Gol – podsumowanie 2. kolejki

1. Pogoń Szczecin (6 pkt.) – W Szczecinie już chyba nikt nie pamięta o Robaku i Akahoshim (znaczy się pamiętają wszyscy, ale jakoś nikt nie tęskni). Umarł król, niech żyje król! Frączczak i Zwoliński to nowi idole szczecińskiej publiczności. Jeden strzela i asystuje (a całkiem niedawno był jeszcze obrońcą…), drugi w dwóch meczach po powrocie do Pogoni strzelił dwa gole (ciekawe jak długo tak będzie strzelał?! oby częściej, tak jak w 56. minucie, broń Boże nie jak w sytuacji z minuty 18., gdzie mając przed sobą tylko Pawelca, z 5 metrów nie trafił w światło bramki). Do tego nieźli Murayama i Murawski… na minus na pewno bramka stracona. Niemniej jednak, zapowiada się dobra runda Pogoni.

2. GKS Bełchatów (6 pkt.) – Ślusarimaki. Nie, to nie jest tajemnicza potrawa w karcie z waszego ulubionego baru sushi, a zabójcze trio z Bełchatowa, które po tym jak odprawiło Legię, teraz bez problemów poradziło sobie z Koroną. Szybko zdobyte dwa gole i pełna kontrola poczynań na boisku, tak w skrócie wyglądał piątkowy mecz. Kto zatrzyma beniaminka? Kto powstrzyma Ślusarimaki?

3. Lech Poznań (4 pkt.) – Piękny Golaso! W kontekście spotkania w Zabrzu, to zdanie nabiera podwójnego znaczenia. Świetna akcja Teodorczyka, zakończona ładnym golem i golas na boisku… tylko, że do piękna mu daleko. „Kolejorz” zaczął bardzo wysoko, stłamsił gospodarzy wysokim pressingiem i zdobył gola, po którym… zamiast kontynuować dzieło zniszczenia i myśleć o kolejnych bramkach, odpuścił i myślał już o końcowym gwizdku. My wiemy, że minimalizm w Ekstraklasie nie popłaca, po meczu powinni to też wiedzieć podopieczni Rumaka.

4. Jagiellonia Białystok (4 pkt.) – O pierwszej połowie szybko zapominamy, była i tyle. To tak jak z pierwszym kolokwium z matematyki, było, oblaliśmy, zapomnieliśmy i czekamy na poprawkę. Poprawki doczekaliśmy się w drugiej połowie, gdzie Jaga powoli zaczynała przypominać zespół piłkarski. Ciężar gry wziął na siebie Dani Quintana, a gdy tylko mu się chce, to na efekty nie trzeba długo czekać. Gol, kilka świetnych podań i udanych dryblingów. Na beznadziejnego Zawiszę to wystarczyło w zupełności.

5. Górnik Zabrze (4 pkt.) – Co tu dużo pisać, jeden goły głupek przysporzył więcej emocji w kilka minut, niż Górnik swoją grą przez cały mecz. Odnotowujemy drugiego gola Zachary, który był jednak bardziej dziełem przypadku i szczęścia.

golas

6. Górnik Łęczna (4 pkt.) – To już podkreślają wszyscy. Ofiary losu zebrały się w Łęcznej po to, żeby wygrywać. Mraz, Bonin, Mierzejewski, Nowak, Bozok… Brzmi to trochę jak science fiction? Może nawet jak scenariusz do filmu „Zemsta frajerów”. Na Lubelszczyźnie nic jednak sobie z tego nie robią… 4 punkty w dwóch meczach. Przed sezonem zapewne braliby w ciemno. Na ile starczy pary? Może to tylko efekt beniaminka?

6. Lechia Gdańsk (4 pkt.) – Onet i Przegląd Sportowy po meczu zaatakowały nas tytułami: Faworyt nie zawiódł. Czy jednak na pewno? Naszpikowana gwiazdami ekipa z Gdańska, bo nie ukrywajmy, że na nasze warunki są to naprawdę poważne nazwiska, pokonała ledwo ekipę z Bielska. Marne 1-0, a przypomnijmy, że drużyna Ojrzyńskiego grała ponad połowę meczu w osłabieniu. Natomiast w końcówce to goście byli bliżej doprowadzenia do remisu… Lechia zawiodła i nawet nie będziemy wspominać o nieuznanym golu Borysiuka, bo takie spotkania powinno się wygrywać 3-0, jak nie więcej!

8. Legia Warszawa (3 pkt.) – Sama naważyła sobie piwa i teraz musi je wypić. Po słabych trzech meczach, do każdego następnego Legioniści podchodzą trochę stremowani… wciąż muszą coś udowadniać. Nie inaczej było w Krakowie. Szybko stracona bramka i gra z nożem na gardle. Co prawda wyrównanie przyszło dość szybko, ale podopieczni trenera Berga wcale nie musieli tego spotkania wygrać. Gdyby skuteczniejszy był Zjawiński… a że nie był, trzy punkty pojechały do Warszawy. Mecz bez historii, najlepsza wiadomość po tym spotkaniu dla kibiców Legii, to nie wygrana, a dobry stan zdrowia Dusana Kuciaka.

