Ledwo ruszyły niższe ligi, a bardzo możliwe, że lada moment czekać nas będzie kolejna przerwa. Tym razem z powodu koronawirusa. Ale zanim to nastąpi, czas podsumować I, II oraz również III ligę. Na czwartym poziomie rozgrywkowym rozpoczęło się granie, a z racji czterech grup było, co oglądać w miniony weekend.
I liga
Prawdziwą strzelaninę urządziły sobie kluby na zapleczu Ekstraklasy. 38 goli, czyli ponad 4 sztuki na mecz i taki wynik musi robić wrażenie. Dodatkowo aż trzy ekipy strzeliły pięć goli, w efektowny sposób wygrywając swoje spotkania. Poza tym nie zabrakło także niespodzianek czy zwrotów akcji i po takiej kolejce wszyscy postronni obserwatorzy mogą być bardzo zadowoleni.
Zmiana warty, a nawet zmiana Warty byłoby odpowiednim określeniem tego, co wydarzyło się w weekend. Podbeskidzie pokonało dotychczasowego lidera i skorzystało jednocześnie na wpadce Stali Mielec. Górale już wskoczyli na pierwsze miejsce i są w tym momencie faworytem do awansu. Znowu efektownym trafieniem popisał się Michał Rzuchowski, ale na uwagę zasługuje jeszcze fakt, że zwycięstwo Podbeskidzia oglądało pięć tysięcy widzów, co jak na poniedziałkowy termin daje powody do satysfakcji w Bielsku.
Jako się rzekło, przegrał dotychczasowy lider – Warta, przegrał wicelider Stal Mielec, z Termaliką, a także czwarty w tabeli Radomiak. Ta ostatnia ekipa poniosła chyba najbardziej bolesną porażkę. Ekipa Dariusza Banasika prowadziła w Jastrzębiu 2:0 do 76. minuty, ale już siedem minut później GKS był na prowadzeniu, którego nie oddał.
Bardzo mocny początek rundy w wykonaniu Chrobrego Głogów. O ile wygrana w Niepołomicach była do przewidzenia, o tyle już zbicie GKS-u Tychy można uznać za sporą niespodziankę. Triumf 5:1 daje zastrzyk punktowy, jak i podbudowuje morale. Zwłaszcza, gdy wpadają takie bramki jak ta Mikołaja Lebedyńskiego na 2:0. Dużo gorsze nastroje w Tychach, bo tam już z pracą pożegnał się Ryszard Tarasiewicz. Bardzo krótka była cierpliwość prezesa Leszka Bartnickiego, który po punkcie w dwóch meczach zdecydował się na zmiany.
Kolejny mecz i kolejna strzelanina. W Sosnowcu Zagłębie dość nieoczekiwanie uległo Puszczy. Wyniku nie powstydziłaby się sekcja hokejowa sosnowiczan, ale akurat piłkarzom nie będzie do śmiechu po takiej strzelaninie. Ostatecznie 5:3 dla Puszczy, która po nieudanej inauguracji z Chrobrym tym razem zgarnia trzy punkty. Oglądając bramki z tego spotkania, nie trudno odnieść wrażenie, że szkoleniowców obu klubów czeka jeszcze baaardzo dużo pracy nad zachowaniami w obronie. Pomijając liczbę goli, po prostu sposób ich tracenia nie przystoi nawet na juniorskim poziomie, a co dopiero na zapleczu Ekstraklasy.
Ostatnia „piątka” wpadła w Legnicy. Miedź wygrała z Chojniczanką 5:2, chociaż dopiero w końcówce legniczanom udało się odskoczyć rywalowi. Ozdobą meczu zdecydowanie trafienie Marquitosa z rzutu wolnego na 4:2.
Co poza tym? Mariusz Gabrych z Sandecji wykorzystał wielbłąda golkipera Stomila. Piotr Skiba po prostu podał mu piłkę niejako asystując przy drugim golu „sączersów”. Festiwal błędów przy wyprowadzeniu piłki przez GKS Bełchatów okazał się brzemienny w skutkach. Odra odebrała piłkę, a Krzysztof Janus strzelił gola na wagę trzech punktów.
