Getafe ustanowiło drugi najgorszy wynik w historii i… oczywiście wygrało

Getafe już w poprzednim sezonie było dużą niespodzianką, lecz w obecnym jest po prostu sensacją. Jose Bordalas stworzył potwora, przeciwko któremu gra się strasznie nieprzyjemnie. To, co jedni nazywają antyfutbolem, dla innych jest po prostu najlepszą drogą do sukcesu.

W czwartkowy wieczór podmadrycka drużyna podjęła u siebie Ajax Amsterdam. Drużynę, która w europejskich pucharach przegrała na wyjeździe po raz ostatni w sierpniu 2017 roku. W normalnych okolicznościach to ubiegłoroczny półfinalista Ligi Mistrzów byłby zdecydowanym faworytem, ale umówmy się – mecze z udziałem Getafe przeczą normalności.

Podobnie było tym razem. Gospodarze uprzykrzając życie rywalom na wszystkie możliwe sposoby nie tylko nie dopuścili do oddania przez nich ani jednego celnego strzału. Ogromna praca defensywna została poparta przebłyskami z przodu, a po „dobiciu” rywala w 93. minucie, Getafe cieszyło się z wygranej 2:0.

Kojarzycie te wszystkie rozważania na temat wprowadzenia w świecie futbolu zatrzymywania czasu gry? Policzono, że średnio piłka w grze jest przez około 60 minut i według wielu osób właśnie tyle powinny trwać mecze (oczywiście nie licząc przerw w trakcie spotkań). Niedawno narzekano na pojedynek Valencii z Ajaksem, w którym piłką grano jedynie przez nieco ponad 54 minuty. Cóż, da się „lepiej”…

42 minuty i 36 sekund. Właśnie przez tyle czasu futbolówka była w grze w czwartkowym spotkaniu. Tak – „piłki w piłce” nie było nawet w połowie. Policzono, że biorąc pod uwagę całą historię Ligi Europy, jest to drugi najgorszy wynik, jaki odnotowano.

– Oczywiście, że Getafe jest strasznie frustrującą drużyną do gry przeciwko nim – powiedział po wczorajszym meczy Daley Blind. Utarło się przekonanie, że najbardziej „cierpi się” grając przeciwko takim drużynom, jak np. Barcelona w swojej najlepsze formie. Getafe pokazuje, że istnieją zupełnie dwa różne oblicza cierpienia…

Komentarze

komentarzy