9. Zawisza Bydgoszcz (3 pkt.) – Postawę Zawiszy Portugalii D, skomentowaliśmy w tym miejscu: https://zzapolowy.com/zawisza-przegrywa-z-jagiellonia-samuel-araujo-naczelnym-parodysta-drugiej-kolejki/#inscore_ifheight_xdc_8579. Generalnie w Bydgoszczy nie dzieje się nic dobrego, na dowód poniższe zdjęcie (źródło: zawiszafans)

zawisza

10. Śląsk Wrocław (3 pkt.) – Po tym co zaprezentował w piątek Richard Zajac, nie myśleliśmy, że ktoś będzie go w stanie przebić. Nie minęły 24 godziny, a boisko zrodziło nowego bohatera”. Wojciech Pawłowski, może nie w tak spektakularnym stylu jak goalkeeper Podbeskidzia, ale również w pojedynkę zawalił mecz. Co najmniej kilka niepewnych interwencji na przedpolu (wg komentatorów C+ winna temu była Brazuca…), wpuszczone wszystko, co można było wpuścić, do tego czerwona kartka. Dobrą minę do złej gry próbowali robić trener Pawłowski i Sebastian Mila, solidarnie szukając przyczyny porażki w bramce Frączczaka na 1:1. Jak dla nas, ta leży gdzieś indziej…

11. Wisła Kraków (2 pkt.) – W pierwszej połowie Krakowianie ospale prowadzili grę, brakowało jednak dogodnych sytuacji. Przegrywając, w 57. minucie dostali dar od losu, kiedy doszło do niesamowicie dziwnej sytuacji. Klepczyński zagrał do Jankowskiego, a ten mając przed sobą pustą bramkę…. Strzelił gdzieś obok. Kilkuletnie dziecko nie miałoby problemu z umieszczenie piłki w bramce, ale nie były zawodnik Ruchu, który uznał, że to by było za łatwe. Niecałe 20 minut później już mały dzieciak nie złożyłby się tak do strzału, jak to uczynił Jankowski po dobrym podaniu Garguły i mieliśmy 1-1.

12. Piast Gliwice (1 pkt.) – Cały mecz cofnięci, liczyli na stałe fragmenty gry i to się opłaciło, gdy Tomasz Podgórski świetnie przymierzył z rzutu wolnego. Po zdobytym golu, chociaż wydawało się to niemożliwe, Piast cofnął się jeszcze bliżej swojej bramki, licząc na kontry. Po jednej z nich Izvolt mógł przesądzić o losach meczu, mógł… ale klasycznie zmarnował doskonałą sytuację. Gra gliwiczan ogranicza się… no właśnie do czego? Zero pomysłu na grę, zero skonstruowanych akcji, kilka podań i strata, tak wygląda obecnie gra Piasta.

13. Podbeskidzie Bielsko-Biała (0 pkt.) – To miał być piękny jubileusz Marka Sokołowskiego. 250 spotkań w Ekstraklasie zostało zamiast bramką, przypieczętowane czerwoną kartką. Do tego nieprawdopodobnej rzeczy dokonał Richard Zajac, skazując swój zespół na porażkę. Chyba za dużo naoglądał się bramki Lewego, i też chciał się popisać pięknym lobem… A szkoda, bo Bielszczanie wcale nie byli w tym meczu zespołem gorszym. Chociaż nawet grając w osłabieniu, były szanse, by zdobyć przynajmniej 1 punkt. Niestety Adam Pazio, w przeciwieństwie do Patryka Tuszyńskiego z ubiegłej kolejki, nie zrobił krzywdy swojemu byłemu pracodawcy.

PI?KA NO?NA LIGA POLSKA LECHIA PODBESKIDZIE

14. Ruch Chorzów (0 pkt.) – Coś nam mówi, że aby w Polsce rozegrać dwa bardzo dobre/dobre sezony, trzeba być cudotwórcą… a nie tylko Janem Kocianem. Drugi mecz w nowych rozgrywkach i drugi oklep, co warte podkreślenia – zasłużony. Ktoś powie, że przecież była poprzeczka Zieńczuka, że Kuświk strzelił ze spalonego, że Ruch tak naprawdę nie grał u siebie… prawda jest taka, że jak wsiądziesz na wysokiego konia, to łatwiej z niego spaść. No i chorzowianie wraz ze swoim wodzem spadają.

15. Cracovia (0 pkt.) – Mogła to spotkanie wygrać, a Zjawiński mógł zostać bohaterem… dwie spartolone koncertowo setki dały Pasom porażkę, a wg nas Zjawińskiego umieściły na liście zawodników, dla których Ekstraklasa to jednak za wysokie progi… ciekawe kiedy cierpliwość straci Filipiak?

16. Korona Kielce (0 pkt.) – Żenujący styl, tak tydzień temu określiliśmy postawę „Koroniarzy”. Czy coś się zmieniło? Nic, dalej dno i kilka metrów mułu. Jedyna osoba, która może nieść za sobą nadzieję na lepszą przyszłość, to Nabil Aankour. Na grę Marokańczyka patrzyliśmy z przyjemnością, ma fajną lekkość w dryblingu i dużo widzi, jedyny minus… to 10 parodystów, zwanych dalej jego kolegami z zespołu.