II liga
Na trzecim froncie, co prawda dużo mniej bramek, ale nudy nie było. Bardzo fajnie ułożyły się mecze. Dlaczego? Ano dlatego, że czołowa szóstka zagrała między sobą. Widzew wygrał w Łęcznej 2:1, ale jeśli łódzcy kibice chcieli się uspokoić po remisie z Olimpią na inauguracje, to się nie udało. Trzy punkty ich ulubieńcy zgarnęli, jednak w dużej mierze, dzięki Wojciechowi Pawłowskiemu, który w drugiej połowie wybronił kilka sytuacji. Na plus zdecydowanie rozegranie rzutu wolnego przy bramce na 1:1. Nie był to poziom Gieksy i jej rzutu rożnego sprzed tygodnia, ale każdy inny efektywny pomysł niż wrzutka/strzał, zawsze będziemy chwalić.
Resovia przegrała w Bytowie, co trudno nazwać niespodzianką, mimo że to rzeszowianie są wyżej w tabeli. W końcu Bytovia ma najlepszy domowy bilans, a co za tym idzie największą dysproporcje w zdobywanych punktach między domem a wyjazdami – 26 do 7! Ciekawie na wiosnę wygląda Olimpia Elbląg. Nasi eksperci nie widzieli drużyny Adama Noconia w barażach, tymczasem elblążanie po remisie w Łodzi, teraz odprawili z kwitkiem kolejnego kandydata do awansu – GKS Katowice.
Mocne wejście w 2020 rok ma pomocnik Stali Stalowa Wola Szymon Jopek. Przed tygodniem dwie żółte kartki i czerwień w meczu z Bytovią, teraz „wyczyn” powtórzył w Stargadzie. Gdyby liczyć jego osiągi ligowe z pucharowymi, w tym sezonie ma już na swoim koncie 11 żółtych i dwie czerwone! Jeśli Szymon Szydełko nadal będzie stawiał na tego młodzieżowca, na koniec sezonu możemy mieć naprawdę „imponujący” kartkowy rekord.
Elana na początek rozbiła kandydata do awansu 5:0, by teraz przegrać z kandydatem do spadku 0:1. Ale przegrać po takim golu, to już istna katastrofa. W roli głównej Paweł Sokół i obrona torunian…
Uroki 2. Ligi. Elana Toruń tydzień temu wygrała 5:0 z wiceliderem, a dziś przegrała ze Skrą Częstochowa po TAKIM kuriozalnym golu ? #2Liga pic.twitter.com/dsuZVFaDcy
— Adam Delimat (@a_delimat) March 7, 2020
W Rzeszowie zrobiło się bardzo gorąco. Druga porażka Stali na wiosnę przelała czarę goryczy i Janusz Niedźwiedź pożegnał się z posadą. Najpierw lepsze okazały się rezerwy Lecha, a tym razem Górnik Polkowice. Chwalony przez nas klub z Dolnego Śląska znowu wygrywa i znowu strzela Michał Bednarski, dla którego 17. gol w sezonie oznacza samodzielne prowadzenie w klasyfikacji strzelców ligi!
Na deser mecz w Wejherowie. Gryf nieoczekiwanie ograł Znicza 1:0, choć ograł nie jest najlepszym określeniem. Wejherowianie wykorzystali jedną z niewielu szans na gola i młody Jakub Pek zapewnił trzecią wygraną Gryfa w tym sezonie. Tyle że przez cały mecz goście z Pruszkowa zrobili wszystko, żeby wyjechać bez punktów. Karol Noiszewski i Marcin Bochenek nie wykorzystali rzutów karnych(!), Dariusz Zjawiński w pierwszej połowie obił poprzeczkę, a później słupek(!!), jakby tego było mało, w drugiej po jednym z jego strzałów piłka odbiła się od obu słupków(!!!) i… nie wpadła do bramki. W efekcie Znicz miał czego żałować, bo tyle sytuacji mogłoby obdzielić pół kolejki, a tymczasem nie wystarczyło nawet do zdobycia jednej bramki.
III liga
Grupa I
Bardzo ciekawy przebieg miało spotkanie w Grodzisku Mazowieckim. Miejscowa Pogoń pokonała Świt Nowy Dwór Mazowiecki 3:2, ale nie był to zwykły mecz. Koniec pierwszego kwadransa był idealny dla gospodarzy, którzy strzelili gola po rzucie wolnym, a chwilę wcześniej z czerwoną kartką opuścił boisko Karol Drwęcki ze Świtu. Później ekipa Marka Brzozowskiego strzeliła w osłabieniu dwa gole za sprawą Arkadiusza Ciacha, ale ten sam zawodnik po chwili wyleciał z boiska i Świt kończył w dziewiątkę! Trzeba jednak przyznać, że napastnik gości w iście bandycki sposób zaatakował Kacpra Łosia i Wojciechowi Kretkowi, który prowadził te zawody należy tylko przyklasnąć za decyzje. To wystarczyło Pogoni, by strzelić w końcówce dwa gole i sięgnąć po komplet punktów. Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na zwycięskie trafienie Eryka Rakowskiego.
