Kilka lat temu znajomy powiedział mi, że Real Madryt to nie klub piłkarski. Wyliczał ideały, które takowy powinien posiadać, a których w stolicy Hiszpanii zwyczajnie nie respektowano. Krytyczne słowa bolały tym bardziej, że miały wiele wspólnego z prawdą. Jednak te czasy coraz śmielej odchodzą w niepamięć i teraz z dumą można powiedzieć, że Real to najlepszy przykład dobrze zarządzanego klubu piłkarskiego.
Tamte rozmowy nie należały do najprzyjemniejszych. Choć Real przez lata zajmował czołową pozycję w rankingu najbogatszych klubów niewiele z tego wynikało na boisku. Liga Mistrzów z każdym rokiem stawała się tylko pięknym wspomnieniem 9 triumfów z przeszłości i kojarzyła się z bolesnymi wpadkami na etapie 1/8 finału. Na krajowym podwórku dużo różowiej nie było. Ale te czasy odeszły i wszystko poszło ku lepszemu.
Real już nie sprowadza niepotrzebnych gwiazdeczek, a o transferach decyduje trener
Patrząc na ostatnie dwa okienka, nie można dojść do innego wniosku. Ostatnim wielkim posunięciem było sprowadzenie Jamesa w 2014 roku. Po nim nie kupiono już żadnego modnego piłkarza, uzupełniając skład o Danilo, czy Kovacicia. Sam Perez zaczął mówić, że kadra jest kompletna i, co ważne, głos w kwestii wzmocnień oddał trenerowi. Zidane nie potrzebował kolejnych gwiazd, dając szansę tym, którzy już kiedyś w Madrycie byli. Mowa o Moracie, Coentrao i Asensio.
To dla Realu nowa sytuacja. Wcześniej niemal każdego lata za grube miliony przychodził ktoś na topie, kto niekoniecznie pasował do wizji trenera. Oczywiście przychodzili też tacy, którzy dawali wiele na polu marketingowym, ale przede wszystkim na boisku. Przez lata utarło się nawet przekonanie, że w każdym okienku Real wydaje po 100 baniek na zakupy. Pamiętacie niewypał z Owenem? A holenderski zaciąg Calderona? Albo burzę wokół sprowadzenia niepotrzebnego (tak wówczas oceniano) Bale’a, a potem Jamesa? Kontrowersji nie brakowało.
Z wiadomych powodów w kwestii zakupów nic się nie zmieni do zimy 2018. Właśnie teraz widać, jak kompletna jest ta kadra. Można by z niej skleić dwa bardzo mocne składy i tak też być powinno za 15 miesięcy. Jedyne co się zmieni to wiek piłkarzy. Ramos będzie miał 31 lat, Bale 28, a Ronaldo 32. Jeśli nikt nie opuściłby przez ten czas pokładu, średnia wieku będzie wynosić niespełna 26 lat. To wręcz wspaniały wynik! Nie bez racji są głosy, że taka absencja na rynku transferowym może wyjść drużynie na dobre. Po takim czasie będzie można wdrażać plan małej pokoleniowej wymiany. Kilku piłkarzy będzie przecież po 30-stce, a do gry wejdą nowi. Real na pewno nie ma z tego względu powodów do zmartwień.
Real właśnie spłaca ostatnie długi
Klub przez lata żył z łatką zadłużonego na setki milionów. Kolejne tytuły prześcigały się w wyliczeniach i mówiły o zaległościach rzędu 500-600 milionów euro. Był czas, że Królewscy musieli sprzedać tereny w centrum Madrytu i przenieść swój ośrodek treningowy do Valdebebas, aby uregulować długi wobec miasta. Dziś Real wychodzi na zero. Tak, na zero! Okazuje się, że zewnętrzne podmioty są winne klubowi więcej niż on sam zalega komuś. Przy Concha Espina nazywają to wskaźnikiem zadłużenia netto. Na spłatę zobowiązań Real dał sobie czas do 2021 roku, ale jak widać, jest z czego oddać.
Powoli końca dobiega też sprawa z nielegalnymi nadwyżkami pozyskanymi z handlu gruntami między klubem a miastem. Na tę chwilę wiadomo, że „Królewscy” muszą przelać na konto miasta ponad 20 mln euro, ale są zapewnienia, że kwotę na ten cel już odłożono.
Real zaczyna doceniać wychowanków
Choć liczba nie jest oszałamiająca, jest znacznie lepiej niż jeszcze kilka lat temu. W sztywnej kadrze na ten sezon jest siedmiu wychowanków. Co prawda, niektórzy zaliczyli w międzyczasie wojaże po innych klubach, ale to wciąż wychowankowie. Pod nieobecność Navasa bramki sterze Kiko Casilla, na ławce zasiada Ruben Yanez, a powołanie otrzymał też Luca Zidane. Po prawej stronie hasa Dani Carvajal, a na ławce wiernie na swoje 5 minut zawsze czeka uniwersalny Nacho. Lepszy okres od dłuższego już czasu przeżywa Lucas Vazquez, a szansę otrzymał też wyróżniający się w Castilli Mariano. Nie zapominajmy o Moracie, który po powrocie z Juventusu wreszcie stał się poważnym kandydatem do gry w ataku.
Wielu zostało wysłanych na wypożyczenia, lecz tylko kilku może wiązać plany z Madrytem na dłużej. Jednym z nich jest Borja Mayoral, któremu gra w Wolfsburgu może wyjść na dobre. O ile zacznie grać. Nie można też wykluczać powrotu Jese. Choć klauzuli pierwszeństwa nie ma, Real na pewno się postara, jeśli sam zawodnik da powody, że warto.
Real najlepszy w Europie
Choć na mistrzostwo Real czeka od 2012 roku, przełamał się w Lidze Mistrzów. Po dwunastu latach oczekiwania nadeszły dwa triumfy w krótkim odstępie czasu. W pamięci wciąż mamy też triumf Realu w Superpucharze Europy. Po wielu latach niemocy udało się wygrać Copa del Rey, a do pełni szczęścia brakuje seryjnie zdobywanych mistrzostw Hiszpanii. Jednak ten sezon, pełen pod wodzą Zidane’a może właśnie takie rozstrzygnięcie przynieść.
Klubowa legenda na stanowisku trenera, rozsądne ruchy Prezydenta, minimalizowanie długów i niesamowicie mocny skład. Taki jest obecnie Real Madryt, co może jego kibiców tylko cieszyć.