Liverpool i dziurawa defensywa – w kilku ostatnich latach oba określenia dość często szły ze sobą w parze. Obecna sytuacja „The Reds” jest jednak zupełnie inna i być może dawne grzechy zespołu Kloppa odejdą w niepamięć.
Pięć straconych goli z Manchesterem City, cztery z Tottenhamem – jak na zespół poważnie bijący się o miejsce w TOP4 takie straty bramkowe nie są dobrym wyznacznikiem. Mimo to w ostatnich tygodniach sytuacja uległa diametralnej zmianie i dziś Liverpool może pochwalić się solidnością w tyłach, co potwierdzają także statystyki. Po starciu z Tottenhamem drużyna z Anfield pozwoliła wbić sobie w lidze zaledwie cztery bramki. Skąd taka nagła zmiana?
Zapytany o to Juergen Klopp na konferencji prasowej przed piątkowym starciem z Arsenalem stwierdził, że cała zasługa to przystosowanie się jego zawodników do gry w różnych systemach taktycznych. Również wielkim plusem jest rotacja, której Niemiec w tym sezonie jest wielkim zwolennikiem. Do tej pory w obecnej kampanii dokonał ponad 60 zmian w wyjściowej jedenastce, czym przebija wszystkich trenerów w Premier League.
Owe zmiany po meczu z Tottenhamem potwierdził w wywiadzie dla klubowej telewizji także Simon Mignolet. Belg w tej chwili może pochwalić się siedmioma czystymi kontami w dwunastu ostatnich ligowych starciach. Jedynie remis 3:3 z Sevillą w Lidze Mistrzów mógł być odebrany jako wielki zawód, ponieważ dawne grzeszki na pewien czas ponownie wróciły na Anfield.