Przegrał lider z Ostródy, który uległ w Tomaszowie miejscowej Lechii. Co ciekawe Lechia grała ponad pół meczu w osłabieniu, a mimo tego udało im się pokonać Sokoła. To też zasługa bramkarza gości Kacpra Leszczyńskiego, który nie popisał się, a dokładniej sprokurował pierwszego gola dla gospodarzy.
Dzięki temu grupa pościgowa zbliżyła się na punkt do lidera. Legia wygrała w Ząbkach z Bronią Radom, zaś Sokół Aleksandrów Łódzki pokonał na wyjeździe Znicz Biała Piska 4:0. Warto odnotować, że w obu spotkaniach gole strzelali najlepsi strzelcy ligi. Po raz 18. zrobił to Damian Warchoł, a po raz 17. Bartłomiej Maćczak. Co ciekawe ten pierwszy zimą zamienił Pelikana, właśnie na rezerwy Legii.
Przy okazji nieco zastanawiający jest fakt, że w składzie warszawskiego klubu grali 31-letni Ivan Obradović i 28-letni Salvador Agra. Obaj zbyt wiele nie wniosą, a raczej tylko zabiorą miejsce legijnej młodzieży. Dodatkowo Portugalczyk zamiast pomóc, jeszcze zmarnował rzut karny… Jednak „ozdobą” spotkania było samobójcze trafienie Kamila Czarneckiego już na początku meczu, który w dość osobliwy sposób przelobował własnego bramkarza.
Pięknym strzałem na wagę trzech punktów popisał się Rafał Maćkowski z Huraganu Morąg, aż spiker na stadionie pomylił strzelców z wrażenia!
Grupa II
Pierwszy mecz trzeciej ligi w Polsce w nowym roku rozegrały ekipy Bałtyku Gdynia i Unii Janikowo. W piątkowy wieczór Unia zmiotła gdynian wygrywając na wyjeździe aż 5:0! Oglądając poniższe wideo nie sposób nie odnieść wrażenia, że gospodarze sami się prosili o jak najwyższy wymiar kary, popełniając kolejne kardynalne błędy. Hat-tricka wśród gości skompletował Adam Konieczny, ale ozdobą spotkania było trafienie Mateusza Rumińskiego pieczętujące zwycięstwo Unii. Niezbyt zadowolony musiał być nowy nabytek Bałtyku, znany z Ekstraklasy Przemysław Trytko.
Ciekawe trafienia padały także w spotkaniu Świtu Skolwin z Chemikiem Police. Najpierw Łukasz Kopeć popisał się dokładnym strzałem po stałym fragmencie gry, a później Adam Nagórski wykorzystał nieporozumienie w zespole gości.
Piękną bramką zapisał na swoim koncie Filip Fiborek z Mieszka Gniezno. Jego strzał z rzutu wolnego był wart jeden punkt w meczu z Polonią Środa Wielkopolska, choć Aleks Hendryk z Gwardii Koszalin nie był wcale gorszy otwierając wynik, wygranego 3:0, meczu z Pogonią II Szczecin.
Bardzo żałować mogą piłkarze Nielby Wągrowiec, którzy podtrzymali niechlubną serię bez wygranej na wyjeździe. Tym razem przegrali – 1:2 – w Starogardzie Gdańskim, choć trzeba przyznać, że okazji do remisu, a nawet zwycięstwa mieli bez liku i powinni wywieźć punkt/y na inauguracje. Kolejne zwycięstwo odniósł główny kandydat do awansu KKS Kalisz, który bez kłopotów pokonał Grom Nowy Staw. Przy okazji Mateusz Żebrowski wpisał się na listę strzelców już po raz 20. w tym sezonie!
Wygraną, choć nie bez emocji, zanotował także wicelider, czyli Radunia Stężyca. Triumf w Koninie zapewnili sobie dopiero w ostatniej minucie meczu, po drodze marnując rzut karny przy stanie 1:0.
