Gdyby nie czerwona kartka, gdyby nie poprzeczka… Raków walczył do końca, ale sił wystarczyło tylko na remis

PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa - Raków Częstochowa. Wynik, relacja,  strzelcy (sport.tvp.pl)

Raków zremisował w Częstochowie z Legią i tymczasowo żegna się z fotelem lidera. W sobotnie popołudnie emocji jednak nie zabrakło, a sędzia Szymon Marciniak miał pełne ręce roboty. 

Wszołek daje prowadzenie

Spotkanie rozpoczęło się dość spokojnie. W pierwszych minutach żadna z ekip nie potrafiła stworzyć zagrożenia pod bramką rywala, choć wydawało się, że zdecydowanie bliższy tego jest Raków. W końcu w 13. minucie dośrodkowanie Sorescu zrobiło trochę zamieszania pod bramką strzeżoną przez Misztę, ale nie było większym wyzwaniem dla defensorów Legii. Gospodarze zdawali się jednak powoli przejmować przejmować kontrolę nad meczem.

Głównym źródłem zagrożenia ze strony Rakowa był właśnie Deian Sorescu, który co kilka minut nękał obronę „Wojskowych” kąśliwymi dośrodkowaniami. Częstochowianie raz po raz stwarzali sobie groźne sytuacje, a Legia kompletnie nie potrafiła na to zareagować. Każde próby wyprowadzania kontrataków przez piłkarza Aleksandara Vukovicia kończyły się w okolicach połowy boiska.

Wszystko układało się wręcz idealnie dla podopiecznych Marka Papszuna i zgromadzeni na stadionie kibice oczekiwali tylko na pierwszego gola dla Rakowa. Publiczność rzeczywiście doczekała się bramki, ale… dla Legii. Defensywa częstochowskiego zespołu popełniła błąd przy wyprowadzaniu piłki, co bez skrupułów wykorzystali mistrzowie Polski. Dośrodkowanie Rosołka zamknął Paweł Wszołek i w Częstochowie zrobiło się 0:1.

Wyrównana druga połowa

W drugiej połowie mieliśmy sporo emocji już od pierwszych minut. Chwilę po wznowieniu gry swoją okazję na podwyższenie prowadzenia miała Legia, ale z bliskiej odległości wprost w Kovacevicia trafił Rose. Minutę później bliscy wyrównania byli już podopieczni Marka Papszuna, ale Mateuszowi Wdowiakowi zabrakło nieco spokoju w sytuacji sam na sam z Cezarym Misztą. Mecz zrobił się o wiele bardziej otwarty niż w pierwszej części spotkania.

W kolejnych minutach wszystko wróciło do normy i obraz gry nieco się ustabilizował. Moment stabilizacji trwał jednak tylko do 69. minuty. Sorescu starał się dynamicznym i zdecydowanym wejściem w pole karne Legii zaskoczyć defensorów mistrza Polski i trzeba powiedzieć, że sztuka ta w pełni udała się rumuńskiemu piłkarzowi. Błąd popełnił Mateusz Wieteska, który zahaczył Sorescu w obrębie pola karnego i sędzia Szymon Marciniak nie miał najmniejszych wątpliwości. Podyktował rzut karny dla Rakowa.

Jedenastkę na bramkę pewnie zamienił Ivi Lopez i spotkanie ponownie nam się otworzyło. Legia znalazła się w opałach, bowiem zdobyta bramka dodała skrzydeł Rakowowi. W kilku kolejnych minutach podopieczni Marka Papszuna stworzyli sobie jeszcze dwie dogodne okazje do tego, by w rozgrywanym w Częstochowie spotkaniu wyjść na prowadzenie.

Sytuacja ponownie zmieniła się o 180 stopni w 83. minucie meczu. Paweł Wszołek został sfaulowany przez Janisa Papanikolau i Szymon Marciniak zmuszony był ukarać Greka drugą żółtą kartką. Ostatnie kilka minut meczu Raków musiał grać w osłabieniu. W końcówce wszyscy szykowali się na bardziej dosłowną niż zwykle… obronę Częstochowy. Podopieczni Marka Papszuna nic sobie z tego jednak nie robili i ruszyli na bramkę Legii z kolejnymi atakami. W doliczonym czasie gry piłkę meczową na nodze miał Ivi Lopez, ale Hiszpan trafił w poprzeczkę bramki Cezarego Miszty. Była to ostatnia groźna sytuacja w tym spotkaniu i obie drużyny podzieliły się punktami.

Raków Częstochowa – Legia Warszawa 1:1 (0:1)

0:1 Wszołek 45′

1:1 Lopez 71′