Krótka wyliczanka trenerów bez kontraktu… Topowe kluby nie mają szerokiego pola manewru

Zwolnienie Ernesto Valverde w pewnym sensie było sporym zaskoczeniem. O tyle ile każdy się go spodziewał pół roku temu, tak teraz już nie bardzo. W końcu, jeśli władze FC Barcelony postanowiły nie zwalniać Hiszpana po kompromitacji w Lidze Mistrzów, tak teraz tym bardziej było to mało prawdopodobne. Mistrzowie Hiszpanii spokojnie awansowali do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, w lidze zajmowali fotel lidera, jedynie porażka w Superpucharze Hiszpanii była małą rysą. Pomimo tego Josep Maria Bartomeu i spółka postanowili dać szansę Quique Setienowi. Szkoleniowcowi bez żadnego doświadczenia w wielkim futbolu. Zasadnym więc jest zastanowić się, czy wybrali go bo chcieli, czy nie mieli wyboru? 

Jasne, wybór oczywiście mieli, bo mogli zostawić Valverde do końca sezonu. Następnie podpisaliby kontrakt z Ronaldem Koemanem. Podjęli jednak inną decyzję – chcieli ratować sezon. Oczywiście teraz możemy polemizować nad absurdalnym czasem tej decyzji, ale może lepiej później niż wcale? Czas pokaże, bo przecież Quique Setien może wypalić. Z drugiej jednak strony, czy w innych okolicznościach kiedykolwiek trafiłby na Camp Nou? Gdyby Barcelona miała szerszy wybór topowych trenerów bez kontraktu, podpisałaby umowę z byłym szkoleniowcem Betisu? Raczej tak by się nie stało, gdyż trzeba zauważyć, że Setien nie miał wielu rywali w walce o tę posadę…

Spójrzmy jacy znani trenerzy bez dorobku są na bezrobociu:

Mauricio Pochettino – Akurat w przypadku Barcelony ten wybór był spalony niemal od początku, ponieważ Argentyńczyk wielokrotnie w niepochlebny sposób wypowiadał się o katalońskim klubie.

Moim celem i marzeniem jest powrót do tego miejsca w roli trenera. Powrót do domu po tylu latach byłby niewątpliwie ekscytujący. Tym bardziej że w przeszłości, kiedy zostałem zawodnikiem Newell’s, spełniłem swoje marzenie… Już kiedyś powiedziałem, że nigdy nie trenowałbym Barcelony oraz Rosario Central. Tak samo jest z Arsenalem. Ja przecież długi czas spędziłem w Tottenhamie i jestem z tym klubem bardzo związany. Taka jest moja decyzja. Wolałbym pracować w moim gospodarstwie w Argentynie, niżeli prowadzić niektóre zespoły – mówił na początku 2019 roku argentyński szkoleniowiec.

Na przestrzeni czasu niewiele się zmieniło. Oczywiście nie raz w futbolu wiedzieliśmy sporo hipokryzji, ale Pochettino akurat wygląda na człowieka, który nie rzuca słów na wiatr. Barcelona i Arsenal więc odpadają, ale z całą pewnością po trenera, który w ostatnich latach wykonał kawał dobrej roboty w Espanyolu i Tottenhamie lada moment ktoś się zgłosi.

Massimiliano Allegri – Nadal bez pracy pozostaje włoski szkoleniowiec, który w Juventusie spisał się na bardzo dobrą ocenę. Przypomnijmy, że Włoch w ciągu pięć sezonów zdobył pięć tytułów mistrzowskich, cztery Puchary Włoch oraz dwa razy awansował do finału Ligi Mistrzów. Co prawda oba przegrał z Barceloną i Realem Madryt, ale patrząc na przykład na poczynania Antonio Conte w tych rozgrywkach, to wynik i tak bardzo dobry.

