LaLiga wraca i od razu Gran Derbi!

Wróciła Bundesliga, wróciła Ekstraklasa, lada moment to samo uczynią we Włoszech i Anglii, ale od dzisiaj gramy w Hiszpanii! Nie mogło się trafić lepiej, w końcu restart uświetnią derby Sewilli, czyli Gran Derbi. Pod względem sportowym jeszcze nie, ale pod względem otoczki mówi się, że to największe derby miejskie w Hiszpanii!

O ile tempo dokańczania ligowych rozgrywek w Polsce i za zachodnią granicą jest szybkie, o tyle w Hiszpanii mowa o prawdziwym ekspresie. Znane są godziny pierwszych czterech kolejek po przerwie, dzięki czemu wiemy, że od dzisiaj czekają nas… dwa tygodnie gry bez przerwy. Codziennie fani LaLiga będą mieli okazje obejrzeć przynajmniej jeden mecz, bez względu na to czy mowa o poniedziałku, środzie, czy weekendzie.

Dla kibica to kapitalna wiadomość, ale dla piłkarzy mowa o morderczym wysiłku. Zwłaszcza, że czerwiec i lipiec to miesiące, które raczej kojarzą się z bardzo wysokimi temperaturami na półwyspie Iberyjskim. W związku z tym, aż 15 meczów, z nadchodzących kolejek, zostanie rozegranych o godzinie 22.

Gran Derbi i nie tylko

Przed nami kolejka, w której kibice zobaczą dwa miejskie derbowe starcia. W piątek derby Walencji na Mestalla, a dzisiaj „dzień dobry” restartowi ligi mówi… Gran Derbi. Tak, to jest właśnie nazwa zarezerwowana dla meczu pomiędzy Sevillą a Realem Betis. Nie wiemy, kto po raz pierwszy użył w Polsce tej nazwy błędnie, ale na wiele lat się zakorzeniła jako starcia Realu Madryt z Barceloną.

Derby Sewilli to też mecz pomiędzy klubami, które miały, lub dalej są, być zainteresowane Michałem Karbownikiem. Lewy obrońca Legii kilka razy pojawiał się na okładce Estadio Deportivo, czyli sportowej gazety ukazującej się w stolicy Andaluzji.

Jesus Navas bije rekordy

Jesus Navas, jeśli wyjdzie w podstawowym składzie, a wszystko na to wskazuje, rozegra swoje 20. derby i tym samym zrówna się z Antonio Alvarezem, legendą Sevilli. Nic nie zapowiada szybkiego końca kariery kapitana Sevilli, więc można liczyć, że w przyszłym sezonie zostanie już samodzielnym liderem klubowej klasyfikacji. Do rekordu zawodnika Betisu Jose Ramona Esnaoli brakuje mu jeszcze pięciu spotkań, ale wydaje się, że akurat Navas jest w stanie dobić do takich liczb!

Kto czeka na start ligi?

Jednym z zawodników jest Alex Remiro. Dlaczego? Wychowanek Athletiku Bilbao, obecnie gra dla Realu Sociedad i jest… ostatnim bramkarzem w LaLiga, który puścił gola. Tak było w derbach prowincji Gipuzkoa, na Ipurua, w meczu z Eibarem. Pokonał go Brazylijczyk Charles.

Real Madryt z najmniejszym stadionem

W Eibar stracili, przynajmniej na chwilę, miano klubu rozgrywającego swoje mecze na najmniejszym stadionie w lidze. Wszystko przez… Real Madryt. Los Blancos remontują Santiago Bernabeu, więc do gry zgłosili Estadio Alfredo Di Stefano w ośrodku treningowym Valdebebas. Obiekt może pomieścić 6000 widzów, ale oczywiście będzie pusty. Na tym poziomie jeszcze nie gościł drużyn przeciwnych, ale był „świadkiem” spotkań w Segunda Division, gdy grały tam rezerwy – Castilla.

Co się zmieniło?

