibra cc @MUnitedFrance @MUFR_ pic.twitter.com/NhQi1UUrKg
— SFR Sport (@SFR_Sport) December 4, 2016
Sędzia Michael Oliver robił naprawdę sporo, by być dziś zauważonym. Brak czerwonej kartki dla Marcosa Rojo to jedno, ale chcąc być sprawiedliwym, trzeba też wspomnieć o agresywnym wejściu Garetha Barry’ego w Zlatana Ibrahimovicia. Brak indywidualnej kary był sporym nadużyciem ze strony sędziego. Być może w Premier League pozwala się na więcej, ale nie można z gry w piłkę nożną schodzić w kierunku sztuk walki. Nie na tym to polega.
I'd love to know who taught Rojo how to tackle like this pic.twitter.com/cItIPLVxpO
— Райан МакДжи (@McGrathLegend) December 4, 2016
Nie tak dawno Jose Mourinho wspominał, że pracuje nad przywróceniem w Manchesterze United jego właściwego DNA. Portugalczyk powiedział, że wyniki to jedno, ale styl gry i ciągły progres są w tej chwili ważniejsze. W dzisiejszym meczu można było dopatrzyć się fragmentów płynnej gry „Czerwonych Diabłów”, jednak to zdecydowanie za mało. Od szkoleniowca takiego formatu, z zawodnikami takiej klasy oczekujemy szybszego progresu i mimo wszystko lepszych wyników. Obecnie Manchester United wraz z Tottenhamem i Middlesbrough mają na swoim koncie najwięcej remisów w lidze. Czy to statystyka godna pochwały? Odpowiedź należy do Was.
Everton have outrun an opponent for the 2nd time in 14 PL games in 16-17
Man Utd have dropped 7 pts in final 10 mins of games this season pic.twitter.com/zYzYTXTXvF— Sky Sports Statto (@SkySportsStatto) December 4, 2016
Sam mecz do najciekawszych nie należał. Były momenty, złe decyzje sędziego i historia byłego gracza Evertonu wchodzącego na boisko w samej końcówce spotkania w barwach Manchesteru United i prokurującego rzut karny, dający byłemu klubowi remis. Ot, futbol. Obie drużyny mają jednak jeszcze sporo pracy do wykonania. Ronald Koeman musi popracować nad indywidualną formą poszczególnych zawodników, by Everton w końcu zaczął grać na miarę oczekiwań. Jose Mourinho zaś z indywidualnej postawy swoich podopiecznych nie może być niezadowolony – gorzej wygląda gra zespołu jako całości, a do poprawy są też wyniki. Do prowadzącej Chelsea strata wynosi już 13 punktów, a do czwartego Manchesteru City aż dziesięć punktów.