Prezydent FIFA nie przestaje zaskakiwać. Ostatecznie zorganizuje nam mundial zimą, powiększy te rozgrywki do 48 drużyn, a może też usunąć z przepisów spalonego, żółte kartki i zmienić formę egzekwowania rzutów karnych. Na tym jednak nie koniec, bo Gianni Infantino wpadł właśnie na kolejny pomysł.
Gospodarzy na dwa najbliższe mundiale znamy – będą to Rosja i Katar. Oczywiście zostali wybrani jeszcze za kadencji Seppa Blattera, ale czas nie stoi w miejscu i powoli trzeba myśleć o kolejnych czempionatach. Infantino myśli intensywnie i od 2026 roku na MŚ zagra 48 drużyn – o swoim zdaniu na ten temat pisałem tutaj. Liczba reprezentacji to jedno, ale jeszcze trzeba wybrać miejsce rozgrywania mundialu.
– Będziemy zachęcać do organizowania mistrzostw świata w 2026 roku przez kilka państw. Moglibyśmy dać organizację turnieju dwóm, trzem, a może i czterem krajom. W każdym wykorzystano by do rozegrania turnieju od trzech do pięciu stadionów. Na pewno będziemy do tego namawiać. Idealne byłyby kraje sąsiadujące ze sobą – mówił dla Reuters.com prezydent FIFA.
Co pomysł, to gwałtowna zmiana. Tylko raz w historii piłki nożnej mistrzostwa świata organizowało więcej niż jedno państwo – Korei Płd. i Japonia w 2002 roku. Akurat ta praktyka kojarzy nam się bardziej z mistrzostwami Europy, które trzykrotnie rozgrywano w na terytorium dwóch krajów (2000, 2008 i 2012).
Czy to dobry pomysł? Zależy od liczby organizatorów i ich statusu gospodarczo-społecznego. Dwa kraje gospodarze znów mogłyby się sprawdzić, ale już więcej – mogłoby być ciekawie. Jeśli FIFA miałaby się decydować akurat na tę opcję, to warunkiem koniecznym jest sąsiedztwo organizatorów (sprawdzianem będzie Euro 2020). Druga sprawa, zależy, jakie państwa tymi organizatorami zostaną. Byłoby dobrze, gdyby były stabilne gospodarczo i pozbawione wewnętrznych konfliktów, a do tego otwarte kulturowo. Taki pomysł niekoniecznie musi okazać się niewypałem, ale coś czujemy, że FIFA przyzna organizację tego mundialu państwom azjatyckim. Dlaczego? Chyba nie trzeba tłumaczyć.