Guardiola o swoim ulubionym mistrzostwie. Fani City mogą poczuć się dotknięci…

Hiszpan czego się nie dotknie, zamienia w złoto. Przynajmniej na krajowym podwórku, które często weryfikuje zespół lepiej, niż europejskie puchary (tam potrzeba też dużo szczęścia). Obecnie pracuje na chwałę Manchesteru City, ale przecież to nie jego jedyny zespół.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

198 punktów w ciągu dwóch sezonów. Wiele osób powie, że z taką kasą to żadna sztuka, choć wiele klubów pokazuje, że pieniądze nie gwarantują sukcesu. Tym bardziej w tak konkurencyjnej lidze, jaką jest Premier League. „Citizens” za sprawą Guardioli doświadczają czegoś, czego być może nie powtórzy już nikt.

Hiszpan zdążył już kilka razy przyznać, że obecna kampania była jego najtrudniejszą i najbardziej wymagającą. Co więcej, Liverpool był najtrudniejszym ligowym rywalem, z jakim się mierzył. Czy to sprawiło, że tegoroczny tytuł smakował najlepiej? Dziennikarze postanowili o to zapytać, choć chyba nie takiej odpowiedzi oczekiwali…

– „Nie. Moim ulubionym wciąż jest ten, kiedy Barcelona pokonywała Real Madryt 6:2. To był mój pierwszy rok w roli trenera, w rodzinnym mieście, z klubem mojego serca, z klubem, który kocham najmocniej” – odparł Guardiola.

Ałć. Jeśli kibice Manchesteru City myśleli, że Guardiola w ich mieście poczuje się jak u siebie, że pokocha ich barwy i będzie o nich myślał najcieplej, chyba mogą poczuć się dotknięci.

„Obywatele” kupili zawodników, kupili trenera, ale to jeszcze nie ten etap, kiedy ma się „swoich” ludzi. To oczywiście zrozumiałe – wielkość każdego klubu musiała się kiedyś narodzić, a w Manchesterze ten okres przeżywają dopiero w ostatnich latach.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

Komentarze

komentarzy