Infantino szuka kolejnych zmian. Tym razem chce zlikwidować… remisy

Kilka dni temu spadło na nas jak grom z jasnego potwierdzenie pomysłu, w myśl którego na mistrzostwach świata 2026 w turnieju weźmie udział 48 drużyn. Co grupa, to opinia – jedni się cieszą, bo więcej zespołów dostanie szansę pokazania się na wielkiej imprezie, drudzy wieszczą, że zabije to piękno mundialu, a mecze w początkowej fazie będą po prostu słabe. Wszystko jak zwykle wyjdzie w praniu, ale Infantino nie przestaje szokować. Właśnie wpadł na kolejny pomysł.

gianni

Większość z Was pewnie pamięta, jak wyglądały m.in. mistrzowskie imprezy przed laty i jeśli nie z własnych wspomnień, to zapewne z lektur poruszających te właśnie tematy i rozwój piłki. Powtarzane mecze w przypadku remisu, dogrywki, srebrne i złote gole, na rzutach karnych kończąc. Po latach prób wydawało się, że w końcu znaleziono złoty środek – półgodzinna dogrywka, a po niej konkurs karnych. To oczywiście w meczach, w których wyłoniony musiał zostać zwycięzca.

Dużo wskazuje na to, że będą kolejne zmiany, dotyczące – co ciekawe – meczów fazy grupowej. Od dawna znamy obecny system: porażka – 0 pkt, remis – 1 pkt, wygrana – 3 pkt. Wydawał się on uczciwy i nie do ruszenia. Gianni Infantino obawia się jednak, że przy większej liczbie drużyn będzie sprawiać problemy. Już teraz istnieje duże ryzyko, że dwie lub nawet trzy zespoły zdobędą taką samą liczbę punktów, bramek, a do tego zremisują ze sobą bezpośrednie mecze. Według nowego sternika FIFA prowadzi to do zbyt dużych kalkulacji, co uznać za priorytet ustalający pozycje w tabeli. – Co poradzić? Zlikwidować remisy! – Na taki pomysł wpadł wspomniany Szwajcar. Gdy mecz grupowy zakończy się podziałem punktów remisem, rozgrywany miałby być konkurs „jedenastek”. Wygrany inkasowałby trzy pkt, a przegrany pozostawał z niczym. Dzięki temu tabele miałyby być bardziej rozciągnięte, a sytuacja, w której o pozycji decyduje liczba zdobytych bramek czy ich bilans, występowałaby rzadziej.

Z pewnością dla wyglądu tabeli byłoby to dobre rozwiązanie, ale czy nie odbierałoby przegranym zbyt dużo? Kiedyś za remis przyznawano dwa punkty, potem zmniejszono do jednego. Teraz dziwnie wyobrazić sobie sytuację, w której kopciuszek dzielnie walczy z mocną ekipą, remisuje spotkanie po morderczej walce, po czym przegrywa karne i zostaje z niczym. I w drugą stronę – faworyt pechowo traci gola, całe spotkanie goni wynik, wywalcza w końcówce teoretyczny punkt (choć to i tak mało), a po karnych zostaje z niczym. Trudno dojrzeć w tym sprawiedliwość, a co ważniejsze – sytuacja spowodowana jest wcześniejszą decyzją szefa FIFA. Co dalej? 96 drużyn i mecze grupowe trwające 45 minut? Większość wyborów to oczywiście kierowanie się względami finansowymi i zwiększaniem wpływów, ale oby Szwajcar nie zapomniał o tym, co w piłce jest najważniejsze.