Powroty gwiazd, większe pieniądze, afery i wirus. Paragwaj w pigułce

W Argentynie afera za aferą, a reprezentacji nie da się oglądać. Brazylia coraz mocniejsza, na swoim poziomie trzyma się Kolumbia i Urugwaj, spory zjazd zalicza Chile. Fajnie wygląda Peru, nawet Wenezuela osiągnęła niedawno spore sukcesy w kategorii U20, a Paragwaj stoi z boku i wszystkiemu się przygląda. W zasadzie od 1/8 finału w RPA, gdzie mieli szansę wyeliminować późniejszego mistrza – Hiszpanie – mało kto wie, co słychać w Paragwaju. Dlatego wybraliśmy się w małą podróż, która nieco nas zaszokowała. Dlaczego? Przekonajcie się sami!

Ten tekst w zamyśle miał być o coraz droższych transferach, jakie przeprowadzają kluby z Paragwaju. Państwa, którego powierzchnia jest ósma, a liczba ludności dziewiąta, na kontynencie pośród członków CONMEBOL. Przypomnijmy, że to najmniej liczny piłkarsko kontynent, liczący sobie ledwie 10. członków. Co prawda to nie  Urugwaj, w którym jest Montevideo i długo długo nic, ale mniej więcej relacja na linii „stolica-reszta kraju” – pod pewnymi proporcjami – zachowana.

Tymczasem w Paragwaju nie mogą narzekać na nudę. W kraju szaleje wirus, kluby są finansowane z różnych źródeł, o których często mowa jako nielegalne lub przynajmniej „wątpliwe” moralnie. A w tym wszystkim nie brakuje kilku gwiazd, jakie znamy z europejskich boisk!

Na świecie koronawirus, w Paragwaju denga

Podczas, gdy cały świat patrzy na miasto Wuhan i rozprzestrzeniający się koronawirus, mało kto wie, że malutki Paragwaj również ma ogromne kłopoty z zakaźnym wirusem. Na przełomie roku rozpoczęła się potężna epidemia dengi. Sytuacja jest poważna, skoro zdiagnozowano ją nawet u prezydenta Mario Abdo! Tylko w tym roku zmarło 16 osób, a ponad 4000 zostało zarażonych!

Czym jest denga? Wiedzę zaczerpnęliśmy z portalu MP.pl zajmującego się medycyną praktyczną dla pacjentów:

Denga to choroba wirusowa przenoszona przez komary w tropikalnych częściach świata. Wywołują ją cztery typy wirusa dengi: DENV 1–4. Zakażenie wirusem dengi może przebiegać w sposób nieodczuwalny przez podróżnego lub prowadzić do wystąpienia ostrych objawów chorobowych, w tym ciężkich zaburzeń krzepnięcia i krwotoków. (…) Denga jest najczęstszą chorobą wirusową przenoszoną przez owady w tropikalnych częściach świata. Ochrona przed nią polega na starannym unikaniu ukłuć komarów podczas podróży.

Cała sytuacja nie przeszła obok świata piłki nożnej. Santiago Rojas z Nacionalu, a także dwójka z klubu Sol de America – zawodnik Hernan Novick i trener Pablo Escobar również zostali zainfekowani dengą, ale szybko udało im się powrócić do zdrowia. To samo zresztą dotyczyło i dotyczy graczy Cerro Porteno. Latynoska odmiana hiszpańskiej gazety AS podaje, że aż piątka zawodników jednego z największych klubów Paragwaju została zainfekowana.

Głośne nazwiska

Jeszcze kilka lat temu Roque Santa Cruz i Emannuel Adebayor razem grali w Manchesterze City, a dzisiaj… obaj są już blisko końca kariery i znowu się spotykają, tyle że tysiące kilometrów od Manchesteru w… Asuncion. Santa Cruz, a więc zawodnik, który przez 20 lat dumnie dzierżył miano najdroższego piłkarza w historii paragwajskiej ligi, gdy w 1999 roku odszedł za 6,9 milionów dolarów do Bayernu Monachium. Dopiero w ubiegłym roku transfer Juana Escobara z Cerro Porteno do meksykańskiego Cruz Azul sprawiło, że „uwolnił” legendę krajowej piłki od rekordu.

Santa Cruz pokazuje jednak, że powrót w rodzinne strony wcale nie musi być ciepłą posadką ze statusem półboga, co pokazują jego wyniki strzeleckie od momentu powrotu. W ostatnich dziesięciu ligowych spotkaniach strzelił… 18 goli!

Teraz będzie wspierany przez Adebayora, który kilka dni temu na zasadzie wolnego transferu trafił do największego paragwajskiego klubu – Olimpii Asuncion. Chyba nikogo nie trzeba przekonywać, jaki szał zapanował wśród kibiców biało-czarnych. Najlepiej ukazał to przylot Togijczyka. Była gwiazda Premier League lądowała o pierwszej w nocy, a mimo tego kilka tysięcy kibiców chciało osobiście zobaczyć pierwsze kroki Adebayora na paragwajskiej ziemi.

