Kat „Citizens”? 30% bramek strzelił im… wieczny rezerwowy

Piłka nożna to na papierze bardzo prosta gra, w której wszystko zależy od tego, jak kopiesz, łapiesz, przerywasz… Nie ma w niej miejsca na przypadek, bo za wszystko odpowiada czynnik ludzki – to nie skoki, w których raz powieje tak, a raz inaczej. Mimo tego futbol przepełniony jest przesądami, które przyplątują się znikąd i zostają na dłużej.

Parkowanie na określonym miejscu, niecofanie autokarem, wchodzenie na murawę daną stopą, niezmienianie skarpet – to wszystko niemające znaczenia rzeczy, które dla wielu stają się świętością. Podobnie jest ze statystykami, z których czasem wynika, że z danymi zespołami komuś idzie łatwiej, ma „ulubioną ofiarę”, a co za tym idzie, jakiś klub ma swojego „kata”. Takiego w jakimś sensie zdążył się już dorobić Manchester City.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Guardiola początki w Manchesterze miał może nie do końca imponujące, ale po zbudowaniu drużyny po swojemu stworzył prawdziwą maszynę. Idealnie dobrany bramkarz, niezawodząca obrona, kapitalni pomocnicy i skuteczni zawodnicy w ofensywie. Wszystkie tryby pracują na najwyższych obrotach, co przekłada się na liczby. „Citizens” w Premier League zdobyli już 40 bramek, tracąc jedynie pięć. Trochę inaczej jest w Lidze Mistrzów, ale bilans 14-5 wciąż wygląda imponująco.

Trochę prostej matematyki i widzimy, że podopieczni Guardioli stracili w tym sezonie 10 bramek. Ciekawe jest to, że aż trzy z nich zdobył zawodnik, który na co dzień dostaje tak zwane „ochłapy”. Mowa o 22-letnim napastniku Olympique Lyon, Maxwellu Cornecie.

Fenomenalna forma City w lidze nie do końca przełożyła się na Ligę Mistrzów, w której Guardioli i spółce krwi napsuł francuski zespół. „Olimpijczycy” niespodziewanie wywieźli w pierwszej kolejce trzy punkty z Etihad Stadium, a we wtorek dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, ostatecznie remisując. Głównym bohaterem tych starć był właśnie Cornet, dla którego były to… jedyne dwa mecze, które rozpoczął w pierwszym składzie.

Zawodnik, który w Lyonie rozegrał już niemal 150 spotkań, wciąż nie jest jego kluczową postacią. W tegorocznej Lidze Mistrzów poza wspomnianymi dwoma meczami zagrał jedynie dziewięć minut w meczu z Szachtarem (2:2). Do tego dochodzą 204 minuty w Ligue 1, w której najdłużej zagrał w spotkaniu z PSG (0:5), ale tylko dlatego, że w siódmej minucie kontuzji doznał Nabil Fekir.

Trzeba przyznać, że to dość niecodzienny przypadek. Mimo tego dobrze, że młody Iworyjczyk przynajmniej w taki sposób przypomniał o sobie Europie – ofiarę wybrał sobie chyba najlepszą z możliwych. Warto też pochwalić cały Lyon, który w dwumeczu z City zdobył aż cztery gole – o jednego mniej, niż do tej pory 13 drużyn Premier League łącznie. Czy Francuzom uda się awansować do fazy pucharowej LM? – By tego dokonać, muszą udać się na Ukrainę i nie przegrać.

Kliknij i odbierz zakład bez ryzyka 110 zł + 10 zł na START + 400 zł od depozytu!

Komentarze

komentarzy