Grała nie tylko Legia – Podsumowanie wtorku z Ligą Mistrzów

Kolejny wieczór z Ligą Mistrzów za nami. Ponownie wszystkie reflektory skupiła na sobie Legia. Trzeba przyznać, że akurat w tej kategorii polski klub nie ma sobie równych. A to zadyma przed meczem z BVB, a to zamknięty stadion… Na koniec urwane punkty Realowi Madryt i 8-4 z vicemistrzem Niemiec. Cały czas Warszawiacy mogą zająć trzecie miejsce w grupie i bawić się dalej tyle, że w Lidze Europy.

Nasz przegląd  najważniejszych wydarzeń zaczynamy w Dortmundzie. Temu rekordowemu meczowi poświęciliśmy osobny artykuł. Zanim jednak przekierujecie swoją uwagę na wyczyn Legii zobaczcie co jeszcze działo się w tej kolejce Champions League.

WCZESNA PORA

Wtorkowy wieczór rozpoczął się wcześniej, niż zdążyliśmy się przyzwyczaić. Już o 18:00 czasu polskiego na boisku w Moskwie spotkali się piłkarze CSKA i Bayeru Leverkusen. Mecz skończył się remisem 1-1 i bardzo klarowną sytuacją w grupie. Do dalszej fazy z pierwszego miejsca awansuje Monaco, a z drugiego Bayer. Tottenham w ostatnim meczu fazy grupowej powalczy z Rosjanami o trzecie miejsce. Skoro zaczęliśmy od omawiania grupy E to w gwoli uzupełniania dodajmy, że klub z księstwa wygrał z Kogutami 2-1. Po drodze rzut karny zmarnował Radamel Falcao, a najjaśniej świeciła dziś gwiazda Thomasa Lemara. Pełne 90 minut rozegrał Kamil Glik, który wskoczył do sędziowskiego protokołu wskoczył ze względu na obejrzaną w 51 minucie żółtą kartkę.

INNY ŚWIAT

W dwóch różnych światach poruszą się Leicester. W lidze zajmują 14 miejsce i od trzech meczów nie potrafią znaleźć sposobu na pokonanie przeciwnika. Wystarczy jednak, że wybrzmi hymn Champions League, a gracze Claudio Ranieriego zmieniają się nie do poznania. Dziś pokonali 2-1 Club Brugge, a 3 punkty zapewnił odkurzony Shinji Okazaki i Riyad Mahrez. Anglicy są już pewni pierwszego miejsca w grupie, więc mogą skupić się na podreperowaniu ligowej pozycji. Tam ciągle pozostaje pole od poprawy.

SKUTECZNA DAMA

Jednym z najciekawszych rozgrywanych wczoraj meczów był pojedynek Sevilli z przetrzebionym kontuzjami Juventusem. Włosi na Sanchez Pizjuan pokazali się bez trzonowych zębów. Zabrakło Higuaina i Dybali. Starą Damę czekał więc prawdziwy test. Turyńczycy zdali go bardzo dobrze, choć początek w ogóle tego nie zapowiadał. Pierwsza na prowadzenie wysunęła się Sevilla za sprawą zamieszania w polu karnym, które najlepiej wykorzystał Pareja. Nadziei kibicom Juve dostarczyło nieodpowiedzialne zachowanie Vazqueza, który w ciągu pięciu minut dwa razy obejrzał żółtą kartkę i jeszcze przed przerwą udał się do szatni. Gole Marchisio z rzutu karnego, Bonucciego i Mandżukicia  pozwoliły wracać do Turynu jako lider grupy H. Sevilla natomiast wciąż nie jest pewna awansu.

HALO, JESTEM TUTAJ!

Napędzony udanymi derbami Madrytu, Real udał się na mecz ze Sportingiem. Mecz ten nie zaskoczył fanów „Królewskich”, bo ci przyzwyczajeni są już do przejmowania kontroli nad meczem tylko po to, by w pewnym momencie (np. gdy rywal gra już w dziesiątkę) ją tracić. Nie inaczej było w Lizbonie. Bramka Varane’a pozwoliła odjąć prowadzenie, a po sprzeczce Kovacicia z Pereirą, Real miał przewagę liczebną. Wtedy do akcji wkroczył Fabio Coentrao, który pojawił się na boisku zastępując Marcelo. Portugalczyk prawdopodobnie wypatrzył na trybunach swoją rodzinę i  podczas akcji we własnym polu karnym postanowił im pomachać. Pech chciał, że lecąca piłka trafiła go właśnie w tę rękę. Tym samym Coentrao sprokurował jedną z najbardziej kuriozalnych „jedenastek” w historii tego sportu.
Ciekawa była też jego pomeczowa wypowiedź:

– Forma? Trudno tu o minuty, bo mam przed sobą najlepszego lewego obrońcę na świecie. To nic nowego, Marcelo jest zajebisty, gra doskonale. Wiem, ze będzie mi ciężko, ale muszę wykorzystywać wszystkie minuty, jakie dostanę do trenera. Na razie ich nie wykorzystuję, gram źle. Sam to widzę, mówię to szczerze. Muszę trenować więcej, muszę dawać z siebie wszystko, żeby to zmienić. Tylko w ten sposób mogę dalej grać w Realu Madryt.

Honor Realowi Madryt uratował Karim Benzema, który dośrodkowanie Sergio Ramosa zamienił w bramkę na 1:2.

Komentarze

komentarzy