Rywale z drugiej europejskiej ligi, turniej w Polsce, łatwa kwalifikacja. Tak pokrótce przedstawiała się druga runda eliminacji do Euro U17, ale rzeczywistość dla kadry Bartłomieja Zalewskiego okazała się brutalna. Najmłodsza z grających o mistrzowskie turnieje kadra odpadła i trzeba powiedzieć, że dokonała nie lada sztuki.
Sztuką było się nie zakwalifikować w takiej konfiguracji. Irlandia, Gruzja i Macedonia. Na pierwszy rzut oka grupa, którą powinno się wygrać albo, w najgorszym razie, zająć drugie miejsce. Wicemistrzostwo grupy również dawało przepustkę do finałowego turnieju pod jednym warunkiem – jeśli nie było się najgorszym spośród ekip z drugich miejsc. Teoretycznie nie sposób było nie awansować z turnieju rozgrywanego w Głogowie i Legnicy. A jednak!
Kłopoty zaczęły się już od pierwszego spotkania. Na dzień dobry był remis z Gruzją 2:2. Ekipa Zalewskiego dwukrotnie odrabiała straty, po sprokurowanych wcześniej rzutach karnych, które inaczej nazwać niż głupimi się nie da. Dodatkowo Polacy nie wykorzystali niemal półgodzinnego okresu gry w przewadze i tak rozpoczęła się droga pod górkę. W drugim meczu trzy-bramkowe zwycięstwo z najsłabszą Macedonią, ale jak się okazało powinno być więcej i również ten mecz miał ogromny wpływ na końcową tabelę.
Wszystko rozstrzygnęło się w ostatnich meczach naszej grupy. Polacy przegrali 0:1 z Irlandią po… rzucie karnym, a Gruzini potrzebowali wysokiego zwycięstwa nad Macedonią i wygrali 6:1! Ostatecznie Polska znalazła się na trzecim miejscu tuż za Gruzją, która okazała się lepsza bilansem bramkowym – 8:5 do 5:3 i to właśnie Gruzini pojadą w maju do Anglii, a my po raz kolejny będziemy oglądać Euro U17 w telewizji.