Polski działacz piłkarski, samorządowiec, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej i były szef komisji futsalu w Polskim Związku Piłki Nożnej. – te słowa ujrzymy, gdy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło Kazimierz Greń. Trzeba się jednak zastanowić, czy nie trzeba by było dopisać do tego „Człowiek absolutnie nieprzewidywalny”. Swoją drogą, wypadałoby również dopisać, że analfabeta – jednak tę historię już wszyscy znacie.
Wczoraj jednak napisano całkiem nową kartę historii – Kazimierz Greń, działacz PZPN, ponoć ważna postać w polskim futbolu, spędził mecz Polski z Irlandią na… komisariacie. Jak to możliwe? Ano, możliwe. Greń postanowił zabawić się w „konika” sprzedając pod stadionem bilety na mecz. Sprytny Kazimierz nie wiedział jednak, że w Irlandii to nielegalne i… wpadł. Noc spędził na posterunku, a poranek w sądzie. Miał szczęście do sędziego, Michaela Walsha, który był dla Polaka podobnie pobłażliwy, co wczoraj Jonas Eriksson przy starciu Mili i Jamesa McCarthy.
I na co ta zabawa w konika, panie Kazimierzu? Mógł pan oddać bilety Kubie Błaszczykowskiemu, ucieszyłby się.