165 meczów w roli szkoleniowca Wolfsburga, zwycięstwo w Pucharze i w Superpucharze Niemiec, ćwierćfinał Ligi Mistrzów – Dieter Hecking mógłby spokojnie odchodzić z klubu z podniesioną głową. Mógłby, bo na szali trzeba położyć to, co dzieje się w klubie od około roku, czyli najpierw ósme miejsce w lidze i wielki zawód, a teraz totalny marazm i obrona przed spadkiem.
Paradoksalnie więc niewiele osób będzie za Heckingiem tęsknić. Przede wszystkim dlatego, że w tym sezonie z trudem patrzyło się na grę jego podopiecznych, którzy w lidze odnieśli tylko jedno zwycięstwo – pokazując się przy okazji z bardzo słabej strony. Już w zeszłym roku były pierwsze sygnały ostrzegawcze – że coś funkcjonuje nie tak, że jakaś formuła się wyczerpuje. Wtedy jednak postanowiono, że Niemiec otrzyma kolejną szansę. W końcu ekipa z miasta Volkswagena zaprezentowała się bardzo dobrze w Lidze Mistrzów – była wręcz małą rewelacją rozgrywek, a i w lidze przytrafiały jej się niezłe spotkania. Nawet więc pożegnanie się z europejskimi rozgrywkami nie musiało oznaczać tragedii.
W tym okienku wzmocniono zespół za około 50 milionów euro! Odszedł co prawda Schurrle, Dost, Dante, czy Naldo, ale też sprowadzono wielu niezłych zawodników. Gomez, Bruma, Błaszczykowski, Gerhardt – to zawodnicy, którzy z pewnością potrafią grać w piłkę. Wydawało się więc, że Wolfsburg spokojnie powalczy o awans do Ligi Mistrzów. A jednak Hecking już w październiku musi pakować manatki i szukać sobie innego zajęcia. Chociaż warto dodać, że włodarze Wilków postanowili wcielić polski model zarządzania i tylko urlopowali swojego trenera. Ale to tylko oficjalna wersja dla naiwniaków.
Mówi się, że zwolnienie to wynik jego stylu bycia. Dla piłkarzy jest raczej surowym ojcem niż dobrym wujkiem, który poklepie po plecach, gdy coś nie idzie. Lubi mieć wszystko pod kontrolą, bywa ostry i nawet na konferencjach prasowych bywało, że kręcił nosem, mimo że jego zespół… odniósł wysokie zwycięstwo. Jest po prostu perfekcjonistą, który nieustannie widzi błędy i chce je jak najszybciej wyeliminować. Nawet w Lidze Mistrzów, gdy jego drużyna toczyła naprawdę emocjonujące boje, on rzadko się uśmiechał.
Do tego trzeba powiedzieć, że wielu piłkarzy potrafił wycisnąć jak cytryny. Owszem, wielu też wspięło się dzięki niemu na dużo wyższy poziom, ale taki model mógł w pewnym momencie się przejeść i być może większość graczy dobiła po prostu do ściany. Weźmy choćby takiego Basa Dosta, który mimo dość pokracznego stylu grania i surowej techniki stał się topowym snajperem w Bundeslidze. De Bruyne może nigdy nie przeszedłby do Manchesteru City, gdyby nie trafił na Heckinga. O Rodriguezie mówiło się w kontekście najlepszych klubów w Europie i dziś jest topowym lewym defensorem nie tylko w Niemczech. Trzeba więc docenić nadprzyrodzone siły 52-latka, bo to cenna zdolność. Tyle tylko, że przy dość krótkiej ławce można w pewnym momencie obudzić się, gdy jest już za późno.
Niemniej jednak cała Volkswagen Arena może być wdzięczna swojemu, byłemu już trenerowi, za to jaką pracę wykonał w ciągu ponad trzech lat. Gdy przychodził w 2013 roku, klub walczył o utrzymanie i miał masę kominów płacowych. Niezłe nazwiska wcale nie przekładały się na dobry wynik i ekipa VfL zajmowała dopiero 15. miejsce w tabeli. Hecking szybko zrobił porządki, choć efekty jego zmian można było obserwować dopiero rok później kiedy to Wolfsburg wywalczył piąte miejsce. Absolutnym majstersztykiem było jednak wicemistrzostwo Niemiec. Dzięki temu i wspaniałej postawie w Lidze Mistrzów, wspiął ten klub na wyższy poziom – ustawił go w jednym rzędzie z mocniejszymi zespołami i kazał inaczej na niego spoglądać. To dziś poważny gracz na rynku, z nakreśloną wizją rozwoju, wspaniałymi kibicami i stabilnym sponsorem.
Dlatego też nie dziwi nazwisko Andre Villasa-Boasa, które przewija się w kontekście pracy na Volkswagen Arena. Oczywiście pierwszym szkoleniowcem został co prawda Valerien Ismael, ale to raczej wybór tymczasowy i dyrektor sportowy – Klaus Allofs będzie chciał poszukać kogoś innego – bardziej charyzmatycznego, kto mógłbym kontynuować dzieło poprzednika. Niezależnie od tego, kto zostanie nowym trenerem, to Jakub Błaszczykowski może raczej spać spokojnie – jedyną przeszkodą dla Polaka mogą być jedynie kontuzje. Ostatnio to właśnie przez uraz kapitan naszej reprezentacji musiał opuścić ligową potyczkę z RB Lipsk, która przelała czarę goryczy.
Nieważne kto zasiądzie za sterami machiny, możemy być też pewni, że wymagania się nie zmienią, a presja będzie rosła z każdym spotkaniem. W końcu nikt w Dolnej Saksonii nie wyobraża sobie kolejnego sezonu bez europejskich pucharów. Jeżeli jednak historia miałaby zatoczyć koło – czytaj, miałby przyjść ktoś, kto wyciągnie klub z marazmu, a następnie zdobędzie Puchar Niemiec i awansuje do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, to pewnie nikt nie miałby nic przeciwko, żeby taki scenariusz się ziścił. A Hecking udowodnił, że jest to możliwe.
Odbierz darmowe 20 zł w nowym polskim bukmacherze forBET. Graj za darmo!
Takie promocje dla Polaków nie zdarzają się często. Żeby odebrać bonus wystarczy założyć konto >>> Z TEGO LINKU <<<, uzupełnić wszystkie potrzebne dane, a bonus zostanie automatycznie dodany do konta.