Kolejne szczegóły konfliktu Conte z Chelsea. „The Blues” coraz bardziej tracą cierpliwość do Włocha

Antonio Conte
Antonio Conte

Początek nowego roku w wykonaniu Chelsea może niepokoić władze klubu ze Stamford Bridge. Słabe wyniki nie są jednak jedynym zmartwieniem zarządu zespołu, który dodatkowo musi borykać się z niewyparzonym językiem Antonio Conte.

Krytyka swoich pracodawców przez trenerów Premier League to dość rzadkie zjawisko. Nie przeszkadzało to jednak wejść na ten cienki grunt Antonio Conte, co w przyszłości może mieć drastyczne skutki. Włoch po meczu z Arsenalem zapytany o jego sytuację kadrową odparł: – Myślę, że to klub decyduje o naszym rynku transferowym. Jak już powiedziałem, moim zadaniem jest poprawa zespołu, bowiem od lata to zarząd ma kluczowe zdanie o każdym graczu.

Taka wypowiedź niezbyt spodobała się władzom „The Blues”. W Londynie istnieje przekonanie, że 48-latek zasugerował dyktowanie zasad rekrutacji graczy przez dyrektor Marine Granowskaje, a to nieco mija się z prawdą. Conte otrzymał już informację, aby zaprzestał takich praktyk i stronił od tego typu uwag na konferencjach prasowych.

Według dziennikarzy „The Telegraph”, wypowiedzi Conte tylko spotęgowały zły nastrój w zespole rozbitym po fatalnych ostatnich wynikach. Na Stamford Bridge istnieje przekonanie, że ich trener zrezygnuje z pracy po obecnym sezonie, ale fala krytyki do tego czasu z jego ust nie jest nikomu potrzebna.

Jeśli chodzi z kolei o transfery, Chelsea zawsze starała się sprowadzać cele wskazane przez Conte. Tak jest także w obecnym okienku transferowym, kiedy Włoch zapragnął Edina Dzeko oraz Emersona Palmieriego. Nie przeszkodziła w tym nawet słaba dyspozycja Davide Zappacosty, którego bardzo pragnął mieć w swoim zespole Antonio, choć włoski wahadłowy kompletnie do tej pory nie wpasował się do zespołu.

Ciekawy przypadek dotyczy także Danny’ego Drinkwatera. W spotkaniu z „Kanonierami” za kontuzjowanego Williana na boisko został desygnowany Ross Barkley, który nie rozegrał oficjalnego spotkania od maja zeszłego roku. Po spotkaniu włoski trener stwierdził, że były gracz Evertonu był „jedynym zmiennikiem” dostępnym w tamtej chwili. Najwyraźniej Conte dość szybko zapomniał o Drinkwaterze, czyli zawodniku, którego tak pragnął jeszcze przed sezonem 2016/2017. Na jego polecenie do stolicy Anglii powędrowali także Marcos Alonso oraz Antonio Ruediger.

Za poleceniem Conte w Chelsea znaleźli się także Alvaro Morata czy Tiemoue Bakayoko. Obaj według Matta Hughesa z „The Times” byli pierwszymi wyborami trenera. Hiszpański snajper jeszcze przed poprzednim sezonem w jednym wywiadzie zdradził, że jeśli Real Madryt przyjąłby ofertę „The Blues”, to już poprzednią kampanię spędziłby w Londynie. Z kolei Bakayoko był tzw. „primary target” dla Włocha od ponad pół roku. Nad transakcją Francuza piecze trzymał nawet sam Michael Emenalo (były dyrektor generalny ekipy ze stolicy Anglii), latając co jakiś czas do Monaco.

Jak się jednak okazuje, to nie jedyne grzechy szkoleniowca Chelsea. Klub ponadto okazywał niezadowolenie z pewnych działań Włocha mających na celu przejęcie większej władzy po zdobytym mistrzostwie. Między innymi mowa tutaj o wciągnięcie do struktur zespołu swojego brata, który miałby zajmować się transferami na Stamford Bridge. Dodatkowo Romanowi Abramowiczowi nie podobały się częste rozmowy swojego pracownika z innymi ekipami, w tym między innymi z Milanem oraz Interem.

Warto również przypomnieć, że z poprzedniego miejsca pracy 48-latek także odchodził z powodu kłótni z zarządem. Kością niezgody, podobnie jak w Londynie, okazały się ruchy transferowe przeprowadzane przez Juventus. Pewni ludzie, jak widać, po prostu się nie zmieniają.

Matt Law, dziennikarz „The Telegraph”, po wczorajszych wypowiedziach Włocha napomknął na Twitterze, że czasami pewne konferencje prasowe trenerów powodują dla nich ogromne problemy. Ową konferencją po starciu z Arsenalem bez wątpienia można do takiej zaliczyć.

Fortuna: Odbierz 100 zł na zakład bez ryzyka lub 20 zł ZA DARMO + bonus od depozytu do kwoty 400

Komentarze

komentarzy