Według trenera „trójkolorowych”, Didiera Deschampsa, jego piłkarze są w stanie grać jeszcze lepiej i efektowniej.
Możemy dużo poprawić. To młoda grupa. Nawet wtedy, gdy wszystko idzie w dobrym kierunku, zawsze są elementy, które można ulepszyć. Francja jest na dobrej drodze, by powtórzyć sukces z 1998, kiedy to w finale ograła Brazylię 3:0. To jednak jest okoliczność sprzyjająca dla Niemców, bowiem publiczność zgromadzona na stadionie w Rio de Janeiro, Maracanie, może sprzyjać właśnie ekipie Joahima Loewa. Argumenty przemawiające za tym, że to właśnie „koguty” awansują do półfinału? Osiem bramek strzelonych w fazie grupowej, więcej od Niemców.
Tyle samo strzelonych w ostatnim sprawdzianie przed MŚ w meczu kontrolnym z Jamajką. To efektowne zwycięstwo wskazuje, że Francuzi mają potencjał i są w stanie wypracować wiele sytuacji bramkowych. Jamajka to słaby przeciwnik? To weźmy dla przykładu Szwajcarię. Wynik 5:2, przy prowadzeniu 5:0, ale późniejszej dekoncentracji pokazuje, że jest się kogo i czego bać. Niewątpliwie kolejnym atutem, oprócz ogólnego potencjału drużyny jest blok defensywny. Może i Hugo Lloris nie jest tak dobrym bramkarzem, jak Manuel Neuer, ale na pewno sama linia obrony jest w wyśmienitej formie, nie wspominając już o ich klasie i klubach, w jakich występują (Real Madryt, Arsenal). Ich wyżej wspomnianą formę potwierdza ilość straconych bramek w fazie grupowej – 2. Jeśli chodzi o drugą linię, to również górują tutaj piłkarze trójkolorowych. Yohan Cabaye, Blaise Matuidi i Paul Pogba zdecydowanie przeważają, jeśli chodzi o warunki fizyczne, umiejętności przecinania podań, czy w grze destrukcyjnej. Nie zapominajmy o bardzo kreatywnych i szybkich skrzydłach, gdzie prawie na pewno na prawym zobaczymy Valbuene, a na drugim wymiennie Benzemę z Giroud. Ten pierwszy ma już na swoim koncie 3 oficjalne trafienia na obecnych mistrzostwach, ale mógłby mieć ich 5, gdyby nie błędy sędziów, lub ich wyjątkowa skrupulatność. Jedyną bolączką snajpera „kogutów” jest niska skuteczność i dekoncentracja w sytuacjach podbramkowych, których potrafi sobie wypracować naprawdę mnóstwo.
Podsumowując, moim zdaniem Francuzi mają olbrzymi potencjał i zasoby, żeby odnieść sukces na tej imprezie, a ich kolejnym przystankiem są Niemcy, którzy są w widocznym dołku, bo męczenie się z Algierią w dogrywce nie wróży dla nich nic dobrego w pojedynku z przeciwnikiem z wyższej półki. W piątkowym meczu duże znaczenie może mieć także zmęczenie. Niemcy męczyli się o 30minut dłużej z ekipą z Afryki, przy pewnym 2:0 Francji z Nigerią. To może mieć wpływ na kondycję naszych zachodnich sąsiadów i „grać” na korzyść podopiecznych Deschampsa.
Co łączy reprezentacje Wybrzeża Kości Słoniowej, San Marino, Polski i Niemiec? Wszystkie cztery od paru lat nie schodzą poniżej pewnego poziomu. O ile pierwsze trzy wymienione drużyny muszą dalej swój poziom podnosić, o tyle reprezentacja naszych zachodnich sąsiadów na ostatnich sześciu wielkich turniejach tylko raz(!) nie weszła do półfinału. Joachim Loew dysponuje nieprawdopodobnie doświadczoną kadrą, w której poza wieloma latami gry w kadrze zawodnicy wznosili najwyższe laury w piłce klubowej.
Szczególnie trzeba zwrócić uwagę na trzon zespołu, jaki stanowią gracze Bayernu Monachium. Od najbardziej kompletnego bramkarza na świecie Manuela Neuera, przez Toniego Kroosa i Philipa Lahma regulujących tempo gry, aż po Goetze i Muellera, którzy stanowią idealnie dopełniający się duet w pierwszej linii. Jeżeli do tego pakietu dodamy Mesuta Oezila, który nawet bez formy potrafi jednym fantastycznym podaniem otworzyć drogę kolegom do zdobycia bramki i dwóch superrezerwowych – Andre Schurrle oraz Miroslava Klose, otrzymamy najbardziej zrównoważoną i najsilniejszą kadrę ze wszystkich ćwierćfinalistów.
Skoro już jesteśmy przy personaliach, to skupmy się na wcześniej wspomnianym przeze mnie „trzonie“ Niemców. Piłkarze Bayernu Monachium, którzy stanowią o sile reprezentacji. Przez ostatnie dwa lata Bawarczycy na sześć najważniejszych trofeów(liga, puchar, Liga Mistrzów) zdobyli PIĘĆ. Jedynym graczem, który potrafił ich rozmontować, był wielki Cristiano Ronaldo, którego geniusz pozwolił Realowi na pogrom Bayernu na Alianz Arena. W szeregach Francji próżno szukać zawodnika, który potrafiłby w pojedynkę załatwić awans podopiecznym Deschampsa. Mimo świetnej formy Benzemy i Valbueny, żaden z nich to nie CR7 i nie rozmontuje bawarskiej machiny.
Jak na razie Niemcy na mundialu nie zachwycają. Poza spektakularnym zwycięstwem nad Portugalią po każdym meczu fani mają coraz więcej pytań do Loewa i jego sztabu. Dlaczego Lahm gra w środku pomocy? Dlaczego Oezil cały czas szuka formy? Dlaczego tak dobra drużyna nie jest w stanie wygrać w regulaminowym czasie z Algierią? Trener Niemców nie podziela krytyki. I bardzo dobrze, ponieważ zupełnie nie musi. Ma w swoich szeregach 23 graczy przynajmniej europejskiego formatu, którzy mają wszystko, aby po raz czwarty z rzędu wejść do strefy medalowej.Ku chwale Europy, Niemcy-Francja!
/Kuba Tomaszkiewicz/