Jeśli już rozstawać się z Ligą Mistzrów na niespełna trzy tygodnie, to właśnie w taki sposób. Środowe spotkania przyniosły nam niesamowity wachlarz emocji, a ci, którzy oglądali „tylko” jeden mecz, przegapili naprawdę sporo. I to niezależnie od tego, na które spotaknie się zdecydowali.
Zachowując chronologię, tuż przed godziną 19 rozpoczęły się dwa starcia, oba z udziałem Polaków. W meczu Lokomotivu z Juventusem kolejny raz górą okazali się Włosi, choć znów o trzy punkty trzeba było szarpać się do samego końca. Pomógł w tym Wojciech Szczęsny, który miał okazję popisać się m.in. przy strzale Grzegorza Krychowiaka. Zwycięstwo 2:1 zagwarantował Douglas Costa, ale w nietypowy sposób padła przede wszystkim pierwsza bramka. Ciekawe, co na temat Rmaseya pomyślał sobie Cristiano Ronaldo…
Aaron Ramsey gets his first Champions League goal for Juventus!pic.twitter.com/cv4btwPypY
— Forza Juventus Videos (@ForzaJuveVids) November 6, 2019
Po zwolnieniu Niko Kovaca oczekuje się, że w Bayernie zmieni się dużo, ale stała pozostaje jedna rzecz – Robert Lewandowski zdobywający bramki. Polak poza tym, że strzela w każdym meczu Bundesligi, podobną serią może pochwalić się także w Champions League. „RL9” otworzyl wynik spotkania w 69. minucie, przy okazji informując świat o swojej kolejnej „zdobyczy”. Jego drużyna ostatecznie ograła Olympiakos 2:0.
???❤️
Gepostet von Robert Lewandowski am Mittwoch, 6. November 2019
W pozostałych meczach udział Polaków był marginalny. Swoje „pięć minut” w spotakniu Dinama Zagrzeb z Szachtarem Donieck otrzymał Damiar Kądzior, niestety w swoim krótkim występie „zrobił Krychowiaka”. Pamiętacie słynną remontadę Barcelony z PSG. Tym razem polski zawodnik pojawił się na murawie w 91. minucie, kiedy jego drużyna prowadziła 3:1. Skończyło się na wyniku… 3:3. Nie zazdrościmy tego przeżycia.
W dużo lepszym nastroju jest z pewnością pewien 18-letni zawodnik, czyli Rodrygo. Nowy nabytek „Królewskich” zaliczył świetny występ przeciwko Galatasaray, w którym już po siedmiu minutach miał na koncie dwie bramki. Real, który wciąż przeplata słabe mecze z tymi nieco lepszymi, tym razem nie miał litości i rozbił turecką drużynę aż 6:0. Po trafieniu Ramosa i dwóch golach Benzemy, wynik meczu ustalił właśnie Rodrygo, dzięki czemu mógł za brać ze sobą swoją pierwszą piłkę za zdobyty hat-trick. Ogromny talent.
Dużo bramek zobaczyliśmy także w Belgradzie, gdzie Tottenham znów urządził sobie poligon z Crvenej Zvezdy. „Koguty” po kompromitującym 3:7 z Bayernem w dwóch meczach z Serbami zdobyli aż dziewięć bramek, tym razem wygrywając 4:0. Dwa trafienia były dziełem przybitego psychicznie ostatnimi wydarzeniami w Premier League Sona, który po jednej z bramek zwrócił się zapewne w kierunku Andre Gomesa…
Son scored for Tottenham tonight and then immediately went towards the camera to apologise to Andre Gomes. ??
Lovely touch. You can’t hate this man! ❤️ pic.twitter.com/psrwtXOIQo
— SPORTbible (@sportbible) November 6, 2019
Zostając przy angielskich drużynach, Atalanta w końcu zdołała wywalczyć premierowy punkcik w Lidze Mistrzów, stawiając się Manchesterowi City. Podopieczni Guardioli wydawali się mieć wszystko pod kontrolą, jednak jak mawia piłkarskie porzekadło: „niewykorzystane sytuacje się mszczą”. Tak było i tym razem, kiedy Gabriel Jesus w końcówce pierwszej połowy nie wykorzystał „jedenastki”, mogąc podwyższyć wynik na 2:0. Tuż po przerwie to gospodarze cieszyli się z wyrównania, a w 81. minucie czerwoną kartkę obejrzał Claudio Bravo, który wcześniej zastąpił Edersona. Efekt? W nerwowej końcówce bramki „Citizens” bronił… Kyle Walker.
Jak Sylvester Stallone w „Ucieczce do zwycięstwa”? pic.twitter.com/Oj2l2rR9pr
— Czesław Michniewicz (@czesmich) November 6, 2019
W pozostałych dwóch meczach po bardzo słabej grze PSG pokonało Club Brugge 1:0 (gol Icardiego), a goście w ostatnim kwadransie zmarnowali rzut karny. Paryżanie nie porwali, ale to wystarczyo do zagwarantowania sobie awansu do 1/8 finału, który mają już oficjalnie w kieszeni. Kolejny raz zawiodło natomiast Atletico, tym razem przegrywając 1:2 z Bayerem Leverkusen. Podopieczni Diego Simeone na ostatnie 13 spotkań wygrali zaledwie trzy. Powiedzieć „kryzys”, to nie powiedzieć nic. Uff. Liga Mistrzów dała nam w tym tygodniu to, za co kochamy ją najbardziej. Z niecierpliwością czekamy na piątą serię gier.