Kevin Grosskreutz znalazł nowy klub. To chyba już ostatnia szansa

Grosskreutz
(Zdjęcie: Windsorrugby.info)

Pod koniec lutego po raz kolejny postanowił nadużyć czyjegoś zaufania. Bójka w środku nocy, i to w centrum miasta, to było już za wiele. Kilka dni później Grosskreutz z hukiem wyleciał ze Stuttgartu i nie mając jeszcze 29 lat doprowadził swoją karierę do ruiny. Teraz ma powrócić, bo właśnie znalazł nowy klub, znalazł ludzi, którzy chcą dać mu jeszcze jedną i chyba ostatnią szansę.

Dzisiejszy Kevin Grosskreutz ma niewiele wspólnego z tym, którego zapamiętaliśmy z czasów mistrzowskiej Borussii. Od czasu zdobycia z reprezentacją Niemiec mistrzostwa świata w 2014 roku, pomocnik (opcjonalnie obrońca – a może odwrotnie?) zaliczył nieprawdopodobny zjazd. Najpierw został przesunięty do rezerw BVB, potem odszedł do Galatasaray, o czym sam jak najszybciej pewnie chciałby zapomnieć, a na koniec wylądował w drugoligowym Stuttgarcie. Tam miał wrócić na właściwe tory, ale łagodnie rzecz ujmując, nie do końca się udało.

Od miesiąca pozostawał bez klubu, ale jeszcze gdzieś chciał spróbować. Dziś wiemy, że znaleźli się chętni na jego usługi. Mowa o Darmstadt, do którego 28-latek dołączy po zakończeniu trwającego sezonu, czyli po spadku klubu z Bundesligi (na utrzymanie szanse ma niemal zerowe – na sześć kolejek przed końcem aż 14 punktów straty do miejsca barażowego).

Grosskreutz z drużyną prowadzoną przez Torstena Fringsa podpisał aż dwuletnią umowę. Na ogół kontrakt na dwa sezony nie jest niczym wielkim, ale w przypadku tak niepewnego piłkarza jest to pewne ryzyko. W Darmstadt chcą dać mu jeszcze jedną szansę, sami jednocześnie liczą na to, że będzie potrafił się spiąć i zapewnić równowagę w grze na poziomie 2. Bundesligi.

Tylko czy Kevin jeszcze to ma? To zależy głównie od niego, bo przecież dał się poznać i z dobrej strony. Racja, w ostatnim czasie bardzo się pogubił, ale no litości – chyba nie odważy się po raz kolejny zagrać na czyimś zaufaniu? A może już się skończył jako piłkarz? Pytań jest wiele, ale to tylko obrazuje, jak duży zjazd zaliczył Grosskreutz w niecałe trzy lata! Teraz Niemiec staje na rozstaju dróg, a w którą stronę pójdzie, to zależy głównie od niego samego.

Komentarze

komentarzy