Liga Mistrzów przez długi okres pozostawała turniejem, którego nie da się wygrać dwa razy z rzędu. Ta sztuka ostatecznie udała się Realowi Madryt, ale wcześniej ogromne szanse dawano na to… właśnie Barcelonie. „Maszyna Guardioli” zachwycała cały świat, ale także miewała gorsze momenty. Te skumulowały się w ostatnich latach, odprawiając drużynę z kwitkiem. W tym roku ma być inaczej…
Wciąż trudno sugerować, że Barcelona jest murowanym faworytem całej Ligi Mistrzów, albo chociaż największym. Zespół Valverde miewa gorsze i lepsze chwile, co w tej fazie rozgrywek stawia zbyt wiele znaków zapytania. Także w rewanżowym meczu z Lyonem przy stanie 2:1 zrobiło się nerwowo i jeden błąd mógł okazać się opłakany w skutkach. Ostatecznie Barcelona wygrała 5:1 i może spokojnie czekać na ćwierćfinał. Rekordowy ćwierćfinał…
„Duma Katalonii” już 12. raz z rzędu melduje się na tym etapie rozgrywek, co jest nowym rekordem całej Ligi Mistrzów. Dodatkowo zwycięstwo z Lyonem było już 30. meczem bez porażki na własnym obiekcie w tychże rozgrywkach (27 zwycięstw, 3 remisy). To także nowy rekord – poprzedni należał do Bayernu Monachium, który w latach 1998-2002 zanotował 29 takich spotkań. Camp Nou jest twierdzą, ale by osiągnąć sukces, trzeba radzić sobie także na wyjazdach. Porażka z Romą sprzed roku dobitnie to pokazała.
Swój jubileusz miał wczoraj także Lionel Messi. Argentyńczyk poza fantastycznym występem (dwa gole, dwie asysty) zrównał się z Xavim pod względem liczby zwycięstw w barwach „Blaugrany”. Obecnie obaj mają ich 476, co jest klubowym rekordem. Znając Leo, pozostaje zadać sobie pytanie nie „czy”, ale „o ile” przekroczy barierę 500 triumfów. Czy jednym z nich będzie kolejny finał Ligi Mistrzów? To w Barcelonie już wręcz obsesja, którą pragną znów zrealizować…