Kto zwycięży w El Clasico? – Bitwa na argumenty

Odliczaliśmy miesiące, tygodnie, dni… Teraz zostały już tylko godziny do najważniejszego spotkania Primera Divison. Pojedynek gigantów – lidera z mistrzem. Świat zatrzyma się na 90 minut, by obejrzeć najlepszy mecz na tej planecie. Nie zabraknie emocji i bramek. Zanim sędzia Clos Gomez dmuchnie w gwizdek po raz pierwszy, chcemy odpowiedzieć na dwa bardzo ważne pytania.

Dlaczego wygra Real Madryt? – Tomek Witas

To, że Real jedzie na Camp Nou, nie ma żadnego znaczenia. Można wręcz stwierdzić, że w pewnym stopniu działa na jego korzyść. Dlaczego? Wspaniałą skutecznością w klasykach rozgrywanych na terenie „Barcy” popisuje się Cristiano Ronaldo. Owszem, na początku przygody w Realu Portugalczyk Barcelonie nie strzelał, ale kiedy się już rozkręcił… dziesięć goli w 12 takich meczach! Tylko cztery razy zdarzyło się, żeby Ronaldo nie znalazł w nich drogi do siatki. Te osiągnięcia wyglądają jeszcze okazalej, kiedy zestawimy je ze skutecznością Messiego. Lider „Blaugrany” na swoim boisku strzelił Realowi (w tej samej liczbie spotkań) tylko pięć bramek. W trwającym sezonie w ogólnej klasyfikacji strzelców również prowadzi „CR7”, mający na koncie dziesięć trafień – wyprzedza Messiego o jedno oczko, a osiem goli ma Luis Suarez.

Real Madrid's Portuguese forward Cristiano Ronaldo poses in front of a TV camera as he celebrates after scoring during the Spanish league football match Club Atletico de Madrid vs Real Madrid CF at the Vicente Calderon stadium in Madrid, on November 19, 2016. Real Madrid won 3-0. / AFP PHOTO / GERARD JULIEN
AFP PHOTO / GERARD JULIEN

Jeśli jesteśmy przy bramkostrzelności gigantów, nie można nie wspomnieć o niechlubnej passie Argentyńczyka. Otóż Messi nie może się przełamać w derbach od 400 minut! Od kilku spotkań defensywa „Królewskich” jest dla niego nie do przejścia, a przy obecnej formie „Barcy” wcale nie będzie mu o to łatwiej. Skoro przechodzimy do wyników… Real nie pamięta, kiedy ostatnio przegrał. Ale już przypominamy: zdarzyło się to 32 mecze wstecz, czyli ponad pół roku temu. Ostatnie pięć spotkań to same zwycięstwa. Jak na tym polu wypadają rywale? Dwie wygrane i trzy remisy, ale za to jakie. Gdyby sędzia nie zabawił się w Steviego Wondera, z Realem Sociedad byłaby przecież sroga porażka.

„Królewscy” to bezapelacyjnie najlepiej grająca ekipa w obecnym sezonie La Liga. Zdecydowane prowadzenie z sześcioma punktami nad drugą Barceloną, zapewni podopiecznym Zidane’a swobodę podczas samego meczu. Brak wygranej nie oznaczałby przecież tragedii, ale jednocześnie wszyscy wiedzą, że nie można odpuszczać. Raz, że klasyk rządzi się swoimi prawami, dwa, że sezon jest długi i warto mieć jeszcze większą przewagę punktową. Ronaldo i spółka strzelili jak dotąd najwięcej goli spośród stawki, mając przy tym także drugą najlepszą defensywę – wespół z Atletico.

Jeśli Real ma jakieś problemy, to jedynie zdrowotne. Wiadomo, nie wszyscy są gotowi do gry, ale nie ma powodów do paniki, bo zmiennicy również radzą sobie dobrze. A trzeba pamiętać, że do zdrowia powrócił już Pepe, który na El Clasico będzie jak znalazł. Po drugiej stronie niewiadomą jest Iniesta, który też ostatnio leczył uraz.

