Gran Derbi czyli największe derby w Hiszpanii?

Kilka tygodni temu El Clasico, w minioną niedziele derby Kraju Basków. Czas na starcie w Andaluzji. Jedyne i niepowtarzalne derby sevillano, czyli od niedawna znane jako Gran Derbi. To właśnie nazwa zarezerwowana dla meczów pomiędzy Betisem a Sevillą, a nie – jak się w Polsce mylnie uważa – Realu z Barceloną.

Partnerem publikacji jest CENEGA, oficjalny dystrybutor gry Football Manager 2022 w Polsce

Jak opisywał Michał Gajdek na blogu 9CAMPNOU dopiero od pięciu lat powszechnie w Hiszpanii funkcjonuje nazwa Gran Derbi. Oba kluby z Sewilli razem z LaLigą postanowiły rozpropagować właśnie taką nazwę. Wcześniej funkcjonowało jako derbi sevillano. Jak widać akcja „zażarła” i wszystko przyjęło się na stałe.

Mało trofeów na krajowym podwórku

Obie ekipy mają zaledwie po jednym tytule mistrzowskim. To zresztą jedna wielka prehistoria. W przypadku Betisu mowa o sezonie 1934/35. Dokładnie jedenaście lat później ta sama sztuka udała się Sevilli. Na krajowym podwórku nieco lepiej im poszło w rozgrywkach Copa del Rey. Verdiblancos mają dwa takie triumfy, a ostatni z 2004/2005. Los Nervionenses są pod tym względem lepsi – 5 pucharów w gablocie. Dodajmy, że dwa z nich w XXI wieku. Jednak sevillistas najlepiej radzą sobie w swoich ulubionych rozgrywkach. Mowa o Pucharze UEFA/Lidze Europy. Tutaj już sześć skalpów na ich koncie. Jednak liczba zwycięstw to jedno, a drugim są serie. Najpierw w 2006 i 2007 roku dwie sztuki po kolei. Jeszcze lepsza seria była w latach 2014-2016, gdy trzykrotnie sięgali po to trofeum. Pod tym względem są zdecydowanie wyjątkowym klubem. My możemy mieć satysfakcje, że udział przy tej drugiej serii miał Grzegorz Krychowiak!

Warto dodać, że Liga Europy w sezonie 2013/2014 także wiązała się z derbami Sewilli. W 1/4 finału oba zespoły spotkały się przeciwko sobie i w obu przypadkach goście wygrywali 2:0. Najpierw Betis na Ramon Sanchez Pizjuan, a później Sevilla na Benito Villamarin. Sevilla do tego dorzuciła zwycięstwo w rzutach karnych – 4:3 – i awansowała dalej.

Polskie wątki

Koniecznym jest wspomnieć o kilku polskich przypadkach w najważniejszym meczu na południu Hiszpanii. Najświeższe przykłady to oczywiście Grzegorz Krychowiak. Na debiutanckie derby w grudniu 2015 roku wyszedł z opaską kapitańską! To musiało być podwójne przeżycie dla polskiego pomocnika. Dla fanów to raczej derby do zapomnienia, skoro na boisku było 0:0. Pół roku później Sevilla wygrała 2:0, a Krycha znowu zaliczył 90 minut. W międzyczasie pucharowe występy i dam dwa efektowne zwycięstwa Sevilli. U siebie 4:0 bez udziału naszego reprezentanta, wcześniej jednak wyjazdowe 2:0, które Krychowiak okrasił golem!

Jakkolwiek oceniać powołania Damiena Perquisa, to także mówimy o byłym reprezentancie Polski. Był piłkarzem Betisu i załapał się na derby. Co prawda w lidze przegapił wszystkie cztery okazje. Dwukrotnie był kontuzjowany, dwukrotnie pomijany przy wyborze kadry na mecz. Swoje szansę dostał we wspomnianych meczach Ligi Europy w marcu 2014 roku. Łącznie 105, ale co ciekawe w pierwszym meczu wyszedł z opaską kapitańską i dowodził ekipą, która wygrała na Ramon Sanchez Pizjuan!

A przecież pierwszym Polakiem mającym udział w tych derbach był Wojciech Kowalczyk. Zresztą „Kowal” trafił raz do bramki Sevilli. Mowa o spotkaniu z czerwca 1995 roku, gdy Betis wygrał 2:1 na własnym boisku.

Legendy dwie

Wszyscy czekają także na pojedynek dwóch klubowych legend. Po stronie Betisu 40-letni Joaquin, po stronie Sevilli 36-letni – za dwa tygodnie – Jesus Navas. Obaj zawodnicy trochę spędzili czasu poza swoimi macierzystymi klubami. Jednak dzisiaj myśląc o dwóch sewillskich klubach, myślicie właśnie o tych zawodnikach. O tym pierwszym mówi się w kontekście prezydenckim w przyszłości. Zresztą już dzisiaj jako piłkarz ma… udziały w klubie, w którym się wychował i którego jest legendą. Drugi pokazał, że w zaawansowanym wieku można się zmienić. Klasyczny skrzydłowy przeszedł kilka lat temu przemianę w prawego obrońcę i to był strzał w dziesiątkę. Biegania nadal mnóstwo, a Navas to podstawowy zawodnik drużyny.

Skandal

W ostatnich latach mecze derbowe przynosiły takie starcia, w których padało mnóstwo goli. Tak było chociażby 12 kwietnia 2013 roku. Na Benito Villamarin padł remis 3:3, jednak kulisy tego wyniku były ciekawe. Pół godziny gry i Sevilla prowadziła już 3:0. Wydawało się, że jest po wszystkim. Przed przerwą jeszcze gola strzelił Dorlan Pabon i machina ruszyła. W drugiej części szybko Ruben Castro i było 2:3.

Ważnym momentem było wejście Nigeryjczyka Nosy Igiebora w 82. minucie. Ten piłkarz nie miał łatwo z własnymi kibicami. Wiele mówiło się o rasizmie ze strony fanów Verdiblancos. Nosa jednak wtedy był podwójnym bohaterem. Strzelił na 3:3 i po chwili… pokazał ten gest w kierunku własnych kibiców.

Po meczu sporo było nie o samym meczu i walce do końca, ale właśnie relacjach na linii Nosa – kibice.

Komentarze

komentarzy