Mistrzowie Europy Portugalczycy przegrali w Bazylei ze Szwajcarią 0:2. Cristiano Ronaldo mecz oglądał prawdopodobnie w domu, ale nie był to dla niego spokojny wieczór. Nie mógł pomóc swoim kolegom, a za miesiąc Portugalczycy będą musieli nadrabiać i próbować nadrobić stracone punkty.
Cała otoczka spotkania mogła przypominać Euro 2016. Wszak brali w nim udział zwycięzcy francuskiego turnieju, a na ich ataku grał strzelec kluczowej bramki w meczu finałowym. Dodatkowo nie mógł grać Cristiano Ronaldo, który jest kontuzjowany właśnie od czasu spotkania z Francją, kiedy to musiał opuścić boisko już w pierwszej połowie. Żeby było mało, oba rywalizujące ze sobą dzisiaj zespoły były rywalami Polaków w fazie pucharowej turnieju, a dzisiaj grały one w składach bardzo podobnych do tych z przełomu czerwca i lipca. Ani Fernando Santos, ani Vladimir Petkovic nie przeprowadzili wielu zmian i powołali większość zawodników, którzy biegali po francuskich boiskach.
Szwajcarzy przyjęli jasno określoną strategię na dzisiejszy pojedynek. Polegała ona na wpuszczeniu Portugalczyków na swoją połowę, bronieniu się i próbowaniu kontrataków. Pierwsza bramka to dobitka po świetnie wykonanym rzucie wolnym przez Ricardo Rodrigueza. Rui Patricio odbił piłkę, a do tej dopadł i skierował do siatki Breel Embolo. Kilka minut później byliśmy świadkami genialnego kontrataku, w którym obrona drużyny Santosa zachowała się karygodnie. Jak można doprowadzić do utarty bramki, gdy broni się sześciu na trzech, nie licząc stojącego między słupkami bramkarza? Zobaczcie zresztą sami:
W drugiej połowie Szwajcarzy mogli tylko kontynuować swoją taktykę, chociaż Polscy kibice powiedzieliby pewnie, że jest to szalenie niebezpieczne. Pamiętamy co stało się dwa dni temu w Astanie, a przecież Polacy nie mierzyli się z mistrzami Europy! Helweci mieli jednak dużo więcej szczęścia, bo w drugiej połowie praktycznie nie mieli swoich szans, ale za to pod bramką Sommera kotłowało się bez przerwy. Jak nie rożny, to wolny, jak nie wrzutka, to strzał z dystansu. Można powiedzieć, że to prawdziwy cud, że piłka ani razu nie wpadła do siatki gospodarzy. Portugalczycy dwoili się i troili, tak jakby trener Santos pokazał im w szatni zdjęcie zdenerwowanego Ronaldo.
Ostatecznie mistrzowie Europy oddali na bramkę rywala aż 27 strzałów! Byli w tym jednak bardzo nieskuteczni, bo tylko cztery leciały w bramkę, a aż 12 z nich było zablokowanych przez szwajcarskich obrońców. Mieli też mnóstwo wrzutek, wykonywali aż 16 rzutów wolnych i 11 rożnych. Można podejrzewać, że Cristiano którąś z nich zakończyłby bramką, w polu karnym brakowało jednak wysokiego, dobrze zbudowanego i grającego głową napastnika. Szwajcarzy z kolei kilka razy wyszli jeszcze z kontrą i mogli podwyższyć rezultat.
Humorów szwajcarskich kibiców, w tym przebywających na trybunach Rogera Federera i Gianniego Infantino, nie zepsuła nawet czerwona kartka Granita Xhaki w ostatnich minutach spotkania. Zawodnika Arsenalu ominie wyjazdowy mecz z Węgrami 7 października.
Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!