Jakiś czas temu Aritz Aduriz ogłosił koniec kariery. Niby wszyscy wiedzieli, że lada moment napastnik będzie odwieszał buty na kołek, ale mimo wszystko szkoda. W końcu chodzi o napastnika, jakich coraz mniej. Pewnie wiele osób słyszało opowieści Kamila Glika o tym, że Aduriz był jednym z tych napastników przeciwko, którym obrońcy gra się najgorzej. Trudno się dziwić, skoro mowa o piłkarzu niezwykle silnym, o dobrych warunkach fizycznych, skoczności, która potrafi zaprowadzić na pierwsze lub drugie piętro i przy tym będący na dobrym poziomie technicznym. Zresztą Aduriz ostatni swój sezon rozpoczął z wysokiego „C”. W końcu to on strzelił pierwszego gola w tym sezonie LaLiga i chyba już każdy pamięta trafienie przewrotką przeciwko Barcelonie.

Nowe zasady

Na trybunach będą mogli zasiąść przedstawiciele zarządów obu grających klubów, tyle że nie będzie równości. Dla gospodarzy przypadać będą cztery miejsca, dla gości dwa. Jak wiadomo producent sygnału będzie dostarczał dodatkową ścieżkę dźwiękową, tak jakby kibice byli obecni na stadionie. Różnica będzie jednak taka, że w Hiszpanii widzowie będą mieli wybór czy oglądają z dopingiem i komentarzem, czy tylko z komentarzem. Ponadto zabraknie wspólnego zdjęcia drużyny przed meczem.

LaLiga tropem Bundesligi również wprowadziła pięć zmian. Są tacy – jak Jorge Valdano – który mówił, że można byłoby pomyśleć nawet o siedmiu! To spore ułatwienie dla trenerów, którzy będą mieli dużo szersze pole manewru niż szkoleniowcy w Ekstraklasie.

Nie każdy akceptuje zasady

Jak w przypadku innych lig, które wznowiły lub wznowią rozgrywki, również w Hiszpanii zawodników obowiązuje specjalny protokół ligowy, według którego piłkarze są zobowiązani do maksymalnego unikania innych osób. Wszystko ma na celu zminimalizowanie zakażenia piłkarza i jego otoczenia.

W ostatnich dniach głośno o obecności Nelsona Semedo na urodzinach znajomego. Na imprezie miało być 20 osób, a wówczas – zgodnie z hiszpańskimi obostrzeniami – można było organizować zgromadzenia do 15 osób. Barca ma zamiar przetrzymać Portugalczyka na kwarantannie i przeprowadzić ponowne testy, by wykluczyć zakażenie u swojego zawodnika.

Tyle że Semedo nie był jedyny. Jako pierwsi pod obstrzał wystawili się zawodnicy Sevilli, który spotkali się na wspólnym grillu z rodzinami, a później serbska kolonia w Madrycie, czyli Luka Jović, Nemanja Maksimović i Ivan Saponjić. Oczywiście we wszystkich przypadkach piłkarzy zdradziły media społecznościowe ich najbliższych…

Jakie cele?

Do końca pozostało 11 meczów, co oznacza, że każdy może zdobyć 33 punkty. W teorii może wiele się wydarzyć, ale wydaje się, że każdy ma oddzielny scenariusz do rozegrania. Barcelona z Realem powalczą o tytuł mistrzowski, o miejsca w Lidze Mistrzów, a także Lidze Europy powalczy grupa: Sevilla, Real Sociedad, Getafe, Atletico i Valencia. Być może ktoś się do nich zbliży i powalczy o puchar pocieszenia. Jeśli tak będzie, grono jest bardzo wąskie – Villarreal, Granada i Athletic Club.

Dalej już sytuacja coraz mniej przyjemna. Wydaje się, że względny spokój – od pucharów i strefy spadkowej – ma kwartet: Osasuna, Real Betis, Levante i Deportivo Alaves. Ale od piętnastego miejsca, które zajmuje Real Valladolid, zaczyna być niebezpiecznie. Cztery punkty przewagi nad kreską, to niewiele, a jeszcze mniej  – dwa i jeden – mają Eibar oraz Celta Vigo. Z najgorszej pozycji (re)startują Mallorca, Leganes i Espanyol. Katalończycy mają aż sześć punktów straty do bezpiecznej strefy i wydaje się, że kluczowy będzie mocny początek. Cztery mecze, w których poza Getafe, czekają drużyny z drugiej części tabeli. Jeśli tam nie odpalą, może być kłopot, gdyż najpierw przyjedzie do nich Real Madryt, a chwilę później czekają ich wyjazdy do San Sebastian i na Camp Nou.

Komentarze

komentarzy