Oczywiście kluczową rolę w transferze odegrał wspomniany Santa Cruz. – Powiedział mi, że w jego kraju ludzie żyją i oddychają futbolem. (…) Dał mi słowo, że pokocham to miejsce, dlatego miał kluczowy wpływ na moje przyjście – mówił na świeżo Adebayor. Nawet jeśli nie pokocha, na pewno nie zbiednieje, bo lokalne media podają, że jego pensja ma wynosić około 200 tysięcy dolarów miesięcznie. Co ciekawe jego agent, Rodrigo Codas, reprezentuje również interesy Yayi Toure i powiedział, że były piłkarz Barcelony również mógłby trafić w te strony.

Togijczyk powiedział również, że najbardziej poruszony był słowami małego syna prezydenta klubu. 6-latek miał powiedzieć, że Adebayor jest jego idolem… No cóż, nikt nie wątpi w piłkarską klasę byłego zawodnika Arsenalu czy Tottenhamu, ale jakoś trudno uwierzyć, by mały chłopak z zapartym tchem śledził losy tureckiego Kayserisportu, by podziwiać umiejętności zawodnika, którego top piłkarskich możliwości przypadał na czasy, gdy jeszcze nie było go na świecie.

Prezydent Olimpii Marcos Trovato powiedział, że Adebayor nie przyjeżdża do Asuncion na wakacje i jednocześnie ogłasza transfer Derlisa Gonzaleza. CV Derlisa nieporównywalnie gorsze, ale mimo wszystko mówimy o zawodniku, za którego kilka lat temu Dynamo Kijów płaciło 10 milionów euro. Teraz Ukraińcy odzyskali niecałą połowę tej kwoty – 4,5 miliona – co i tak w warunkach paragwajskich jest ogromną opłatą za pojedynczego piłkarza. Co ciekawe początkowo włodarze ukraińskiego klubu chcieli ponad 6,5 miliona dolarów. Zważywszy na fakt kończącego się w grudniu 2020 kontraktu, było dość zadziwiającą i wygórowaną propozycją. Tak czy siak Olimpia zapłaciła bardzo duże pieniądze i trudno powiedzieć, że była to okazja.

Wielka polityka i sport

Utarło się, że Amerykanie skupują młodych zawodników do MLS-u, a tymczasem Hernan Villalba wybrał przeciwny kierunek i wrócił do kraju z Atlanty United. Wybrał stołeczny Libertad, który zapłacił za niego 4 miliony dolarów. Mało? Powiedzmy sobie szczerze, jeszcze trochę wody w Wiśle upłynie zanim polski klub wyda tyle na jednego zawodnika, a tutaj mowa o takich kwotach w przypadku drugiego klubu z niewielkiego państwa, które raczej nigdy nie było utożsamiane z „kokosami” dla grających tam piłkarzy.

Tyle że Libertad może sobie pozwolić na sprowadzenie coraz ciekawszych zawodników m.in. za sprawą właściciela, którym jest Horacio Cartes. Zapewne 99% osób to nazwisko nic nie mówi, ale chodzi o byłego prezydenta Paragwaju! Tyle że Cartes już od początku XXI wieku jest najważniejszą postacią w trzecim największym klubie stolicy. To w ogóle jest bardzo ciekawa postać, bo w 2011 roku Wikileaks opisywało go jako osobę zamieszaną w pranie brudnych pieniędzy oraz przemyt narkotyków na dużą skalę w Argentynie i Brazylii. Wcześniej, w 2000 roku, policja przechwyciła lądujący na jednej z jego farm samolot z haszyszem i kokainą, ale Cartes stwierdził, że ten samolot nie miał nic wspólnego z nim ani jego firmami…

Co poza tym? Zarzucano mu posiadanie tajnego konta na Wyspach Cooka w banku, którego był właścicielem. Dodatkowo wytykano homofobię po porównaniach środowiska LGBT do małp, a także po tym, gdy powiedział, że zabiłby swojego syna, gdyby ten związał się z innym mężczyzną.

Kończąc wątek polityczny warto wspomnieć, że w grudniu zatrudniono Ramona Diaza, czyli byłego selekcjonera Paragwaju, a wcześniej także trenera argentyńskiego River Plate. Diaz oprócz Villalby ma do dyspozycji byłego supersnajpera Benfiki – Oscara Cardozo. Tyle że to nie koniec powrotów wiekowych napastników kraju Guarani, bo od jakiegoś czasu dla Cerro Porteno bramki zdobywa Nelson Valdez.

