Pierwszy sezon Pepa Guardioli w Anglii jest istną drogą przez mękę. 46-latek po świetnych wynikach w przeszłości miał z powodzeniem walczyć o tytuł w Premier League, a tymczasem jego Manchester City znajduje się 18 punktów za mistrzowską Chelsea. Według Hiszpana taki wynik w jego poprzednich klubach byłby nie do zaakceptowania.
Początki pracy w La Liga oraz Bundeslidze były dla obecnego szkoleniowca „Obywateli” bardzo udane. W obu ligach rozpoczynał rządy od krajowego mistrzostwa, dorzucając do tego krajowy puchar oraz Ligę Mistrzów (tylko w Barcelonie, w Bayernie odpadł w półfinale z Realem Madryt). W City natomiast sytuacja odwróciła się o 180 stopni i Hiszpan zakończy sezon z pustymi rękami.
– W Barcelonie lub Bayernie Monachium trzeba ciągle wygrywać. Jeśli tego nie robisz, nie masz drugiej szansy. W City otrzymałem druga szansę i postaram się ją wykorzystać. Wiem jednak, że będąc w wielkim klubie, byłbym już na bruku – wyjaśnia menedżer City.
Obecna kampania jest pierwszym sezonem w karierze Guardioli, w którym 46-latek nie odniósł żadnego sukcesu. Wyjątkowo może dziwić brak krajowego mistrzostwa, biorąc pod uwagę, jak w przeszłości na tym polu radził sobie hiszpański menedżer. W jego ręce trafiło aż siedem na osiem możliwych tytułów ligowych. Tylko raz Jose Mourinho wraz z kapitalnym Realem Madryt zdołał wyprzedzić w ligowej tabeli zespół Pepa.
Czy obecny sezon można nazwać już kryzysem? Pod pewnym względem na pewno tak, tym bardziej patrząc na sukcesy, jakie osiągał Guardiola. Mimo to sam menedżer widzi wiele pozytywów w związku z kolejnym sezonem, twierdząc, że ogromna przewaga punktowa Chelsea nie znaczy zbyt wiele: – Jeśli w kolejnym sezonie wyniki nie będą dobre, City zmieni menedżera. Nie zostanę tutaj, ponieważ nazywam się Guardiola lub przez to, co zrobiłem jakiś czas temu. Obecnie dobrze zapatruję się na kolejny sezon. Różnica między nami a Chelsea względem punktów jest duża, ale kiedy graliśmy przeciwko sobie, tak to nie wyglądało. Przybyłem do tego klubu i starałem się zrobić wszystko jak najlepiej. Niektórzy menedżerowie będą zmagać się z presją, więc muszę to zaakceptować.
Guardiola po objęciu City w zeszłym roku stwierdził, że doskonale zdaje sobie sprawę, że angielski futbol jest trudny. Mimo to wzruszał ramionami, kiedy dziennikarze ostrzegali go, że będzie gorzej, aniżeli to przewidywał. Jak się okazuje – mieli rację. Hiszpan jednak odpiera te zarzuty: – Nie sądzę, by tak było. Może wy, dziennikarze, macie więcej doświadczenia niż ja i mi to wytłumaczycie, dlaczego w Anglii jest trudniej aniżeli w Niemczech, Hiszpanii i we Włoszech. Moje wyniki nie są tego konsekwencją. Tutaj nadal się gra 11 na 11. Wszędzie piłka jest taka sama. Chelsea wygrała tytuł, ponieważ była konsekwentna, niezwykle skuteczna, czego nam zabrakło. Jestem jednak tutaj, aby poznać wasz punkt widzenia, więc proszę po raz kolejny – dlaczego ta liga jest według was wyjątkowa? Nie jestem stąd, więc nie znam odpowiedzi – zakończył ostro Guardiola.
Oczywiście odpowiedzi na to pytanie podczas konferencji prasowej nie otrzymał, choć prosi żurnalistów po raz kolejny o wytłumaczenie ich zapatrzenia w brytyjski futbol. Być może odpowiedzi po prostu nie ma, o czym co rusz przypominają europejskie puchary i wyniki angielskich zespołów.
Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka + do 400 zł bonusu!