W nocy 22 na 23 czerwca w upalnym Manaus Portugalia walczyła o być albo nie być na Mundialu. Zaczęło się dla nich fantastycznie. Już w piątej minucie, po prezencie obrońcy Jankesów Nani nie miał problemów z umieszczeniem piłki w siatce. Ta bramka nie zmieniła przewidywanego obrazu gry. Przynajmniej na początku. To Portugalczycy okupowali bramkę Howarda. Trwało to przez 10min. Na tyle było stać ekipę Paulo Bento.
Później do głosu doszli Amerykanie. Kolejne minuty i groźne akcje należały właśnie do nich. Do nerwów kibiców i piłkarzy z półwyspu Iberyjskiego doszła chwila prawdziwej grozy. W 14minucie na murawie leżało ich dwóch zawodników. Helder Postiga trzymał się za mięsień dwugłowy, natomiast Raul Meireles za twarz. Nie wyglądało to wszystko najlepiej. Nie dość, że stracili 3 podstawowych graczy przed meczem, to jeszcze mogły dojść do tego dwie kolejne osoby. Na szczęście tylko w połowie. Drugi napastnik niestety musiał opuścić boisko, ale Meireles był w stanie na nie powrócić. W miejsce Postigi wszedł Eder.
Im dalej w las, tym więcej drzew, czyli im dalej w mecz, tym więcej groźnych akcji Amerykanów. Spowodowała to głównie nieporadność ataków Portugalczyków, jak i ich trudności w rozegraniu piłki przez linię obrony. Najpierw próbował Dempsey, chwilę później Bradley. Te sytuacje nie ocuciły „Seleccao” i w 32 minucie było naprawdę gorąco. Do piłki dopadł piłkarz Hoffenheim, Fabian Johnson i huknął potężnie z dystansu, tuż obok bramki Beto.
Dosłownie kilka minut później, bo w 39 minucie przez chwilę zaistniał sędzia. Pomijam już kilka kontrowersji, których można było się dopatrzeć podczas tej pierwszej, jak i drugiej połowy, bo to temat na osobny artykuł. Mianowicie zarządził przerwę na napoje pod samo koniec pierwszej części spotkania. Zwykle chwile na uzupełnienie napojów robi się w połowie którejś z części gry. Wobec czego ta decyzja arbitra wczorajszego (dzisiejszego) spotkania może dziwić.
Ta przerwa pobudziła graczy Paulo Bento. Fantastycznym uderzeniem udowodnił swe możliwości gracz Manchesteru United, Nani. Słupek! Dobitka Edera i… klasowa parada Howarda uchroniła USA przed utratą drugiego gola! To była na pewno interwencja meczu. Być może nawet i fazy grupowej, albo całych mistrzostw. Z pewnością był to moment, który najbardziej zapadnie w pamięć z pierwszej części tego spotkania. Druga część zaczęła się dosyć chaotycznie. Zresztą większość tego spotkania tak wyglądała. Najpierw groźny strzał Edera, zaraz później to Beto musiał się wykazać swoimi umiejętnościami. Dziesięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy, w 55. minucie stuprocentowa sytuacja Amerykanów. Bradley stoi dosłownie dwa metry przed bramką, dostaje piłkę i strzela! Bramkarza nie ma w bramce, więc dlaczego nie wpadła do siatki? Bohaterem Portugalczyków, przynajmniej w tej akcji został Ricardo Costa. Był w odpowiednim momencie, w odpowiednim miejscu i wybił piłkę z linii bramkowej.
Ta sytuacja mogła się zemścić, gdyż niedługo później wreszcie uruchomiony został Cristiano Ronaldo. Jednak doskonale było widać, że to nie jego dzień. Huknął daleko obok i ponad bramką. Piłka ewidentnie zeszła mu z nogi, a to często się nie zdarza. To, co nie udało się Portugalczykowi udało się Jonesowi. W 64. minucie przepięknym strzałem z 20-tego metra popisał się Jones. Beto mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem. Futbolówka wpadła tuż obok słupka.
Strata bramki musi wiązać się z jakimiś ruchami ofensywnymi. Najpierw na boisku próbuje Meireles, jednak w prostej sytuacji trafia w Howarda. Jakby za karę, Paulo Bento zdejmuje go z boiska. W jego miejsce wchodzi Varela. To przyniosło efekt. Kolejna ofensywna akcja mogła przynieść rzut karny. W jedenastce Howarda pada Nani. Gwizdek sędziego jednak milczy. Decyzja kontrowersyjna, jednak z każdej arbiter by się wybronił. Wybrał mniejsze zło i nie podyktowanie „wapna”.
Przybici tym faktem Portugalczycy, nie mogąc przebić się przez amerykańskie zasieki cofnęli się bardzo głęboko. To nie mogło się dobrze skończyć. Gwóźdź do portugalskiej trumny wbija Dempsey. Kapitan drużyny z USA brzuchem wpycha piłkę do bramki, z najbliższej odległości. O spalonym nie może być mowy, bowiem jeden z obrońców został razem z bramkarzem na linii bramkowej.
Wydawać by się mogło, że kolejny wielki zespół żegna się z Mundialem. Sędzia daje jeszcze 5minut nadziei dla CR7 i spółki. I tyle wystarcza! Dosłownie w ostatniej minucie Cristiano ostatni raz dotyka piłki. To było magiczne dotknięcie. Piękne dośrodkowanie trafia do niedawno wprowadzonego Vareli. Goool! Remis uratowany w ostatnich sekundach spotkania.
To ostatnie trafienie oznacza ostatni cień nadziei dla Portugalii. Spotkanie być albo nie być nie dało ostatecznej odpowiedzi i teraz wszystko jeszcze może się zdarzyć. Drużyna Paulo Bento ma jeden punkt, a Niemcy i Stany Zjednoczone po cztery. Jak nie trudno się domyślić Portugalczycy muszą pokonać reprezentację Ghany i liczyć na wynik inny niż remis w spotkaniu USA i Niemiec. To ich jedyna nadzieja. Dniem sądu będzie czwartek 26 czerwca i godzina 18:00, kiedy to wszystkie 4 zespoły zmierzą się ze sobą. Stawką awans do 1/8 finału.
Portugalia 2:2 USA (niedziela 22.06, godz. 00:00, Manaus)
Składy:
USA: Howard, Johnson, Cameron, Besler, Beasley, Beckerman, Jones, Bedoya (DeAndre Yedlin 72.), Bradley, Zusi (Omar Gonzalez 90.+1.), Dempsey (Chris Wondolowski 87.)
Portugalia: Beto, Almeida (William Carvalho 46.), Alves, Costa, Pereira, Meireles (Silvestre Varela 69.), Veloso, Moutinho, Ronaldo, Postiga (Antonio Macedo Lopez Eder 16.), Nani
Skrót spotkania:
http://sport.tvp.pl/2014fifaworldcup/15727843/usa-vs-portugalia-zobacz-skrot-meczu
Wojciech Truszkowski