Podobno Allegri liczy najbardziej na pracę w Premier League. W ostatnim czasie dużo mówiło się o jego zatrudnieniu w Arsenalu, ale koniec końców, nie doszło do podpisania umowy. Ostatecznie Kanonierzy zdecydowali się na Mikela Artetę. Jeśli wierzyć plotkom, Allegri liczy na to, że dostanie ofertę z Manchesteru United, gdzie notowania Ole Gunnara Solskjaera z każdym tygodniem wydają się coraz słabsze.

Bez wątpienia włoski szkoleniowiec jest obecnie najbardziej gorącym nazwiskiem na transferowej liście trenerów. W końcu mowa o stosunkowo młodym trenerze z wielkimi osiągnięciami i zapałem do pracy. Poza tym Allegri jest wielkim profesjonalistą, który nie marnuje czasu nawet na urlopie. Od czasu, gdy odszedł z Juventusu uczęszcza na kursy językowe. Priorytetowo traktuje podobno język angielski. Cóż, zobaczymy więc, czy niebawem będzie mógł sprawdzić swoją wiedzę w praktyce.

Arsene Wenger – Oczywiście ostatnie lata nie były najlepsze dla brytyjskiego szkoleniowca, ale należy pamiętać, że Francuz w swojej karierze dokonał wielu wielkich rzeczy. Mowa o trenerze, który skompletował dwa dublety w latach 1998 i 2002. I zrobił to jako pierwszy niebrytyjski szkoleniowiec w historii Premier League. Co więcej jako jedyny do tej pory przeszedł przez angielską ekstraklasę bez porażki. Przychodząc do Arsenalu zastał w szatni pijaństwo i jeden wielki burdel. Zdołał jednak sobie z tym poradzić, co później skończyło się wielkimi sukcesami.

Pytanie jednak jest takie, czy Wenger jeszcze jest w stanie poprowadzić zespół do wielkich sukcesów? Ostatnie lata w Arsenalu pokazały, że niekoniecznie. Choć coś nam się wydaje, że jeszcze jakiś klub skusi się na to, by Francuza zatrudnić, a on nie odmówi.

Marcelino – Chyba najmniej głośne nazwisko ze wszystkich, co mimo wszystko dziwi. Gdy Valencia we wrześniu w absurdalnych okolicznościach zwolniła hiszpańskiego trenera, wydawało się, że lada moment ktoś go zatrudni. Czas jednak mija, a Marcelino nadal pozostaje bez pracy.

Warto przypomnieć, że Marcelino w Valencii pomimo problemów, zaliczył bardzo dobry poprzedni sezon. Jego drużyna ostatecznie uplasowała się na czwartym miejscu w rozgrywkach ligowych, co dało awans do Ligi Mistrzów, a poza tym wygrała Puchar Króla, w finale pokonując FC Barcelonę.

Laurent Blanc – Już grubo ponad trzy lata (kontrakt z PSG rozwiązał w czerwcu 2016 roku – przyp.red) bez pracy pozostaje były selekcjoner reprezentacji Francji. Gdy w ostatnich miesiącach wydawało się, że zostanie trenerem Lyonu, sprawa wysypała się na ostatniej prostej.

Rzecz jasna Francuz nie ma wielkich osiągnięć, ale z całą pewnością zasługuje na jeszcze jedną szansę. Trudno jednak spodziewać się, by od razu trafił do wielkiego klubu. Raczej będzie musiał zejść jeden poziom niżej, by odbudować swoją markę, a wtedy ponownie otworzą się dla niego drzwi u największych potentatów.

Adam Nawałka – Oczywiście z przymrożeniem oka, ponieważ nie zapowiada się, by były selekcjoner Polski dostałby choćby jeszcze jedną szansę w klubie Ekstraklasy. Drużyny zagraniczne albo chiński kierunek raczej też już nie wchodzą w grę. Nawałka w Lechu pracował krótko, ale potwierdził panującą o nim opinię, czyli trenera, który ma duże wymagania finansowe, co nie przekłada się na wyniki.

Komentarze

komentarzy