O jasny Hull! Grosicki zagra w Premier League

Jeśli transfer do Anglii, to tylko last minute – tego postanowienia konsekwentnie trzymał się Kamil Grosicki, finalizując przejście do Hull. Znów wszystko rozgrywało się w ostatnich minutach. Gdyby nagle zabrakło prądu, na naprawę nie byłoby czasu, a operacja zakończyłaby się niepowodzeniem. Jednak marzenia się spełniają i „Grosik” wreszcie zagra w Anglii!

Grosicki

To była powtórka z rozrywki. Na kilka godzin przed zamknięciem okna transferowego zaczęły pojawiać się informacje sugerujące, że reprezentant Polski leci na Wyspy, by rozmawiać z klubem i negocjować swój kontrakt. W futbolu często przecież mawiamy, że historia lubi się powtarzać. Dzisiejszego wieczora porzekadło miało solidne fundamenty, by ponownie się sprawdzić. Koszmar Grosickiego mógłby trwać, a w Internecie szydercze żarty nie pozwoliłby zasnąć do późnych godzin nocnych. Kamil lubi życie na krawędzi, więc parafując umowę, musiał spoglądać na zapięty tuż nad drżącą dłonią zegarek. Udało się! Wskazówki nie spotkały się na cyfrze 12 i wszystko skończyło się pomyślnie. Hull przeleje na konto Rennes dziewięć mln euro + dodatkowe dwa, pod warunkiem, że zespół utrzyma się w Premier League. Skrzydłowy związał się trzyipółletnim kontraktem.

Hull swój najbliższy mecz rozegra już dziś na Old Trafford, przeciwko Manchesterowi United. Wątpliwe, by „Grosik” pojawił się na deskach Teatru Marzeń, ale ewentualny debiut prawdopodobnie i tak przypadnie na spotkanie z wielką firmą. W weekend „Tygrysy” zagrają z Liverpoolem, a tydzień później udadzą się do Londynu na konfrontację z Arsenalem. Nie wyobrażamy sobie, by wszystkie te mecze Grosicki obejrzał zza linii bocznej, ale nawet gdyby, to kolejny mecz również będzie miał swój podtekst. Reprezentant Polski będzie mógł pokazać Burnley, jaki zawodnik przeszedł im koło nosa pół roku temu.

O dyspozycję Polaka powinniśmy być spokojni. W tym sezonie w Ligue 1 były piłkarz Rennes rozegrał 1000 minut, a czas spędzany na boisku przeplatał z wizytami u lekarzy i fizjoterapeutów. Mimo niedogodności zdrowotnych zdołał strzelić cztery gole i trzykrotnie asystować kolegom. Tym samym zapracował na miano najlepszego jokera w lidze.

Przed Grosickim prawdopodobnie największe wyzwanie w dotychczasowej karierze. „Tygrysy” po meczach rozegranych we wtorkowy wieczór znalazły się na samym dnie tabeli, a do bezpiecznego miejsca tracą pięć punktów. Zadaniem Kamila będzie zastąpienie dotychczasowej gwiazdy drużyny – Roberta Snodgrassa. Szkot z tonącego okrętu się ewakuował i wylądował w o wiele bezpieczniejszym West Hamie. Zatrważająca jest statystyka, mówiąca, że blisko połowę (siedem z 16) punktów piłkarze Hull zdobyli na samym początku sezonu. Później było już tylko gorzej i w efekcie z posadą musiał przegnać się Mike Phelan. Na niestabilnym fotelu na początku roku rozsiadł się Marco Silva. Próba nadążenia za taktycznym pomysłem Portugalczyka jest karkołomna, bo w każdym z sześciu meczów ustawiał zespół w innej formacji. Na szczęście, dla Grosickiego, pozytywnym rezultatem kończyły się te mecze, w których występowali skrzydłowi. Konkurencja na bokach pomocy na pewno znajduje się w zasięgu Polaka. Grosickiemu przyjdzie rywalizować przede wszystkim z Samuelem Clucasem, Adamem Diomande i wypożyczonym z Liverpoolu Markoviciem.

Grosickiemu pozostaje życzyć szybkiego, niezapomnianego debiutu i odbicia od dna tabeli. Utrzymanie w Premier League można sobie zapewnić nawet za pięć dwunasta. Specjalista od tego typu misji już się na KCOM Stadium pojawił. Trzeba go tylko wykorzystać!