Dlaczego zwycięży Barcelona? – Dawid Szymczak

Real Madryt do spotkania podchodzi ze wspaniałą serią meczów bez porażki. W historii bywało już podobnie i zazwyczaj wszystko, co dobre, kończyło się na potyczce z Katalończykami. Myśląc o Realu, nadal mam wrażenie, że z Barceloną przegrywa głównie w głowie. Zazwyczaj „Los Blancos” zaczynają bardzo spięci, zestresowani i chociaż wyniki ostatnich bezpośrednich starć wcale nie każą upatrywać faworyta w dzisiejszych gospodarzach, to „Barca” wychodząc na boisko przeciwko Realowi, emanuje pewnością siebie i spokojem. Zwracając uwagę na ostatnie klasyki, zawsze zobaczymy Katalończyków nastawionych na zwycięstwo. Różnie się to kończy, ale to nastawienie i przekonanie o wyższości nad rywalem może robić wrażenie. Kto wie, może dziś zapewni tak potrzebne trzy punkty…

No właśnie, podopieczni Luisa Enrique potrzebują tych trzech punktów jak tlenu. Muszą je zdobyć! Nie przypominam sobie Barcelony zawodzącej w kluczowym meczu. Kiedy trzeba drużyna gra lepiej niż w spotkaniach przeciwko Eibar czy Getafe. Strata dziewięciu punktów do lidera rozgrywek pewnie nie przekreśli szans na tytuł, ale bardzo mocno je skomplikuje. Barcelona nie może do tego dopuścić i ma tego pełną świadomość. Myślę, że zobaczymy najbardziej zdeterminowaną „Barcę” w tym sezonie. Drużyna przeciwko Sociedad sięgnęła dna i gorzej być już nie może. W meczu z Realem spodziewam się „Barcy” z nieprawdopodobną intensywnością, utrzymującej się przy piłce i ostrożnej przy kontrach rywala.

i

FOT. PAU BARRENA/AFP/Getty Images

W kadrze jest już Andres Iniesta, który może okazać się antidotum na problemy w środku pola. W trwającym sezonie Barcelona gra od linii obrony do linii ataku. Cierpi środek pola. Daleki od normalnej dyspozycji jest Busquets i Rakitić. Po dobrym początku sezonu zginął Arda Turan. Iniesta po raz kolejny dogadał się ze wszystkimi zegarkami świata i oszukał czas. Miał dłużej dochodzić do siebie po kontuzji, tymczasem już dziś pokaże się na Camp Nou. Może odstawać fizycznie, może nie być gotowy na pełne 90 minut, ale tyle nie musi być mu potrzebne. Andres jest w stanie zagrać jedną, może dwie doskonałe piłki i rozstrzygnąć derby na korzyść „Barcy”. Gorzej pod względem kontuzjowanych jest w obozie Realu. Tam poza składem cały czas znajdują się Kroos, Morata i Gareth Bale. Walijczyk rozgrywał bardzo dobry sezon i przede wszystkim jego brak może okazać się najbardziej dotkliwy.

Jak dotąd, w derbach dobrze spisywał się Neymar i kibice z pewnością liczą na jego premierową bramkę w tym sezonie na Camp Nou. Lepszego terminu do jej zdobycia już nie będzie. Wątpliwości wśród madridistas budzi też wybór arbitra tego spotkania. Mecz poprowadzi Clos Gomez. To właśnie jemu Mourinho w czasie swojego pobytu w Madrycie zarzucił pewnego dnia trzynaście błędów w jednym meczu. Dla Aragończyka będzie to już trzecie sędziowane spotkanie między Realem i „Blaugraną”, jednak pierwsze w lidze. Wcześniej był rozjemcą w wygranej przez Katalończyków 3:2 potyczce w Superpucharze Hiszpanii, a także przy jednym remisie w Pucharze Króla. Uwagę zwraca przede wszystkim to, że Barcelona nie zaznała jeszcze smaku porażki w lidze, gdy sędzią był Gomez. Clos był arbitrem aż w dwudziestu spotkaniach „Barcy”, z czego wygrała ona aż siedemnaście z nich, a trzy zremisowała. Nigdzie nie jest powiedziane, że wybór takiego sędziego przekreśla szanse Realu na zwycięstwo, ale od samego początku decyzja ta wzbudziła mnóstwo kontrowersji i może rzutować na postawę piłkarzy. Barcelona tylko na to czeka!