Zespoły Pepa Guardioli zwykle cechują się wysokim posiadaniem piłki podczas każdego spotkania. W przeszłości żadnemu rywalowi hiszpańskiego szkoleniowca nie udało się zanotować większego procentu w tej statystyce. Ten trend odwróciła jednak Chelsea.
Podopieczni Franka Lamparda rozegrali wczoraj dobre spotkanie na Etihad. „The Blues” prowadzili nawet po bramce N’Golo Kante, ale Kevin de Bruyne oraz Riyad Mahrez nie pozostawili im złudzeń. Ostatecznie Manchester City odniósł ważne zwycięstwo w kontekście walki o mistrzostwo Anglii, choć ich strata do Liverpoolu wynosi nadal 9 punktów.
Podczas tego spotkania nie mogliśmy narzekać na poziom gry oraz nieprzewidywalne zwroty akcji. Idealnie podsumowała to statystyka posiadania piłki. Otóż zespół Guardioli zanotował „tylko” 46,74%. Oznacza to, że po raz pierwszy w ligowych rozgrywkach zespół Hiszpana przegrał pod tym kątem ze swoim rywalem licząc 381 spotkań w ligach hiszpańskich, niemieckich oraz angielskich.
Nie był w stanie dokonać zatem tego Liverpool czy nawet Tottenham prowadzony przez Mauricio Pochettino. Takie statystyki oczywiście nie oddadzą Lampardowi straconych punktów, ale po raz kolejny pokazują, że Anglik konsekwentnie rozwija ten zespół i wszystko idzie w dobrą stronę.
Dla Pepa to z kolei historyczna chwila. Odkąd przejął Barcelonę, jego styl gry jest oparty na nękaniu rywali. Tym razem role się odwróciły, a po meczu 48-latek postanowił zażartować z tej sytuacji:
– Zawsze istnieją pewne rzeczy w twoim życiu, które się nie wydarzyły. Tym razem życie napisało inny scenariusz. Można zatem powiedzieć, że mam na swoim koncie kolejny rekord i wygrałem jeden mecz bez większego posiadania. Chelsea posiada niesamowity zespół w środku pola z Jorginho, Kovaciciem oraz Kante, więc to musiało się wydarzyć.