Harry Kane cichym bohaterem Tottenhamu? „Jego przemowa nas natchnęła”

Tegoroczna Liga Mistrzów dała nam wiele powodów, by mówić o niej jak najdłużej. Spektakularne remontady, zwroty akcji, łzy szczęścia i rozpaczy… O wielu rzeczach zadecydowały niuanse, a autorem być może jednego z nich był Harry Kane.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

Jedna z największych gwiazd świeżo upieczonego finalisty Ligi Mistrzów zmaga się obecnie z kolejną już kontuzją. 25-latek ostatni raz pojawił się na murawie miesiąc temu – 9 kwietnia, w wygranym 1:0 meczu z City. Od tamtej pory leczy poważny uraz więzadła bocznego lewej kostki, który miał go wyeliminować do końca sezonu. Ostatecznie Kane może zdążyć wrócić na madrycki finał, ale nawet teraz pomaga kolegom jak tylko może.

– Przyszedł do nas w przerwie i wpłynął na nas mentalnie, motywował, mówił, że stać nas na więcej. Wiedzieliśmy o tym , ale to jest to czego potrzebowaliśmy, przywództwa, które on ma.

Sposób, w jaki wszedł, jasno pokazywał, że nie był szczęśliwy. Widzieliśmy to.

Po prostu nas dodatkowo podniósł, ponieważ jego obecność była dla nas kluczowa – zakończył Kieran Trippier.

Cóż, być może takie gloryfikowanie angielskiego napastnika jest nieco przesadzone, ale niewykluczone, że faktycznie pomogło. W końcu Tottenham przeszedł w przerwie ogromną przemianę i na drugą część spotkania wyszedł niesamowicie nastawiony. A przecież musiał wtedy stanąć przed wyzwaniem odrobienia nie jednej, a trzech bramek.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

Komentarze

komentarzy