Księga rekordów Guinessa staje otworem przed Realem

Od niedzieli jedną z ulubionych liczb kibiców Realu Madryt jest 73. Wszystko dlatego, że właśnie na tylu kolejnych meczach ze strzelonym golem widnieje licznik. Jednocześnie „Królewscy” wyrównali wiekowy i wysłużony rekord Santosu i już za kilkadziesiąt godzin prawdopodobnie będą najlepszą drużyną na świecie pod tym względem.

Gdyby spytać przypadkową osobę na ulicy, kiedy ostatni raz Real Madryt nie strzelił gola, to miałby kłopot ze wskazaniem takiego meczu. Nic dziwnego, w końcu to wielkie i – ostatnio – niespotykane wydarzenie. Do tego, gdy oglądamy kursy bukmacherów na mecze ekipy Zidane’a, to zazwyczaj za strzelonego gola przez Ronaldo bądź kogoś z jego kolegów zarobimy najwyżej grosza… No, chyba że rywalem jest ktoś mocny – Atletico, „Barca” lub ktoś spoza Hiszpanii, to wtedy nasz zysk może wynieść nawet pięć albo nawet – uwaga! – siedem groszy.
Ale odpowiadając na zadanie pytanie, przypadkowemu przechodniowi Real Madryt po raz ostatni zagrał na „zero z przodu” 26 kwietnia 2016 roku, w półfinale Ligi Mistrzów przeciwko Manchesterowi City. Brak goli w tym meczu niczego mu nie zabrał, bo jak pamiętamy, awansował do mediolańskiego finału, w którym ograł Atletico Madryt.

Kilka dni później przeciwko… Realowi Sociedad „Królewscy” rozpoczęli passę, której koniec trudno przewidzieć. Fakty są jednak takie, że strzelali kolejno w meczach: ligowych (45 meczów), Pucharu Króla (6), klubowych mistrzostwach świata (2), Lidze Mistrzów (16), Superpucharze Europy (2) i Superpucharze Hiszpanii (2). W niedzielnym meczu z Realem Sociedad rekord wyrównali za sprawą bramek Borjy Mayorala, Garetha Bale’a oraz samobója Kevina Rodriguesa.

Już jutro okazja na pobicie rekordu. Rywalem Real Betis, a mecz na własnym stadionie, więc chyba idealna okazja do napisania kolejnego rozdziału w historii futbolu, ale dla zespołu przede wszystkim okazja na… pierwsze trzy punkty w tym sezonie u siebie. Jak do tej pory dwukrotnie zremisowali z walenckimi ekipami, i to w bardzo słabym – jak na Real – stylu.

Warto przypomnieć, że passa Santosu miała miejsce w nieco innych czasach oraz okolicznościach. „Peixe” rozpoczęli strzelanie 21 listopada 1961 roku, a zakończyli 15 sierpnia 1963 roku. 73 spotkania i – co ciekawe – w 62 z nich zagrał Pele, który za każdym razem, pojawiając się na boisku, pokonywał bramkarza rywali! Zupełnie inne czasy, więc i rozstrzał poziomów przy każdym rywalu był duży. Nie było jeszcze wtedy ogólnokrajowej ligi brazylijskiej, więc rozgrywano Puchar Brazylii, ligi stanowe i ponadstanowe. Trafiali się znani rywale, jak Sao Paulo, Fluminense czy Corinthians, ale było dużo ogórków pokroju Comercial SP, Jabaquara czy Taubate, o których mało kto słyszał, poza ich miejscami zameldowania. Oczywiście, trudno wszystko porównywać jeden do jednego ze względu na upływ czasu, ale mimo wszystko 73 mecze z golem Realu na przestrzeni 2016–2017 a 73 mecze z golem Santosu w latach 1961–1963 to dwa różne światy.

Fortuna: Odbierz 110 zł na zakład bez ryzyka
+ do 400 zł bonusu!