Grupa III
Prowadząca dwójka rezerwy Śląska i Ruch Chorzów bez wygranej. Wrocławianie zremisowali z Gwarkiem Tarnowskie Góry, a Ruch potknął się z drugą drużyną Zagłębia Lubin. Dużo lepiej wypadły ekipy za ich plecami. Polonia Bytom wygrała i awansowała na pozycję wicelidera, a trzy punkty zanotowały również MKS Kluczbork oraz Rekord Bielsko-Biała, które przeskoczyły w tabeli Ruch Zdzieszowice i wspomnianego Gwarka.
Wartym uwagi jest również trzeci gol w lidze 17-letniego Bartosza Guzdka ze wspomnianego Rekordu. Osiemnastka dopiero w lipcu, a tymczasem Guzdek coraz lepiej radzi sobie na zielonej murawie, choć nie może narzekać na brak futsalowych sukcesów. Rok po roku zdobywał tytuł MVP podczas Mistrzostw Polski U16 i U20 w futsalu, a w miniony weekend pomógł swojej ekipie zgarnąć kolejne ligowe punkty.
Wysokie zwycięstwo odniósł Górnik Zabrze ogrywając Stal Brzeg 4:1, ale duża w tym zasługa sporej pomocy pierwszej drużyny. M.in. Piotra Krawczyka, który ustrzelił hat-tricka.
Wiadomym jest, że po długiej przerwie udało się rozegrać jedną kolejkę, a na następne będzie trzeba poczekać. Ile? Tego nie wie nikt, ale Dolnośląski ZPN, który zarządza rozgrywkami grupy trzeciej podjął decyzje o odwołaniu 19. kolejki i przesunięciu jej na 13 maja.
Grupa IV
Po zimie głównymi faworytami zostało dwóch z trzech liderów, czyli Hutnik Kraków i Motor Lublin. Jedni i drudzy dostali na dzień dobry głównych kandydatów do spadku. Hutnicy wygrali u siebie 2:1 z Podlasiem. Bohaterem krakowskiej drużyny znowu Patryk Kołodziej. Obrońca zdobył dwie bramki i ma ich na swoim koncie siedem w całym sezonie. Jeśli tak dalej pójdzie już niedługo będzie dwucyfrówka przy jego nazwisku.
Z kolei Motor ograł przetrzebioną po przerwie Chełmiankę 7:0. Warto dodać, że dla lublinian dwa gole strzelił Rafał Król, a dwie asysty zaliczył Krzysztof Ropski. Dwóch najlepszych strzelców tej grupy zamieniło odpowiednio Stal Kraśnik i Siarkę Tarnobrzeg na Lublin, dzięki czemu drużyna Mirosława Hajdo została solidnie wzmocniona.
Bardzo ciekawie było w Ostrowcu. KSZO przegrało z Podhalem 2:3, ale goli w sobotnie popołudnie powinno paść znacznie więcej. Goście z Nowego Targu na dzień dobry zmarnowali dwie sytuacje sam na sam, ale zrehabilitowali się w 33. minucie otwierając wynik po kapitalnej akcji, którą zakończył pięknym strzałem Maciej Tonia. Sędzia Piotr Burak w sobotę podyktował aż trzy rzuty karne, ale tylko dwa z nich zostały wykorzystane. Szkopuł w tym, że ten niestrzelony, miał miejsce w 90. minucie. Wojciech Trochim trafił w poprzeczkę i gospodarze zamiast remisu, pozostali bez punktu.
Trochim tym samym został jedynym zawodnikiem w tej grupie, który nie strzelił gola z karnego. Pozostałych sześć „jedenastek” zostało wykorzystanych. M.in. przez Ernesta Skrzyńskiego i Szymona Kamińskiego w Kraśniku. Mecz Stali z Orlętami Radzyń może nie zapowiadał się na hitowe starcie, tymczasem skończyło się 3:3 po emocjonujących zawodach. Gospodarze prowadzili 2:1 do 81. minuty, a po pięciu kolejnych już przegrywali 2:3, by ostatecznie uratować remis. Co ciekawe na boisku spotkało się dwóch Litwinów, których pozyskały kluby z Lubelszczyzny. Povilas Malinauskas po stronie kraśniczan oraz Edvinas Baniulis po stronie radzynian.