W kadrze bez dziadowania

O sporych pieniądzach może powiedzieć również Eduardo Berizzo prowadzący kadrę Paragwaju. 2,4 miliona euro za rok pracy to kwota godna, o której trenerzy opłacani przez PZPN mogą zapomnieć. Tyle że nie gwarantuje to nawet TOP5 kontynentu. Więcej dostają Carlos Queiroz w Kolumbii – 2,75; Oscar Tabarez w Urugwaju – 2,9; Reinaldo Rueda w Chile – 3,2; Ricardo Gareca w Peru(!) – 3,4 oraz Tite w Brazylii, które zarobki są nieznacznie wyższe od drugiego Gareki. Co ciekawe na samym dnie tej wyliczanki jest Lionel Scaloni, którego uposażenie na poziomie poniżej pół miliona euro jest po prostu śmieszne.

Niejasne finanse

Prezydent Olimpii Marco Trovato na przełomie października i listopada ubiegłego roku wygłosił przemówienie, które głośno odbiło się w lokalnych mediach. Zaproponował wprowadzenie finansowego fair play w Paragwaju. Punktem wyjścia była m.in. sytuacja klubu General Diaz, w którym piłkarze nie otrzymywali pensji od sześciu miesięcy. Jednak głównym aspektem nad, którym pochylił się Trovato, była walka z niejasnym finansowaniem piłki w Paragwaju oraz – wprost – praniem brudnych pieniędzy.

Nie może być tak, że klub zarobi milion albo dwa przez rok, a wyda dziesięć. Kluby muszą mieć nad sobą finansowe fair play, żeby płacić zawodnikom na czas, a nie przekazywać kluby w ręce funduszy wątpliwego pochodzenia – powiedział Trovato.

Trudno mu się dziwić, skoro w Ameryce Południowej nadal działa i dobrze się ma TPO, czyli Third-Party Ownership. Instytucja na mocy, której podmioty trzecie stają się właścicielami kart zawodników. Zazwyczaj są nimi albo pojedynczy agenci albo całe agencje menedżerskie mające „kluby-parkingi” w różnych ligach. Najbardziej znanym przykładem takiego klubu było/jest Deportivo Maldonado z Urugwaju. Wielu znanych piłkarzy było zarejestrowanych jako zawodnicy drugoligowca, choć w rzeczywistości pewnie nie wiedzieli nawet jak wygląda stadion tej ekipy.

Niedługo trzeba było czekać, by słowa Trovato w pewnym sensie weszły w życie. Paragwajski parlament, co prawda odroczył – do początku marca – prace nad ustawami, dzięki którym będzie mógł kontrolować wpływy i wydatki klubów piłkarskich oraz pochodzenie pieniędzy znajdujących się w całym krajowym przemyśle. Ma to m.in. zapobiec sytuacjom takim jaka miała miejsce w Sportivo Luqueno na mocy, której w areszcie przebywa były prezydent federacji i jego syn. M.in. w tej sprawie Robert Harrison, obecny prezydent federacji spotkał się w grudniu z Juanem Ernesto Villamayorem, szefem prezydenckiego gabinetu obywatelskiego.

Właśnie w listopadzie został aresztowany Ramon Gonzalez Daher, który najpierw rządził wspomnianym klubem, a później federacją. Został oskarżony o pranie brudnych pieniędzy i lichwiarstwo, a jego syn Fernando „tylko” o pierwszy z tych czynów. Co ciekawe również brat Ramona – Oscar – przebywa w areszcie, ale domowym, także za finansowe malwersacje oraz fakt, że nie potrafił wyjaśnić pochodzenia zarobionych pieniędzy przed urzędem skarbowym, a mowa o byłym senatorze.

Sytuacja się odwróciła

Tyle że sam Trovato w listopadzie znalazł się pod obstrzałem prezesów innych klubów. Jego Olimpia, a także Cerro Porteno mają umowę sponsorską z państwowym monopolistą w branży bukmacherskiej „Aposta.la”. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że jest Trovato jest jednocześnie właścicielem firmy Fastplay, a więc internetowego portfela, który jest jedyną firmą zajmującą się płatnościami pomiędzy klientami a bukmacherem.

Jako że APF – związek paragwajski – jest członkiem FIFA, a ta zakazuje swoim członkom posiadania interesów bezpośrednich lub pośrednich w firmach, które współpracują z szeroko rozumianą branżą bukmacherską, dla wielu budziło to domysły na temat uczciwości rozgrywek. Dlatego 10 z 12 prezesów ligowych podpisało się pod listem, w którym domagają się zbadania ostatnich dwóch sezonów pod kątem ewentualnych nieprawidłowości związanych właśnie z zakładami bukmacherskimi.

Jednocześnie związek coraz częściej mówi o ewentualnym zakazie reklamowania się bukmacherów przez kluby, ale zarówno na stronie Aposta.la widnieją herby obu wymienionych klubów, jak i na stronie Cerro oraz Olimpii znajduje się logo bukmachera.

Komentarze

komentarzy