Jeszcze Liga Europy czy już międzynarodowe sparingi?

Większość meczów przy pustych trybunach, koronawirus wykryty u Daniele Ruganiego, rozgrywki zawieszają albo zaraz zawieszą swoją działalność. Czy w takich warunkach jeszcze rozgrywanie kolejnych meczów ma sens? Wydaje się, że coraz mniejszy – jeśli w ogóle – ale skoro grają, więc pora zerknąć na europejskie rozgrywki pocieszenia.

Hitem 1/8 finału miały być starcia włosko-hiszpańskie. Rewelacyjne Getafe czekał pojedynek z Interem, a Monchi czekał na starcie swojego obecnego z byłym pracodawcą, czyli Sevilla kontra Roma. Tymczasem już wiadomo, że te mecze zostały odwołane. Prezydent Getafe twardo stanął na stanowisku, że jego drużyna nie poleci do Mediolanu. Trudno mu się dziwić, skoro pojedynek miałby się odbyć w Lombardii, czyli regionie, który najbardziej odczuwa koronawirusa.

Co będzie za tydzień? Wiemy już, że FC Basel w porozumieniu z władzami miejskimi odwołały mecz rewanżowy z Eintrachtem Frankfurt. Powód? Obawa, że mimo zamkniętego stadionu, niemieccy kibice i tak przyjadą do Szwajcarii.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Co na to UEFA? Dzisiaj gruchnęła informacja, że „poprosiła” Inter i Romę o wycofanie się z rozgrywek, tak by można je było nadal kontynuować, już bez drużyn z państwa, w którym koronawirus jest najbardziej rozprzestrzeniony…

Sportowa strona

Mimo całej sytuacji, w której piłka nieco schodzi na drugi plan, czas zająć się tym, co możemy zobaczyć na boisku za kilka godzin. W 1/8 finału nie brakuje drużyn, które bardzo dobrze znamy. Sevilla, Roma czy Inter to ekipy nie wymagające przedstawienia. Patrzysz i wiesz o co chodzi. Tyle że wśród najlepszej szesnastki Ligi Europy znalazły się ekipy, których albo nikt się nie spodziewał, albo dawno nie było na europejskich salonach. My wybraliśmy trzy rodzynki.

Austriacki kopciuszek

Najpiękniejszy sen przeżywa LASK Linz. Niedawno pisaliśmy o austriackim kopciuszku, więc zacytujmy nasz tekst.

Jeszcze w sezonie 2016/17 grali w 2. Bundeslidze i zapewne nikt nie marzył o kilkuletnim planie podboju austriackiej ligi. Promocja do najwyższej klasy rozgrywkowej był tylko przystankiem, przed szybkim awansem w hierarchii krajowej piłki. Najpierw czwarte miejsce w roli beniaminka, a w ubiegłym sezonie wicemistrzostwo dzięki, któremu mogli stworzyć tak piękną przygodę w Europie.

Największy dotychczasowy sukces międzynarodowy? 1/2 finału Pucharu Intertoto w 2000 roku. Poza tym większość ich przygód w pucharach kończyła się albo na pierwszym, albo najdalej na drugim przeciwniku.

(…)

Wszyscy się spodziewają kolejnego potentata finansowego, ale nic bardziej mylnego. To nie łożący duże pieniądze na klub i szkolenie Red Bull, to nie jest nawet Swarovski Tirol, czyli klub wspierany przez jedną z najbardziej znanych firm na świecie w dziedzinie biżuterii.

Według najbardziej znanego portalu zajmującego się transferami – Transfermarkt – w obecnym sezonie na transfery wydali niecałe 2 miliony euro! Nieco więcej wpłynęło do klubowej kasy, bo około 5 milionów, z czego aż 3,5 było zasługą Joao Victora. Brazylijczyk w ubiegłym sezonie strzelił 20 goli i zaliczył 12 asyst we wszystkich rozgrywkach. Szybko został łakomym kąskiem, ale klub zarobił na nim mniej niż Jagiellonia na Klimali czy Pogoń na Buksie.

