Koniec kryzysu? Były pretendent do pucharów przerwał niechlubną serię

Kibice Crystal Palace przez niewielką część sezonu mogli marzyć o europejskich pucharach. Podopieczni Roya Hodgsona niespodziewanie znajdowali się w czołówce ligowej tabeli, ale sympatycy angielskiej piłki doskonale wiedzieli o nadejściu pewnego kryzysu w przyszłości. Ten przyszedł wraz z końcówką 2019 roku i trwał niemalże do dziś.

Cztery remisy i trzy porażki w siedmiu kolejkach w nowym roku. Podopieczni Hodgsona, którzy w październiku plasowali się przez kilka serii gier na szóstym miejscu, nagle znaleźli się w tarapatach. Widmo spadku zwyczajnie zaczynało baczniej im się przyglądać. Wstrząs drużyny był zatem niemalże konieczny, aby w maju nie przeżywać nerwowych dni.

Przełamanie nadeszło po dwutygodniowej przerwie w Premier League. Rywal okazał się idealny do zatarcia złego wrażenia z ostatnich miesięcy. Newcastle bowiem także boryka się z pewnymi problemami. Biorąc pod uwagę, że te drużyny przed meczem zgromadziły zaledwie 47 bramek przez cały sezon w Premier League, nikt raczej nie oczekiwał wybitnego spektaklu na Selhurst Park.

Hodgsona jednak mało co to obchodziło. Szkoleniowiec oczekiwał przede wszystkim trzech punktów. Fanów w południowym Londynie ucieszył przed końcem pierwszej połowy Patrick van Aanholt. Rywale kompletnie nie potrafili na to odpowiedzieć, a Allan Saint-Maximin wspierany przez Joelintona nie potrafił przebić się przez obronę „Orłów”.

Wynik mógł wyglądać jeszcze lepiej dla gospodarzy, ale po raz kolejny ze świetnej strony zaprezentował się Martin Dubravka. Słowak rozgrywa najlepszy sezon w swojej karierze i gdyby tylko występował w lepszym zespole, to mógłby z całą pewnością walczyć o nagrodę dla najlepszego bramkarza tego sezonu.

Dla Crystal Palace to być może kluczowe zwycięstwo w kontekście zapewnienia sobie utrzymania. Osiem punktów przewagi na tym etapie sezonu nad strefą spadkową to już spora zaliczka. Fani stołecznego klubu mogą zatem powoli spokojnie odetchnąć.

Komentarze

komentarzy