Jak nie po dobroci, to siłą. FC Barcelona obetnie pensje nawet bez zgody zawodników

O problemach, jakie wywołał na świecie koronawirus, nie trzeba chyba już nikomu mówić. W całej tej sytuacji cierpi także świat sportu, niezależnie od tego, czy mówimy o małych klubikach, czy najwiekszych instytucjach na świecie. Najlepszy przykład? FC Barcelona. Nawet jej gracze w dobie pandemii nie mogą liczyć na stabilność, do jakiej przywykli.

Przetrwanie trudnych czasów, w których wiele wpływów (o ile nie większość) zostało tymczasowo „obciętych”, wymaga radykalnych działań. Szczególnie, jeśli mówimy o klubie, który na pensje wydaje najwięcej w świecie piłki, a także w połączeniu z innymi sekcjami wydaje na nie lwią część budżetu. Zabezpieczenia finansowe? Nie każdy o nich myśli…

Tu przykładem dla wielu mógłby być Athletic Bilbao, który przez ostatnie lata zdołał wypracować sobie „poduszkę finansową”. Jego gracze, jak np. Inaki Williams czy Yuri, sami stwierdzili, że w razie potrzeby są gotowi zrezygnować z części zarobków. Co na to klub? – „Nie ma takiej potrzeby”… Takie same pensje dostaną nie tylko piłkarze, ale i wszyscy pracownicy klubu.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Barcelona, spinająca roczne budżety jak popularną „plandekę na Żuku”, nie zapewniła sobie takiego komfortu. Klub na swojej stronie internetowej ogłosił cięcia pensji, choć na razie nie wiadomo dokładnie, w jakim wymiarze. Mówi się, że na okres trzech/czterech miesięcy (ten, w którym cały świat sportu może być wstrzymany) miałyby one wynosić 70%.

Ucierpią także „zwykli” pracownicy klubu, w których przypadku mogą zostać zastosowane tzw. tymczasowe zwolnienia (ERTE), w czasie których mogliby liczyć na zasiłek od państwa nieprzekraczający ok. 1400 euro miesięcznie. Wracając do sportowców, „Cadena SER” poinformowała niedawno, że sekcja hokejowa zgodziła się już na cięcia wynoszące 70% pensji. Największy sprzeciw wyrażają o dziwo ci, którzy zarabiają najwięcej, czyli piłkarze i koszykarze.

Władze klubu robią wszystko, by załatwić tę kwestię „po dobroci”, osiągając porozumienie ze wszystkimi. Jeśli jednak ten sposób nie przyniesie skutku, prośby zamienią się w nakaz i odgórną decyzję. Oczywiście zgodną z obowiązującym prawem, bo w obecnej sytuacji klub ma prawo obciąć pensje pracowników nawet bez ich zgody. Pięć dni – właśnie tyle czasu daje sobie Barcelona na wypracowanie rozwiązania. Potem nie będzie pytała nikogo o zdanie.

Komentarze

komentarzy