Kibice Realu najgorsi na świecie? Z Las Palmas znów byli powodem do wstydu

Kibice Realu wygwizdali Ronaldo

40 spotkań bez porażki, zdobyta Liga Mistrzów, emocjonująca pogoń za Barceloną w poprzednim sezonie i prowadzenie w lidze w obecnym. Brzmi jak bajka kibica każdego klubu na świecie. Jednak jak mówi stare porzekadło – daj komuś palec, będzie chciał całą rękę. Kibice Realu Madryt niestety również wychodzą z takiego założenia.

Wystarczyło raptem kilka spotkań ze słabszą dyspozycją, by pewne grupki kibiców Realu zapomniały, co działo się w ciągu ostatniego roku. Kryzys – o ile można tak to nazwać – przyszedł wraz z końcem niesamowitej serii bez porażki. Po przegranej w ostatnich sekundach z Sevillą przyszła pucharowa porażka i remis z Celtą, co w ostateczności wyrzuciło „Królewskich” za burtę Copa Del Rey. Po tym szokującym dwumeczu sytuacja wydawała się opanowana – spokojne wygrane z San Sebastian, Osasuną, Napoli oraz Espanyolem napawały optymizmem i pozwalały kibicom Realu myśleć o powrocie na zwycięską ścieżkę.

Następnie przytrafiła się jednak porażka z Valencią – drużyną zawodzącą, walczącą w tym sezonie tylko o utrzymanie. Koszmarny początek i szybko stracone dwie bramki wystarczyły, by Real nie wywiózł z Walencji choćby punktu. Kolejny mecz z Villarrealem również był słaby i trzeba było prawdziwej remontady, by wrócić z dalekiej podróży i odrobić dwie bramki straty. Udało się, a do Madrytu poleciały kolejne trzy punkty. Niesmak jednak pozostał.

Oba te spotkania miały miejsce na wyjeździe, co przy tak trudnych obiektach może jakoś usprawiedliwiać problemy. Mecz z Las Palmas miał być inny, w końcu własne trybuny pomagają swoim pupilom, zagrzewają do walki i wspierają w trudnych chwilach. Przynajmniej tak być powinno. Mecz ku niezadowoleniu trybun nie układał się po ich myśli, remis po pierwszej połowie, do tego głupie zachowanie Bale’a i osłabienie drużyny na początku drugiej. Im dalej w las, tym ciemniej – dwa szybkie ciosy i 1:3 po godzinie gry. Tu zaczął się „popis” kibiców.

W 65. minucie Zidane naraził się na gwizdy i buczenie „kibiców” swojej drużyny po decyzji o ściągnięciu Isco, który zdobył pierwszą bramkę tego spotkania. Czy tak traktuje się legendę klubu, która wzniosła Puchar Ligi Mistrzów dla ich zespołu jako piłkarz i trener? CZTERDZIEŚCI spotkań z rzędu nie zaznali goryczy porażki. Gorsze okresy przechodzi każda drużyna – bez wyjątku. Tak samo wygląda sytuacja w przypadku innego madryckiego herosa – Cristiano Ronaldo. 389 goli w 379 meczach, wyciąganie drużyny z beznadziejnych sytuacji w wielu spotkaniach, rekordy strzeleckie…

cristiano-ronaldo

Nagle o tym zapomniano. Portugalczyk młodszy nie będzie, nie zachwyca jak dawniej, ale dalej kiedy musi, robi swoje. Czy można sobie przypomnieć sytuację, w której kibice na Camp Nou gwizdaliby na Puyola lub Xaviego? No właśnie. W momencie, w którym Ronaldo nie opanował piłki, a ta wyszła za boisko, kibice Realu wyrazili w niezbyt odpowiedni sposób swoje niezadowolenie. Cristiano w tym meczu robił, co mógł, a część osób na trybunach zamiast go wspierać, gwizdała. Koniec końców 32-latek zdobył dwie bramki i zapewnił „Los Blancos” punkt. Te wydarzenia oczywiście nie umknęły uwadze osób związanych z Realem.

– Jako madridista czasem nie rozumiesz, jak coś takiego może mieć miejsce. W zeszłym roku Madryt zdobył tytuł najlepszej drużyny Europy. Kilka miesięcy później dołożył mistrzostwo świata! Przecież Ronaldo dopiero co zdobył te trofea i został wybrany najlepszym piłkarzem na świecie! – Iker Casillas.

Mogę zrozumieć, że kibice Realu gwizdali na Ronaldo. Czemu nie? Kiedyś również wygwizdali mnie. Gwizdali na wszystkich – Sergio Ramos.

Nie zgadza się z tym legenda klubu – Hugo Sanchez, który mówi, że spotkał się z wieloma nieprzyjemnymi sytuacjami, ale tylko poza Bernabeu. Jak widać, czasy w Madrycie się zmieniły.

Komentarze

komentarzy