Ktoś naprawdę myślał, że oni to dowiozą?

Irlandczycy traktowali pojedynek z Francją jako rewanż za baraże do MŚ 2010, kiedy to Trójkolorowi po ręce Thierry’ego Henry awansowali na mundial. Teraz chcieli pokazać swoją ambicję, charakter oraz cechy wolicjonalne, które tak bardzo lubi Tomasz Hajto.

Od razu na wstępie warto zaznaczyć, że stacja, dla której wspomniany wyżej reprezentant Polski komentował to spotkanie, się nie popisała. Przez prawie 20 minut brakowało obrazu ze stadionu z Lyonu, a widzowie nie mogli oglądać naprawdę dobrego meczu. Dobrego, bo w końcu pierwszy gol padł bardzo szybko i otworzył mecz. Do tego wystarczy dodać, że było to oczywiście spotkanie fazy pucharowej i od razu mamy zarys dalszej części meczu.

Wykorzystany już w 122. sekundzie rzut karny przez Irlandczyków pozwolił im skupić się na defensywie i zupełnie zamurować dostęp do własnej bramki. Francuzi w tym turnieju nie zachwycają, nie było widać w ich grze pewności i konsekwencji w żadnym ze spotkań fazy grupowej. A przecież tam mieli całkiem łatwych przeciwników, wystarczy napisać, że z grupy A awansowały tylko dwa zespoły. No i po tym karnym podopieczni Deschampsa ruszyli do ofensywy, robili to jednak bardzo niezdarnie i nie potrafili w żaden sposób poważnie zagrozić bramce Randolpha. Czy jednak ktoś z was chociaż przez chwilę pomyślał, że Francja w turnieju organizowanym u siebie odpadnie w 1/8 w konfrontacji z Irlandią?

Druga połówka jak zawsze to bywa, była dużo ciekawsza od pierwszej. Francuzi znacznie konkretniej zabrali się do ataków i udało im się szybko strzelić dwie bramki. Obie autorstwa Griezmanna, który mimo że jest w cieniu kilku innych gwiazdorów swojej reprezentacji, wyrasta na jej pierwszoplanową postać. Całkowicie na to zasługuje, ale to nie jedyny przypadek zawodnika, który mimo świetnej gry jest stawiany w rankingu niżej od tych bardziej medialnych piłkarzy. To jeden z tych tzw. niedocenianych. Wielu zawodników ma opinię „najbardziej niedocenianego zawodnika na świecie”.

Chwilę po golach golleadora z Atletico Irlandczycy zostali ukarani czerwoną kartką i nikt już nie miał żadnych wątpliwości, że to gospodarze turnieju zagrają w ćwierćfinale. Ale czy tam coś osiągną? Spójrzmy na grę Francuzów podczas tego Euro. Mecz otwarcia z Rumunią i kompletna klapa. Payet wydarł trzy punkty w ostatnich minutach i ochronił całą drużynę przed blamażem, który byłby najbardziej widoczny na pierwszych stronach francuskich gazet następnego dnia. Drugi mecz z Albanią. „Łee teraz to w końcu padnie dużo goli, a nie jakieś 1:0 ciągle” – powiedział Janusz do Grażyny przed telewizorem. Jakie musiało być jego zdziwienie, gdy padły tylko dwa, a do 85, minuty na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Spotkanie ze Szwajcarią polegało na dociągnięciu remisu, który pozwalał awansować dalej obu drużynom. Teraz Irlandia i co? Wynik jest, gra już nie za bardzo. A jeżeli już ktoś powie, że gra też jest, to nie ma skuteczności. Marne ich szanse w na awans do półfinału. Zwłaszcza, że za kartki będzie musiał pauzować Kante.

Komentarze

komentarzy