„Już przed golem był Sonaldo Nazario” – Mourinho pochwalił zawodnika i… zabrał mu piłkę

Odkąd z ciężkim sercem pożegnano po pięciu latach Mauricio Pochettino, kibice „Spurs” mają swoje chwile radości. Zespół odżył, osiąga dobre wyniki, a kilku zawodników odzyskało dawną, najlepszą formę. Nawet sam Mourinho orzucił swój wizerunek „buca” i stara się jak może, by atmosfera wokół klubu była ciepła i przyjazna.

Wszelkie wątpliwości zostały (jak na razie) rozwiane, ale początkowo nie było tak kolorowo. Zastanawiano się przede wszystkim jak zmianę przyjmie Heung-Min Son, dla którego Pochettino był jak piłkarski ojciec. Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać, a sobotnia bramka z Burnley jest ostatecznym tego dowodem.

Kapitalna solowa akcja Koreańczyka momentalnie stała się hitem piłkarskiej części internetu. Nie mogło oczywiście zabraknąć pytań jej dotyczących, o czym przekonał się także Jose Mourinho. Jak tę „popisówkę” skomentował nowy menedżer „Kogutów”?

– Jeszcze przed tym golem, mój syn nazywał go Sonaldo, „Sonaldo Nazario”. I dziś był on właśnie Sonaldo Nazario, ponieważ jedyna rzecz jaka przychodzi mi do głowy, to bramka jaką miałem zaszczyt widzieć u boku sir Bobby’ego Robsona w Barcelonie 1996 roku. Ronaldo Nazario dostał piłkę jeszcze przed linia środkową i zdobył bramkę bardzo podobną do tej Sona. To jedyne, co przychodzi mi do głowy. Wspaniały gol – odpowiedział Mourinho.

To jednak nie jedyna ciekawostka dotycząca tej bramki. Portugalczyk może i pochwalił swojego zawodnika w wyjątkowy sposób, ale wcześniej… „zabrał” mu piłkę. Tuż po końcowym gwizdku Son przygarnął futbolówkę, którą chciał zabrać ze sobą na pamiątkę zdobycia pięknego gola. Mourinho podszedł jednak z prośbą, by 27-latek mu ją oddał. Dlaczego? Ze względu na 17-letniego Troya Parrotta, który w tym spotkaniu zadebiutował w Premier League. Czy było warto? Mina młodziana mówiła wszystko. Kolejny plus dla „Mou”. Szanujemy.