W nagrodę LASK dostał w losowaniu Manchester United. Pewnie, że to już nie to samo, co dekadę temu, ale dla klubu, który jeszcze kilka lat temu tułał się po drugiej austriackiej Bundeslidze, to wciąż bardzo wiele. Jeśli uda się rozegrać drugi mecz, to będzie pojedynek ekip o jednym z największych różnic w pojemności stadionów. Co prawda w LE Linz gra na Linzer Stadion, który mieści 21 tysięcy widzów, a więc ponad trzy i pół razy mniej niż Old Trafford, ale gdyby wziąć pod uwagę obiekt ligowy – Raiffeisen Arena – to mowa o stadionie niemal 12 razy mniejszym!

Powrót do przeszłości

Pamiętacie jeszcze sierpniowe starcia Legii z Glasgow Rangers? Wówczas mówiło się o wypuszczonej z rąk szansie warszawian na awans do fazy grupowej. Nikt nie traktował Szkotów jako drużynę, która może zrobić coś więcej niż rozegrać sześć grupowych spotkań. Tymczasem w grupie udało się zdystansować m.in. Feyenoord, a tuż po wyjściu Sporting Braga. Steven Gerrard i spółka już wykonali kawał dobrej roboty, a każde zwycięstwo, każda runda dalej, działa tylko na ich korzyść. Zresztą sytuacja The Gers jest o tyle korzystna, że w lidze nie grozi im ani walka o mistrzostwo, ani spadek z drugiego miejsca, więc w spokoju mogą przygotować się do dwumeczu z Bayerem, mimo że pomiędzy pierwszym spotkaniem a rewanżem czeka ich… Old Firm Derby.

Turecki dom starców

Turecki Basaksehir to kompletne przeciwieństwo Linzu. Prawdopodobnie, gdyby tropem Ekstraklasy, nakazać wprowadzanie młodzieżowców trenerowi Okanowi Burukowi – notabene wielokrotnemu reprezentantowi Turcji, który w swoim CV ma 3 z 4 największych stambulskich klubów – nie byłby pocieszony. To wszystko dlatego, że w składzie dominują głównie wiekowi zawodnicy, których europejscy kibice bardzo dobrze znają. W obronie Gael Clichy(34 lata), Martin Skrtel(35), w pomocy Mehmet Topal(34), Eljero Elia(33), Gokhan Inler(35) czy w ataku Demba Ba(34) i Robinho(36).

To wszystko jednak nie przeszkodziło czwartemu klubowi ze Stambułu w bardzo dobrych – jak dotąd – występach w Lidze Europy. W fazie grupowej, co prawda boleśnie odczuli starcia z Romą, bo w dwumeczu nie zdobyli nawet bramki, a stracili siedem. Wyprzedzili jednak austriacki Wolfsberger i Borussie Monchengladbach, którą ograli na wyjeździe! Jeszcze lepiej pokazali się w 1/16 finału, gdzie po porażce w Lizbonie 1:3 wydawało się, że marnie wyglądają ich szansę na kolejne rundy. Tymczasem wiele zawdzięczają Bośniakowi Edinowi Visce. Ten najpierw w doliczonym czasie gry strzelił gola na wagę dogrywki, a później tuż przed jej końcem trafił z karnego i wyeliminował Sporting.

Zagraj w BETFAN pierwszy kupon BEZ RYZYKA! Jeśli przegrasz, zwrot do 100 PLN trafi na Twoje KONTO GŁÓWNE z możliwością natychmiastowej wypłaty!

Co ciekawe dobre występy Basaksehirsporu są efekt „spadku” z Ligi Mistrzów. W tym roku byli wyraźnie słabsi od Olympiakosu, ale niewiele osób pamięta, gdy w 2017 roku byli o krok od sprawienia sensacji, jaką byłoby wyeliminowanie Sevilli. W Turcji lepsi byli Hiszpanie – 2:1 – ale w Andaluzji do 90. minuty widniał remis 2:2. Do szczęścia gościom brakowało gola i wtedy Emre Belozoglu podszedł do rzutu wolnego i trafił w słupek…