Chłopcy Zidane’a wkraczają do gry

hi-res-95ae01d9d97854a07ace085364996e55_crop_north

La Liga wystartowała! Do grającej już elity dołączy dziś Real Madryt. Jak co roku, apetyty są niemałe, wszyscy w stolicy Hiszpanii chcą mistrzostwa. Zanim jednak „Królewscy” powalczą o pierwsze punkty, sprawdźmy, jak przygotowywali się do sezonu.  

Przedsezonowy okres w takim klubie jak Real i to w parzystym roku nie jest łatwy. Zaraz po zakończeniu jednych rozgrywek większość zawodników wyjechała na reprezentacyjne zgrupowania, z których obrali kurs na mistrzostwa Europy lub Copa America. Co w pełni zrozumiałe, po zakończeniu mistrzostw wybrali się oni na zasłużone urlopy, więc w pierwszych treningach udział brała zdekompletowana grupa. W dodatku nie każdy po kadrowej przygodzie wraca zdrowy, a mowa tu oczywiście o Cristiano, który dopiero powraca do treningów.

Pierwsze ćwiczenia odbyły się już 13 lipca. Oczywiście brali w nich udział tylko piłkarze, którzy nie wyjechali ze swoimi reprezentacjami. Już pięć dni później, po przejściu obowiązkowych i szczegółowych badań medycznych, co ma miejsce przed każdym sezonem, „Los Blancos” wylecieli do Montrealu. Tam mieli przygotowywać się do prestiżowego turnieju International Champions Cup w iście mistrzowskiej obsadzie.

W USA „Królewscy” rozegrali trzy spotkania. Wygrali z Bayernem i Chelsea, przegrali z PSG. Zdecydowanym królem tego okresu został Marcelo, który pełniąc rolę kapitana, wpakował dwa gole z Chelsea. Po powrocie zza oceanu do drużyny dołączyli odpoczywający po Euro Bale, Ramos czy Pepe. Z tej grupy w meczu o Superpuchar Europy wystąpił tylko Ramos, który zaliczył bardzo dobre zawody. Wygraną z Sevillą w Trondheim Real zapewnił sobie pierwsze trofeum w tym sezonie (o czym pisaliśmy tutaj). Jeszcze przed rozpoczęciem rozgrywek ligowych, tradycyjnie, „Los Blancos” rozegrali spotkanie w ramach Trofeo Santiago Bernabeu. Piłkarze Stade Reims nie sprawiali większych kłopotów.

OKOKO

Przygotowania to nie tylko treningi i sparingi. To również praca na polu transferowym. Tu Real skupił się głównie na powrotach. Za ustaloną wcześniej klauzulę 30 mln euro do stolicy Hiszpanii wrócił Alvaro Morata. Wychowanek musiał udowadniać swą wartość w barwach „Juve” i dziś powinien być już traktowany jako pełnoprawny członek kadry. Będzie to dobry zmiennik dla Benzemy, którego powinien nawet wygryźć, a i tak powoli trzeba myśleć o zastępstwie na przyszłość dla 28-letniego Francuza. Z wypożyczenia wrócił Marco Asensio, na którego postawić chce sam Zidane. Pewne jest, że pomocnik grający ostatnio w Espanyolu zostaje i przy niskich notowaniach Isco i Jamesa powalczy o jak największą liczbę minut. Z dobrej strony pokazał się w rywalizacji o Superpuchar. Jak już dojdzie do pełnej sprawności, o zaufanie Zidane’a zawalczy Fabio Coentrao. W poprzednich latach dobrze wywiązywał się z roli zastępcy dla Marcelo w ważnych, marcowo-kwietniowych meczach. Do seniorskiej kadry włączono Mariano, przyzwoicie grającego w Castilli. Powoli wprowadzany będzie też 18-letni bramkarz Luca Zidane (jest w kadrze na dzisiejszy mecz z Sociedad).

Spora liczba graczy pożegnała się z Madrytem. Ku zmartwieniu licznej grupy socios, taki los spotkał Jese, który podejmie wyzwanie w PSG. Definitywnie oddano też Czeryszewa, na którego usługi skusił się Villarreal. Po Alvaro Medrana zgłosiła się Valencia, a Omar Mascarell spróbuje sił we Frankfurcie. Wciąż nie wiadomo, gdzie zagra Alvaro Arbeloa. Pięciu zawodników powędrowało na wypożyczenia. Diego Llorente założy koszulkę Malagi, Borja Mayoral zagra u boku Kuby Błaszczykowskiego w Wolfsburgu, Jesus Vallejo ze wspomnianym Mascarellem, Burgui w Gijón, a Marcos Llorente dostał szansę w beniaminku z Alaves. W planach na rozpoczynający się sezon nie ma też Lucasa Silvy.

Za kilka godzin, o 20:15 w San Sebastian, Real rozpocznie walkę o tytuł mistrzowski. Wielkich transferów nie było, postawiono na rozsądne wzmocnienia składu. Niewykluczone jednak, że szeregi „Los Blancos” opuści jeszcze ktoś z duetu Isco–James. Nawet jeśli tak się stanie, środek pola jest solidnie obsadzony.

KK

La Liga ruszyła z wysokiej półki. W starciu Barcelony z Betisem padło osiem bramek. Jeszcze lepiej było w Sewilli, gdzie miejscowi wygrali z Espanyolem 6:4! Pozostaje czekać, jak na takie zaczepki odpowie Real Madryt.

Komentarze

komentarzy