Po latach gry w jednym klubie, kibiców często ciekawią historię, typu: „co by było gdyby”. Niejednokrotnie przekonywaliśmy się, że zawodnik, który stał się później legendą danego zespołu, mógł opuścić drużynę w pewnym momencie swojego pobytu w ekipie. Taką sytuację dwukrotnie doświadczył John Terry. Anglik był bliski transferu w 2000 roku. Na przeszkodzie transakcji stanął jednak ówczesny szkoleniowiec „The Blues”.
Terry to niekwestionowana legenda Chelsea. Defensor rozpoczął swoją przygodę z zespołem w 1995 roku, występując jeszcze w drużynach młodzieżowych. Jak się okazuje, piłkarz mógł nie napisać pięknej historii w klubie, gdyż już w 2000 roku zgłosiła się po niego ekipa Huddersfield. Zarząd „The Blues” zaakceptował ofertę tego zespołu, jednakże ówczesny szkoleniowiec Chelsea, Gianluca Vialli stanął na przeszkodzie transakcji.
O całej historii Terry opowiedział podczas rozmowy na Instagramie ze Stephenem Hendrym – Podczas mojego pobytu tylko dwa kluby wykazały poważne zainteresowanie. Pierwszym z nich było Huddersfield. Steve Bruce pełnił wtedy funkcję szkoleniowca tego zespołu. Chelsea zaakceptowała ofertę, jednakże Vialli (ówczesny trener „The Blues) powiedział stanowcze nie. Jestem mu niezwykle wdzięczny, gdyż to on pozwolił mi też zadebiutować.
Drugim zespołem, który podjął próbę zakontraktowania Terry’ego był Manchester City. W 2009 roku obecny mistrz Anglii podjął próbę zbudowania potężnego zespołu. Jako kapitan Chelsea, John oczywiście odrzucił propozycję.