Kolejny przykład piłkarza-troglodyty. Rywal usprawiedliwia… kopanie Neymara

Umiejętności swoją drogą, ale jakoś tak wyszło, że większość osób nie darzy Neymara szczególną sympatią. Prowokacyjny, szyderczy uśmieszek, szukanie kontaktu z rywalami, liczne symulki, po których prawdopodobnie wciąż gdzieś się toczy, zwijając z bólu. Brazylijczyka jako piłkarza znamy już na wylot, ale wydaje się, że jego rywale nie do końca. Albo przynajmniej nie mogą pojąć pewnych rzeczy.

Czy ktoś lubi przegrywać? Raczej nie. Rywale Brazylijczyka doświadczają tego niemal bez przerwy, najpierw w Barcelonie, teraz w PSG. Stawianie się komuś, kogo pokonanie graniczy często z cudem, jest niewdzięcznym zadaniem i często powoduje przeróżne emocje i reakcje. Dokładając do tego sposób, w jaki gra Neymar, czasem ta sportowa złość i poczucie bezsilności tylko się nasila. I tu przechodzimy do sytuacji właściwej.

W ostatnim meczu PSG, ze Strasbourgiem (2:0), najdroższy piłkarz świata był… po prostu sobą. Kiedy miał okazję, kiwał, dryblował, po prostu robił show. Mecz skończył w 62. minucie, kiedy zszedł z odnowioną kontuzją śródstopia prawej stopy, przez którą może być wykluczony z gry przez dłuższy czas. Rywale kopali go przez cały mecz, a najlepiej pokazuje to sytuacja, w której rywal w odstępie kilku sekund kopnął go trzy razy, po czym został rozłożony pięknym „sombrero”.

Wykorzystaj kod KASA120 i zgarnij bonus!

Po meczu ciekawą wypowiedź dał Anthony Goncalves, 32-letni zawodnik gości. – Jest świetnym zawodnikiem. Ale jeśli grasz w ten sposób, nie możesz narzekać, kiedy dostaniesz kilka kopniaków. Nie jesteśmy tu po to, żeby bawił się naszym kosztem. Nie jesteśmy po to by sprawić, żeby on wyglądał dobrze. Jeśli Neymar chce się bawić, my odpowiemy bronią, którą mamy.

Boiskowi troglodyci

Opinia być może wydaje się jasna i spójna, ale przenosi nas do dżungli. Do czasów, kiedy jeśli byłeś w czymś gorszy, krzyczałeś „uga bugaa” i rzucałeś się na rywala. Siła była jedynym narzędziem. Trzeba powoli zacząć przywykać do myśli, że piłka jest w coraz mniejszym stopniu sportem dla twardzieli, którzy biegali mino lejącej się krwi. Mamy nowe pokolenia – niekoniecznie gorsze, ale inne. Piłkarze dalej są doskonali, ale są innymi ludźmi, robią inne rzeczy, zachowują się inaczej. Wystarczy spojrzeć na to, jak ubiera się Roberto Firmino. Mijając go na ulicy pewnie zrobilibyśmy skrzywioną minę. Na boisku go podziwiamy.

Często podziwiamy też Neymara, który jest jaki jest, ale umiejętności ma kosmiczne. Nic więc dziwnego, że pokazuje je wtedy, kiedy może. To mu po prostu sprawia radość i lubi dawać zgromadzonym kibicom show. Robił to Ronaldinho, Maradona i cała masa fenomenalnych zawodników. Czy to w którymś momencie stanowiło przyzwolenie dla rywali na kopanie ich? – Absolutnie. To, co robią rywale Neymara pokazuje tylko, że wielu piłkarzy to najzwyczajniejsi troglodyci. Nawet jeśli nie są nimi w normalnym życiu, stają się nimi na murawie. Zamiast czystej gry i uznania klasy rywala, włącza się tryb: „Jesteś lepszy. Zobaczymy, co powiesz na to” (tu następuje brutalny wślizg lub inne zbędne zagranie).

Neymar, nawet jeśli się go nie lubi, nie zasługuje na bycie kopanym. A do każdego piłkarza, który podobnie jak Goncalves uważa, że Neymar musi się liczyć z kopniakami, mamy jedną radę: liczcie się z żółtymi i czerwonymi kartkami, które w takich chwilach powinniście łapać hurtowo.

Wykorzystaj kod KASA120 i zgarnij bonus!

Komentarze

komentarzy