„Kiedyś to było”, czyli jak Gary Neville nie został legendą krykieta

Los wielu piłkarzy jest tak naprawdę dziełem przypadku. Oczywiście – większość od początku stawia futbol ponad wszystko, od młodych lat myśląc jedynie o tym, by kopać futbolówkę. U niektórych jednak przychodzi moment, w którym trzeba dokonać trudnego wyboru.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

Wśród tej grupy wyróżniamy dwie grupy: tych, którzy w trudnej sytuacji życiowej muszą wybierać wóz albo przewóz (poświęcenie wszystkiego piłce lub wzięcie się za „normalną” pracę), a także tych… niezwykle uzdolnionych sportowo.

Słyszeliśmy o wielu przypadkach, w których młody chłopiec trenował z powodzeniem kilka dyscyplin, ale ostatecznie musiał zdecydować się na jedną. Wielu świetnych piłkarzy przy nieco innych wyborach mogło zostać pływakami, biegaczami, koszykarzami lub nawet krykieciarzami.

Świetnym przykładem jest tutaj Gary Neville, legenda Manchesteru United. Okazuje się, że aż do 17. roku życia Anglik trenował także właśnie krykiet i wychodziło mu to więcej niż dobrze.

Jako zawodnik Greenmount, w swoim ostatnim ważnym innings (część meczu) zanotował 110 runów (punktów), a jego kolega 140. Tym kolegą był trzy lata starszy Australijczyk Matthew Hayden, który… został potem jednym z najlepszych batsmanów w historii swojego kraju. Hayden jest rekordzistą Australii pod względem runów zdobytych w jednym innings, a także zawodnikiem, który ustanowił najszybszą „setkę” w historii mistrzostw świata (100 runów z zaledwie 66 piłek).

Sądząc po tym, jakim potencjałem wykazywał się Gary Neville jako nastolatek, być może przy nieco innym wyborze zostałby angielską legendą krykieta. Zdecydował jednak skupić się na piłce nożnej i chyba nie żałuje swojej decyzji. 20 lat w klubie, osiem mistrzostw, trzy puchary FA Cup, dwa Puchary Ligi, dwie Ligi Mistrzów… „Całkiem niezły” dorobek.

Zarejestruj się z kodem GRAMGRUBO i graj BEZ PODATKU!

Komentarze

komentarzy