Przed serią piątkowych spotkań bukmacherzy nie dają złudzeń większości ekip grających w eliminacjach, a wyniki tych spotkań wydają się bardzo proste do przewidzenia. Czy wydarzyć się coś niespodziewanego? W czym drużyny mogą upatrywać swoich szans? Czy faworyci mają jakieś słabe punkty?
Spośród dziewięciu potyczek, tylko pojedynki Czarnogóry z Rosją oraz mecz Macedonia-Białoruś to tak zwane spotkania na styku. Reszta to zdaniem ekspertów pojedynki Dawida z Goliatem. Bez większego znaczenia jest to czy faworyt wstępuje w roli gospodarza czy gościa. Jak będzie w rzeczywistości? Przyjrzyjmy się krótko każdemu pojedynkowi.
Anglia – Litwa
Podopieczni Roya Hodgsona wcale nie będą mieli łatwego zadania w potyczce z drużyną Litwy. Poprzedni rok zakończony remisem w meczu z Ukrainą oraz zdobyte sześć punktów w całych eliminacjach pozwala myśleć reprezentacji Litwy o walce w barażach. Dobra, dobra, wracamy do rzeczywistości. Wymęczone zwycięstwo z Estonia, pokonanie zaledwie dwoma bramkami wielobranżową drużynę San Marino to żadne wyczyny. Reprezentacje Słowenii oraz Szwajcarii pokazały na jakim etapie jest w chwili obecnej litewska piłka. Teraźniejszość nie napawa optymizmem. Podstawowy snajper Deivydas Matulevicius nie jest nawet pierwszym wyborem w klubie, a mająca za sobą grę w „bardzo mocnej” polskiej lidze para stoperów Freidgeimas – Kijanskas nie jest raczej gwarantem zera z tyłu. Jedyną konkretną nadzieją z szeregach defensywnych jest bramkarz Steauy Bukareszt Giedrius Arlauskis, który w siedmiu oficjalnych spotkaniach w roku 2015 tylko 4 razy wyciągał piłkę z siatki. Czy przeniesie on jednak formę z rumuńskiej ligi na poziom międzynarodowy? Jego formę z pewnością sprawdzi debiutujący w kadrze Synów Albionu Harry Kane.
Hiszpania – Ukraina
Niespodziewanie w grupie C liderem jest niepokonana drużyna Słowacji, a na kolejnych dwóch miejscach z dorobkiem 9. punktów reprezentacja Hiszpanii oraz Ukrainy. Vincente del Bosque wyraźnie szuka optymalnego ustawienia oraz doboru personalnego w swojej kadrze, a trudna sytuacja w tabeli z pewnością nie będzie jego sprzymierzeńcem. Zabraknie także Diego Costy. Trudno ocenić na ile będzie to strata. Napastnik rodem z Brazylii zdobył w eliminacjach tylko jedną bramkę, nie jest on także oszczędzany przez urazy i to właśnie kolejna kontuzja wyeliminuje go z tego arcyważnego pojedynku. Jak się to zwykło mówić La Furia Roja musi, a Ukraina może. Może sprawić niespodziankę. Fenomenem tej ekipy jest z pewnością to, że tylko dwóch zawodników spośród powołanej kadry jest spoza ligi ukraińskiej. Mowa o Anatoliju Tymoszczuku z Zenita oraz Denisie Olijnyku z holenderskiego Vitesse. Być może właśnie siła jednej ligi to recepta na dobrą grę, a rozgrywki Ligi Europejskiej pokazują, że liga ukraińska jest naprawdę solidna. Dodatkowo kapitalna dyspozycja skrzydłowego Andrija Yarmolenki, który jest liderem strzelców w lidze, jak i autorem trzech trafień w eliminacjach oraz żelazna defensywa to z pewnością atuty, których nie można lekceważyć. Możemy być świadkami kapitalnego widowiska.
Liechtenstein – Austria
Chciało by się napisać coś, aby podsycić emocje. Jest to jednak trudne, bo Austria przegrała ostatni mecz o punkty dokładnie 11 października 2013 w meczu wyjazdowym ze Szwedami. O tym, że ciężar gatunkowy obu potyczek jest zupełnie inny, nie trzeba nikogo przekonywać. Liechtenstein sprawił już jedną niespodziankę podziałem punktów w meczu z Czarnogórą. Jednakże do tej pory zagadką pozostaje to, w jaki sposób duet Jovetic – Demjanovic nie zdołał umieścić chociaż raz piłki w siatce. Mało tego, cały zespół oddając aż 28 strzałów w kierunku bramki, nie potrafił zmienić bezbramkowego rezultatu. Ostatecznie w ocenie szans należy być ostrożnym, bo cuda się zdarzają, ale chyba nie tym razem.
Mołdawia – Szwecja
Historia pojedynków obu drużyn jest bezlitosna. W szczęściu spotkaniach piłkarze Mołdawii zdobyli tylko, a może i aż 3 bramki, ale nigdy nie zdołali nawet zremisować. W natomiast zremisowali z Rosją i mają tylko jeden punkcik na swoim koncie. Patrząc na skład tej ekipy ciężko wskazać jakieś mocne czy słabe strony, bo są to nazwiska raczej anonimowe dla przeciętnego obserwatora. Sytuacja jest o tyle ciekawa, że urwanie jakichkolwiek punktów postawi drużynę, w której postacią numerem jeden jest Zlatan, w nieciekawym położeniu. Przypuszczać można, że Szwedzi będą bili głową w ścianę i to właśnie Ibra może w niekonwencjonalny sposób rozbić ten mur.
Słowacja – Luksemburg
Ekipa Luksemburgu zdołała strzelić w tych eliminacjach 3 bramki i zremisować jedno spotkanie. W porządku, to niczego nie zmienia, Słowacja powinna dopełnić formalności i umocnić się na prowadzeniu w grupie z kompletem punktów.
Słowenia – San Marino
Nie obrażając nikogo i podchodząc do sprawy z przymrużeniem oka, to nawet jakby w ataku zagrał Prevc z Tepesem, to ocena szans ekipy San Marino nie uległa by zmianie. Nie ma pytania kto, tylko w jakim wymiarze zakończy się to spotkanie.
Szwajcaria – Estonia
Tutaj na pewno widowisko nie umrze tak łatwo. Powiedzieć, że Estonia nie gra radosnego futbolu, to nic nie powiedzieć. Cztery mecze, jedna bramka strzelona i dwie stracone. Rezultat punktowy? Cztery oczka. Do miejsca barażowego brakuje dwóch oczek, a rywalizacja w grupie E o drugie miejsce będzie się toczyć prawdopodobnie do samego końca. Wierzyć w to, że Estonia mierzy w wyjście z grupy jest raczej ciężko, ale na pewno może zamieszać w czołówce. Grą nudną i toporną, ale nastawioną na choćby najmniejsze zdobycze punktowe i obronę własnego konta bramkowego mogę pokrzyżować plany niejednego faworyta. Z punktu widzenia Estonii typowy mecz na 0-0.
Czy będziemy świadkami niespodzianek? Piątek, punkt 20:45 początek rozwiewania wątpliwości.
Gdzie można zobaczyć te mecze sprawdzicie TUTAJ