Gdyby EPL składała się z sześciu drużyn, Arsenal dawno by z niej spadł

Jeden z najbardziej utytułowanych angielskich klubów jeszcze 15 lat temu był na absolutnym topie. Przerwał dominację United w kraju, był bliski sięgnięcia po Ligę Mistrzów w 2006 roku. Potencjał sportowy został jednak zaprzepaszczony…

Ten, kto trochę interesuje się najlepszą ligą na Wyspach wie, że właściciele Arsenalu nie skupiają się na trofeach. Klub jest dla nich przede wszystkim świetnym biznesem, więc karykaturalne wręcz czwarte miejsca Wengera były dla nich wystarczające. Dzięki regularnemu udziałowi w Lidze Mistrzów sytuacja była dla nich zadowalająca, wydawali więc na wzmocnienia tyle, by poniżej tego poziomu nie zejść. Ogromne transfery światowych gwiazd? O tym fani „The Gunners” mogli (i wciąż mogą) tylko pomarzyć.

Wygrywanie w „chłodny deszczowy wieczór w Stoke” to jedno, ale by walczyć o najwyższe cele, trzeba rywalizować z czołówką. Ta sztuka podopiecznym Emery’ego, a wcześniej Wengera, jeśli się udaje, to praktycznie tylko na Emirates Stadium. Wyjazdy na starcia z rywalami z TOP6 są wręcz z góry skazane na porażkę.

W ostatnich pięciu latach na 23 takie wyjazdy, Arsenal… nie wygrał ani razu. Odniósł aż 16 porażek, zdobywając jedynie 7 na możliwe 69 (!) oczek. Widząc tak porażającą statystykę, trudno spodziewać się, że Arsenal będzie rywalizował w czołówce ligi lub nawet krajowych pucharach. Przecież w końcu i tak trafi się wyjazd na któryś z „przeklętych” stadionów, a Emirates wcale nie jest jakąś twierdzą. Tymczasem właśnie zaczyna się spotkanie z Manchesterem City, oczywiście… wyjazdowe. Ciekawe, czy fatalna passa zostanie podtrzymana.

Wykorzystaj kod KASA120 i odbierz bonus

Komentarze

komentarzy